PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=742876}
7,5 3,0 tys. ocen
7,5 10 1 3002
8,8 5 krytyków
Crazy Ex-Girlfriend
powrót do forum serialu Crazy Ex-Girlfriend

Pierwszy sezon, to było dla mnie objawienie. Czysta radość oglądania. Serial był inny niż wszystkie - mówił o poważnych rzeczach (chorobie psychicznej), ale jednocześnie wszystko ujmował w klamry specyficznego, niemal sitcomowego poczucia humoru. Oczywiście najważniejszym i najciekawszym elementem serialu, były piosenki, które w punkt komentowały wszelakie doświadczenia kobiece (od braku komfortu związanego z za dużymi cyckami, przez podrażnienia pochwy, po trudne relacje z matką, aż do obsesji związanej z romantyczną miłością, itd, itd.). Pierwszy sezon sprawił mi dużą przyjemność, niestety 2. sezon już wyraźnie obniżył loty. Fabuła przestała się kleić, niektóre elementy nie miały czasu dojrzeć (wątek Grega), inne ciągnęły się w nieskończoność. 3 sezon uderzył w widzów z wysokiego C, w pierwszej połowie sezonu pojawiają się jedne z najlepszych piosenek serialu, są mocne, emocjonalne momenty, ale po środkowej kulminacji sezonu, wszystko zaczęło się rozpadać. Wyraźnie widać, że twórcy wypstrykali się z pomysłów i nadszedł moment przeskoczenia rekina. A oto są kluczowe elementy tego szybowania nad zbiornikiem pełnym rekinów.
I teraz uwaga: będą spojlery!

- Rebecca pomimo niemal roku terapii nie zmieniła się praktycznie o włos, wciąż rani ludzi, kiedy tylko ma okazję, notorycznie kłamie, spiskuje, manipuluje, wtrąca się w nie swoje sprawy, itd. Jednym słowem - twórcy nie potrafią pisać innych wątków z nią. Wokół niej dzieją się dokładnie te same katastrofy, co wcześniej, pomimo iż jest już zdiagnozowana i leczona. A widz wyczerpał wszelkie zapasy empatii dla niej dawno temu.
- Darryl za wszelką cenę chce mieć dziecko, więc bierze jajeczko od osoby potężnie obciążonej genetycznie chorobami psychicznymi, a surogatką ot tak zgadza się być Heather, bo 9 miesięcy ciąży, to pryszcz, nie? (problemy etyczne w tym serialu przyprawiają mnie o zawrót głowy. Z jednej strony aborcja jest ekstra, bo kobieta decyduje o swoim ciele, nawet donoszenie dziecka i oddanie go do adopcji, może być dużą traumą, itd, ale z drugiej strony - bycie surogatką też jest super! W końcu tylko na 9 miesięcy wynajmujesz swoje ciało, bułka z masłem i w ogóle super cool, że tak pomagasz swojemu przyjacielowi, żadnych moralnych i etycznych rozterek! Yay!).
- Na koniec mamy wisienkę na torcie, czyli próbę nieumyślnego zabójstwa za co Rebecca trafia do więzienia...
I tak oto dojrzały serial dla kobiet o kobietach przemienił się w głupkowatą, przerysowaną psychologicznie papkę opery mydlanej.
Nie, nie, po prostu nie.
Jestem tak zła na ten serial, wyraźnie twórcy mieli pomysł na historię liczącą ok. 25-30 odcinków, a tymczasem serial powraca raz jeszcze z 4 sezonem, tym razem ostatnim.
Na pewno polecam piosenki (z obowiązkowymi teledyskami!) z tego serialu, 1. sezon też jest zdecydowanie wart uwagi, bo gwarantuję wam, że czegoś takiego po prostu jeszcze nie widzieliście.
Pozostałe dwa sezony już raczej tylko dla wytrwałych.

nynavee

Właśnie skończyłam oglądać serial i nie zgadzam się ze stwierdzeniem że Rebecca się nie zmieniła, Wygląda na to że nie zrozumiałaś na czym polegają zaburzenia osobowości a ku mojemu zdziwieniu było to bardzo dobrze i kilkakrotnie wyjaśniane w serialu.
Borderline to nie jest coś co Rebecca ma, to jest to kim jest. Rebecca ma zaburzenie osobowości- jej cechy osobowości odpowiadają osobowości typu borderline. Nasza osobowość to zbiór cech które człowiek posiada i schematów postępowania których wyuczył się przez całe życie, Każdy rodzi się z jakimiś cechami osobowości,ale środowisko w którym jesteśmy - kontakty z rodzicami, z rówieśnikami, nauka rozwiązywania problemów wszytko to kształtuje nasze cechy charakteru i już od dziecka uczymy się podejmować decyzje i tworzą się schematy naszego postępowania. Jej osobowość jest zaburzona - ma takie cechy które utrudniają jej normalne funkcjonowanie w społeczeństwie. Jej zachowanie irytuje i łatwo patrząc na nią określićją stwierdzeniem "wariatka".
Jak Rebecca dowiedziała się o nowej diagnozie i przeczytała na ten temat w internecie dowiedziała się że jest to bardzo trudne do wyleczenia na nawet nie uleczalne i chciała zmiany diagnozy.
Prawda jest taka że tylko psychoterapia może pomóc w zmianie osobowości ale u dorosłej osoby u której osobowość jest ukształtowana jest to bardzo trudne a czasem niemożliwe.
Rebecca po usłyszeniu diagnozy dalej robi głupie rzeczy, ale wielokrotnie widać jak zauważa schematy swojego postępowania -np obsesja na punkcie mężczyzn i stara się je zmienić (zerwanie z Nathanielem). Koniec III sezonu pokazuje właśnie nową twarz Rebecci, pokazuje że bardzo stara się zmienić i nie chce być uznana za niepoczytalną, Chce odpowiadać za swoje czyny,
Jak dla mnie sezon III jest najciekawszy ponieważ bardzo dobrze pokazuje z czym zmaga się osoba z zaburzeniami osobowości. Jest mniej zabawny, ale dużo dojrzalszy,
Co do wzięcia Rebecci na matkę biologiczną dziecka- też jest to dla mnie dziwne, ale Darryl też nie wydaje się być do końca normalny, poza tym nie miał pieniędzy na kolejną komórkę jajową od obcej kobiety, a bardzo chciał mieć dziecko.
Rebecca oddała komórkę jajową bo to typowe dla niej impulsywne zachowanie- gdy Paula spytała czy na pewno to przemyślała to po ostatecznie odpowiedziała że nie ;).
Heather podjęła decyzję spontanicznie- szukała nowej roli w życiu odkąd nie jest studentką. Nie przemyślała tej decyzji- nie jest to typowe dla niej zachowanie bo przez cały serial wydawała się jedną z najrozsądniejszych postaci w serialu.Ale wyraźnie żałowała tej decyzji co było widać jak była w ciąży i przed porodem,

ocenił(a) serial na 9
niezidentyfikowana

Ja to wszystko rozumiem, ale po prostu 2. i 3. sezon były dla mnie dość rozkojarzone i jedna rzecz nie wynikała z drugiej - jak chociażby pomysł Darryla na drugie dziecko. Problem alkoholowy Grega i jego wyjazd też były rozegrane bardzo po łebkach, zbyt raptownie. Coraz bardziej rozłączałam się emocjonalnie z tymi postaciami i dlatego kolejne sezony zaczęły mnie męczyć. Znacznie bardziej pasował mi pierwszy sezon również pod względem wymowy - Rebecca była uwikłaną w popkulturę dziewczyną, która wyobrażała sobie, że miłość wszystko zmieni na lepsze, a jednocześnie była skupiona wyłącznie na sobie - miała gdzieś, że Josh ma dziewczynę - a jak ma to na pewno głupią i próżną, przyjaźń z Paulą traktowała bardzo interesownie, itd,itd. Było to coś świeżego - pokazanie prawdziwej twarzy bohaterek komedii romantycznych.
A teraz wszystko wciśnięto pod łatkę ostatnio modnej choroby borderline... Nie przekonało mnie to tak, jak wesołe klaśnięcie w dłonie na myśl o surogactwie.
Teraz wyszedł 4 i ostatni sezon i już rezerwuję czas, aby go obejrzeć, chociażby dla nowych piosenek i może po nim zmienię zdanie i spojrzę na rzecz szerzej.

ocenił(a) serial na 10
nynavee

Akurat wątek Grega został rozpisany w taki a nie inny sposób dlatego, że Santino Fontana miał już inne zobowiązania i nie mógł wystąpić w drugim sezonie. Moim zdaniem jego odejście zostało rozegrane naprawdę dobrze, choć bardzo żałowałam, że go już nie ma.
Ale nie o tym chciałam pisać, tylko o tym, że, jak twierdzisz, "A teraz wszystko wciśnięto pod łatkę ostatnio modnej choroby borderline..". Bardzo to deprecjonujące - że to takie "modne". Mówi się, że borderline jest zaburzeniem naszych czasów i zastanawiam się skąd się bierze Twoje przekonanie, że to taka "moda", możesz to jakoś uzasadnić?
Ja nie jestem może do końca obiektywna - bo uważam, że pomimo kilku niedociągnięć, jest to najlepszy serial, jaki w życiu oglądałam, naprawdę nic nie zrobiło na mnie takiego wrażenia w zakresie psychologicznej prawdy, wnikliwości i konsekwencji w pokazywaniu tej prawdy. Oczywiście nie chodzi o ciąg fabularny - prawda, o której mówię kryje się dużo głębiej, fabuła nie jest realistyczna i nie wydaje mi się, żeby taka być musiała.
Po pierwsze, serial wyjaśnia dość łopatologicznie, że borderline to zaburzenie osobowości, nie choroba typu dwubiegunówka (z którą bywa często mylone). To nie jest coś, co da się wyleczyć – można skorygować swoje reakcje i zachowanie, nigdy jednak nie będzie się osobą w pełni zdrową.
To, że Rebecca jest zaburzona widać od pierwszego odcinka i od samego początku można podejrzewać, że to boderline, a cały pierwszy sezon jest idealnym portretem tego zaburzenia:
- zachowuje się impulsywnie i nieodpowiedzialnie;
- ma niestabilny obraz siebie: I wanna lock you in a basement with soundproof walls And take over your identity. (Feeling Kinda Naughty) albo w Stupid Bitch: yes, Josh completes me but how can it be when there’s no me left to complete?; Plus dwa dosłownie hymny obrazujące jej niepewność co do obrazu “ja” : I Am A Good Person I I w drugim sezonie Tell Me I’m Ok, Patrick;
- jest niedojrzała i naiwna, czego kulminacją jest piosenka „We’ll never have problems again” – jej wiara w to, że miłość ją uzdrowi; tej wierze podporządkowuje swoje życie.
Ponadto Rebecca jest mistrzynią w oszukiwaniu samej siebie – ona naprawdę wierzy, że nie przyjechała do West Coviny dla Josha, prawda dociera do niej jedynie w krótkich przebłyskach, które natychmiast wypiera. To samo dotyczy przyjaźni z Valencią i wielu rzeczy, które robi, aby zdobyć Josha;
Twoim zarzutem jest to, że po roku terapii Rebecca wciąż zachowuje się wciąż tak samo, podczas gdy kompletnie nierealistyczne jest oczekiwanie, że po roku terapii, w której uczestniczy z doskoku i słucha jednym uchem, nastąpi w niej jakaś radykalna zmiana, szczególnie, że ma obok siebie Paulę, która w nadmierny sposób uczestniczy w jej życiu i wspiera ją we wszystkich „chorych” decyzjach.
A przecież pod koniec drugiego sezonu następuje pierwszy wyraźny przełom w jej terapii – odkrycie, że problem tkwi w niej samej – jest to kamień milowy i zapowiedź zmian, które potem nastąpią. To, że zmiany nie następują od razu i Rebekka robi krok do tyłu jest bardzo realistyczne .
Fiasko, jakim jest utrata marzeń o szczęśliwej przyszłości po ślubie z Joshem powoduje sekwencję wydarzeń w trzeciej serii, która znów jest wprost modelowym zapisem borderline:
Po okresie załamania Rebecca „wymyśla się na nowo” i przybiera postać femme fatale rodem z obejrzanych DVD ;
W scenie w kościele, do którego wkracza w sukni ślubnej daje upust swojej wściekłości w sposób, który uderza głównie w nią samą – ulga jest tylko chwilowa, a samo działanie - autodestrukcyjne;
- w scenie w domu z Nathanielem, Paulą, Heather i Valencią Rebecca ma objawy paranoi i czując się przyparta do muru, przystępuje do ataku, mówiąc najbardziej podłe rzeczy wszystkim swoim przyjaciołom i wyciągając publicznie ich sekrety (nota bene w następnej scenie, po wyjściu z mieszkania, dzwoni do Josha i drze się na niego, zarzucając mu mniej więcej to, co sama minutę wcześniej zrobiła;).
Takie zachowanie w realnym życiu powoduje gwałtowne zakończenie relacji i spalenie mostów (w filmie dzieje się inaczej).
Poczucie winy i straty wiedzie do depresji i próby samobójczej . Próby samobójcze są jednym z kryteriów diagnostycznych bordeline.
Rebecca na nowo podejmuje terapię – tym razem na serio; wkrótce mamy kolejny kamień milowy na drodze do samoświadomości: Rebecca uświadamia sobie, że jej wchodzeniu w relacje miłosne towarzyszy obsesja, która eskaluje w stronę autodestrukcji i decyduje się zerwać z Nathanielem.
Potem robi krok do tyłu, ale pod koniec trzeciego sezonu następuje kolejny przełom i Rebecca po raz pierwszy jest gotowa wziąć na siebie odpowiedzialność i ponieść konsekwencje swoich czynów.
Nie będę spolerować czwartego sezonu, ale jest on zapisem jej postępów (i kroków do tyłu) na drodze do możliwe pełnego życia (a także zapisem postępów na tej samej drodze innych osób, w szczególności Nathaniela).

ocenił(a) serial na 9
voldenuit

Spoko, jak zobaczę całość, czyli 4 sezon, to wreszcie będę mogła jakoś to ocenić całościowo. Być może zbyt pochopnie wylałam swoje żale po zawodzie po 2 i 3 sezonie. Naprawdę szanuję ten serial. Byle wreszcie Netflix wypuścił 4 sezon, bo nie mogę się doczekać, żeby mieć pełny obraz!

nynavee

1. Borderline to NIE jest choroba. 2. Nie ma żadnej mody na zaburzenia. W poprzednich dekadach mniej dbano o ludzką psychikę. 3. Borderline jest STRASZNE. Twoje słowa strasznie krzywdzą osoby, które całe życie cierpią przez to zaburzenie. 4. Idąc Twoim tokiem myślenia można głosić farmazony, że mamy modę na uchodźców, gejów, rowerzystów, wegetarian i czarnoskórych. Bardzo, BARDZO krzywdzące. Btw, serial jest cudowny i bardzo mądry.

ocenił(a) serial na 9
CateBlanchett

No... jeśli mamy być tak precyzyjni, to jest to zaburzenie osobowości, tak jak narcyzm, które trzeba leczyć, jeśli jakkolwiek chcemy żyć wśród ludzi i mieć szczere relacje. Ale zgadzam się, pisałam ten post 3 lata temu, teraz bym tak zdawkowo nie potraktowała tego tematu. Z perspektywy czasu uważam, że akurat wątek borderline był zamierzonym i udanym elementem w Crazy ex.

ocenił(a) serial na 10
niezidentyfikowana

Zgadzam się w 100%. Ja również uważam, że trzeci sezon był najlepszy. Wątek z oddaniem komórki jajowej jest może kontrowersyjny, ale dobrze osadzony w treści: Darryl bardzo chce dziecka, próbuje zdobyć komórkę od anonimowej dawczyni, dziecko jest ważniejsze od związku z Białym Joshem. Oczywiście, że osobowość Darryla nie jest przykładem dojrzałości i pełni zdrowia psychicznego - to dotyczy niemal wszystkich innych postaci, z Paulą na czele. Ze strony Rebekki to impulsywna reakcja wywołana sesją: psychoterapeuta mówi jej, że zaangażowanie, które dotąd poświęcała poszukiwaniu miłości może spożytkowac w inny sposób, robiąc coś dobrego dla innych (Without Love You can Save The World)- Darryl jest pierwszą osobą w potrzebie, która staje na jej drodze po tej sesji, a impulsywność jest wpisana w zaburzenie Rebekki.

ocenił(a) serial na 9
voldenuit

Zbliżam się do końca 4 sezonu i choć nie jest to serial idealny, bo w niektórych odcinkach wyraźnie czuć wyczerpanie materiału, mam też wrażenie, że jednak serial żałuje niektórych szokujących decyzji, jak romans Rebeki z ojcem Grega czy spontaniczne "zróbmy sobie dziecko!" w wykonaniu Rebeki, Heather i Darryla - bo 4 sezon stara się ograć te wątki w dość nieporadny sposób - na zasadzie trochę z tego pożartujmy, ale potem zapomnijmy, że to w ogóle miało miejsce (choć kto wie, może serial jeszcze mnie zaskoczy, zostało mi 5 odc.). To nadal nie da się ukryć, że na 2 fałszywe (moim zdaniem) kroki, serial robi 10 doskonałych. 4 sezon ma jedne z najlepszych piosenek, poza tym bardzo dojrzale i odpowiedzialnie stara się prowadzić zwichrowaną postać Rebeki, dużym zaskoczeniem jest przemiana Josha (wreszcie dodano mu kilka punktów do inteligencji!), brawa za poprowadzenie Nathaniela, no i oczywiście serial ma dużo do powiedzenia na temat współczesnych problemów społeczno-kulturowych. Mam nadzieję, że Rachel Bloom wprawi w ruch kolejny lewacko-musicalowy projekt, bo po Crazy-ex pozostanie duża pustka.

nynavee

Jak dla mnie serial był bardzo nierówny. Sam początek był świetny, pod koniec pierwszego sezonu zaczęło się robić nudno. Drugi sezon też był niewiele ciekawszy, dopiero pojawienie się Nathaniela jakoś go ożywiło. Trzeci sezon cały w pełni koncentrował się na osobowości borderline i był w porządku. A czwarty sezon to przyznaję, że zmęczyłam i nawet piosenki niewiele pomogły...
Ogólnie całą tą relacja z Joshem była jakoś tak... ciągnięta na siłę. Wiem, że to wszystko od Josha się zaczęło, ale ja nie widziałam żadnej chemii między tymi bohaterami, taki kumpel z dzieciństwa i to wszystko. Greg wydawał się być wprowadzony tylko po to żeby był konkurencją dla Josha. Też dawał jakiś taki przyjacielski vibe i nic więcej. W sumie, w porównaniu z Joshem to i tak wypadał lepiej. Relacja z Nathanielem była najciekawsza, przynajmniej było widać tam jakieś napięcie między nim a Rebeccą.
Wątek z komórką jajową w sumie podkreślał, że oni tam wszyscy mieli nierówno... Ogólnie dobrze się oglądało, choć momentami bywało nużąco. No i piosenki to najmocniejszy punkt całego serialu. Gdyby nie piosenki to skończyłabym oglądanie na pierwszym sezonie.