właśnie jeśli każdy bohater ma swojego partnera to dosyc duzo jest tych zwiazkow ;)
Spróbuj przeżyć samemu w takiej sytuacji - codzienne prześladowanie, stres, strach, śmierć czająca się na każdym kroku - samemu. Trzeba mieć kogoś kto pocieszy, wesprze... trzeba mieć dla kogo żyć...
Obyś nie musiał/a się o tym przekonać.
Ale napisałeś/aś o mnogości romansów, a nie związków;) A w sumie oprócz jednego Michała, to reszta sobie zbytnio nie romansuje:)
Teraz jeszcze Romek idzie w jego slady. No ale ten akurat nie ma nic lepszego do roboty :D
No, każdy musi kogoś mieć, coś ta wojna singlom nie przyjała... tylko 'źli' niemcy samotni i samotni...
A mnie żal Reinera - po 3 sezonie taki samiuteńki, nie mówiąc już o tym co się dzieje teraz tj. w wiosną 1944. A szkoda że powodzi się tylko tym Kenom z konspiracji a on taki smutny - w końcu to jedyna postać w tym serialu wzbudzająca jakąkolwiek sympatię widza:).
To chyba źle, że gestapowiec wzbudza sympatię widza, co nie? ;P Ale dziwnym trafem nie da się go mimo wszystko nie lubić :)
To świadczy o tym że postacie grane przez Kenów z konspiracji są delikatnie rzecz ujmując bardzo kiepskie i nie płakałbym po nich gdyby im łepetynę odstrzelili. A postać Reinera jest świetna - to prawie Hermann Brunner naszych czasów:).
Dobrze że są wątki miłosne. Przecież w czasie wojny ludzie nie tylko walczyki, bali się i umierali... W czasie wojny trwały miłości, zaczynały się, czasem kończyły...ludzie brali śluby. Bez tych wątków na pewno w filmie by czegoś brakowało.