W sumie jestem świeżo po obejrzeniu tego odcinka.
Nie powiem że był najlepszym z dotychczasowych, ale przynajmniej się coś w nim działo.
Ogólnie cała seria "Powstanie" jest jakościowo beznadziejna - W wielu momentach nie czuć w ogóle
ducha powstania, które jakby w ogóle się nie toczyło, a wszelkie walki batalistyczne rozgrywają się
na jednym i tym samym gruzowisku oraz mamy wrażenie że w calutkiej Warszawie z Niemcami
potyczkuje się tylko grupa Bronka i Kmicica. Jedno trzeba im przyznać -> "AURA" serialu z tej trochę
niewinnej i wesołej zmienia się w mroczną - Nie mówię tutaj tylko o ewolucji piosenki przy napisach.
Przykładem jest choćby ten ostatni odcinek w którym pożegnaliśmy aż 4 postacie drugoplanowe.
A ta scena ze śmiercią Z. była naprawdę poruszająca (Oczywiście jak na serial) bo pokazała w 5
minutowym fragmencie wszystkie te negatywne emocje i cały dramat tego powstania - za co należą
im się brawa.
a sorka rzeczywiście. A jak ocenisz grę Musiała i Sawczuk, podczas sceny śmierci Zosi, ja już wcześniej wspominałem że zagrali ją b. dobrze.
Tak jak napisałem powyżej :
Scena była naprawdę ujmująca, także dla odtwórców ról należą się brawa. Przyznam że nie znałem Musiała ze strony aktora dramatycznego, a tu proszę. Jeszcze kilka takich ról i wszyscy zapomną o jego wygłupach na planie rodzinki.pl . A co do Kasi Szczewczuk - w zasadzie do tej pory jedyne z czego zasłynęła to ładna buźka i jeszcze ładniejszy głos, także nie mam zastrzeżeń - nie każdy się musi urodzić aktorem kompletnym ;)
zgoda, jeżeli chodzi o Musiała, to też zgoda, przylgnęła mu łatka rozwydrzonego nastolatka z Rodzinki.pl, a tu proszę w Czasie Honoru całkiem, przyzwoicie zagrał młodego żołnierza AK. Zastanawia mnie jedno jak by w takiej scenie zagrali Mroczki,
Co do Kasi Sawczuk, ładna z niej dziewczyna, głos ma rzeczywiście nie ziemski, ale tak jak w przypadku Musiała, zaczekajmy troszkę, na inne jej ambitne role, bo tak jak u Musiała to jej pierwsza rola w ambitniejszej produkcji TV.
Heh, a to ci niespodzianka ;) Czyli przed nami ostatni odcinek w historii CH, szkoda .
Poważnie, scena śmierci Z. ujmująca? Dla mnie to było takie sztuczne i melodramatyczne... I powoli dochodzę do wniosku, że jedyną aktorką ze stałej obsady, która wiarygodnie wypada w napakowanych emocjami scenach tego typu jest Agnieszka Więdłocha, reszta to dno i wodorosty.
Oczywiście masz do tego prawo :) Ja jednak zostanę przy swoim zdaniu, dla mnie cienizna.
A dla mnie nie, scena tak pokazała że wbrew wielu heiterom, Musiał czasem ma przebłyski talentu, czekam na następne jego ambitniejsze role.
Ja go nie hejtuję, ale też żadnego "przebłysku talentu" nie zauważyłam jak do tej pory. Może się słabo przyglądałam, nie wiem...
Ja widziałem w odcinku 11 Czasu Honoru: rozmowa z Jankiem, śmierć Zosi i rozmowa z Władkiem. Większość dalej go kojarzy przez pryzmat Rodzinki.pl
TVP nie wiedzieć czemu udostępniła ten fragment na swoje stronie więc już go widziałam. Czasami mniej znaczy więcej bo śmierć tej Zośki była by dużo bardziej przejmująca gdyby zwyczajnie umarła w tym dole z pozostałymi patrzącymi bezsilnie, bo nikt nie mógł po nią iść pod ostrzałem. Tymczasem zęby cierpły od podniosłej muzyki, momentów, okrzyków i przemów. Musiał i Sawczuk cóż, na pewno włożyli w to sporo serca ale to było na poziomie szkolnego przedstawienia. Dialog, który im wpakowano, nie pomógł. "Kocham cię", "Ja ciebie też!" Przy czym on dwa razy na nią burknął, a raz dla odmiany stwierdził, że jest "kochana". I już mamy love story. Scenarzystom (?) całkiem odbiło w tym sezonie.
I znowu czerwony barwnik unoszący się nad "trupem", a Władek jak się dorwał do radiostacji i ryknął w słusznym dowódczym gniewie, to oczywiście radziecka artyleria od razu zaczęła walić, aż się kurzyło.
Cuda, panie dziejku.
Co do tego wyznania miłości to fakt fakt wyszło strrrrrrrrrrasznie sztucznie ;)
Obejrzałam cały odcinek.
Póki co chyba najlepszy, plus za zmianę scenografii - nareszcie - ta "kamienica na Wilanowskiej" to chyba była "kamienica na Wilanowskiej" z "Miasta 44" ;-) ostatnia, której bronili. Klatka schodowa wyglądała znajomo. Wypalone podwórka robiły wrażenie.
Kolejny plus za Bonaszewskiego. To jest aktor przez duże A, nawet najmniejszą rólkę, nawet przy najsłabszym scenariuszu i nawet mając za partnera Wesołowskiego z jego zagipsowaną twarzą, potrafi zamienić w klejnocik. Z drugiej strony to, co miał do powiedzenia Michałowi, było chyba najmocniejsze w całym sezonie.
Janek powiedział Apaczowi parę niegłupich rzeczy ale cały ten spicz sprawiał wrażenie sztucznie tam wciśniętego na zasadzie "A teraz pokazujemy rozgoryczenie powstańców". "Dla ciebie to wciąż jest zabawa?" zabrzmiało beznadziejnie głupio bo nie wiem co w wyglądzie zapuchniętego i posiniałego Musiała sugerowało, że się dobrze bawi. Zresztą sam Janek jeszcze dwa odcinki temu, zanim zagubił rodzinę wśród gruzów był cały "Hohoho jeszcze damy im popalić !" i"Hohohoho jeszcze Polska nie zginęła!", gorzej niż małolaty, a teraz nagle pozuje na 24 letniego starca. Jakby było mało mądrości Jankowych, to jeszcze Władek musiał dorzucić swoje trzy grosze "Każdy z nas ma swoje sekundy", eh mógłby konkurować z Paulo Coelho po prostu ;-)
Ze wszystkich tych dramatycznych przemów najlepiej wypadł Bolek mówiący Bronkowi, że ma dość. Tak po ludzku, siedząc z nim na progu wypalonego domu. To było takie naturalne.
"Wilk"poległ coś podobnie jak Andrzej "Morro". Scena ok poza tym, że Adam (a właściwie Pawłowski) zapomniał chyba, że ma grać.
Nawet nie będę wnikać jak Bronek przeżył ten granat zaledwie z malutką blizną na policzku w charakterze pamiątki.