Zupełnie nie rozumiem histerii związanej z Mają Ostaszewską.
Na jakiej zasadzie Różczka jest oceniana jednoznacznie złe, a
Ostaszewska
dobrze???. Jest to dla mnie ciekawym fenomenem.
Moim skromnym zdaniem wersja Wandy w wykonaniu Mai Ostaszewskiej była
gorsza. Rzekomo dostojeństwo postaci Wandy w jej wykonaniu jest dla mnie
wyrazem jej sztywnego i jednowymiarowego aktorstwa, nawiasem mówiąc
męczącego.
Aktorka z tamtej epoki w wieku Wandy niekoniecznie musiała być sztywną i
przewrażliwioną na swoim punkcie ciotką-klotką jaką była postać grana
prze Maję Ostaszewską. Miałam okazję uczestniczyć przy nagrywaniu
wspomnień powstańców warszawskich, przedstawicieli inteligencji i były
to osoby pełne energii, o porywających, nietuzinkowych, szalonych
osobowościach, osoby bardzo "wyluzowane".
Nie jestem fanką Magdy Różczki ale muszę powiedzieć ze czuje ulgę. Jej
Wanda jest autentyczniejsza. Miny, strach, delikatność to wszystko
sprawia, że Wanda Rożczki jest dla mnie wiarygodniesza.