Nie rozumiem jednej kwesti , w ciekawostkach mamy nastepujace stwierdzenie "Na prośbę kombatantów w całym serialu ani razu nie pada słowo "cichociemni". " Czy określenie cichociemni to jakiś dyshonor ? Zawsze myślałem ,że to chluba.
Tak, dyshonor. Dla kombatantów.
Serial nieomal parodiuje prawdziwą konspirację. Sprawia, że w mniemaniu większości zapisuje się mocno przekłamany i po prostu ogłupiający jej obraz. Prawdziwy Cichociemny wykonywał rozkazy zamiast odwalać prywatę, trzymał język za zębami zamiast chlapać na lewo i prawo, jaki to z niego gieroj i jakie akcje odwala i nigdy, przenigdy nie kontaktował się z rodziną (co mogłoby zabić i jego, i ją przy okazji), a co w serialu jest nagminne. Po prostu kombatanci nie chcieli mieć nic wspólnego z tą telenowelą.
Dyshonorem dla kombatantów, jeśli ktoś by nie zrozumiał, byłoby nazywanie tych pożal się Boże aktorzyn Cichociemnymi. To tak gwoli ścisłości.
hmm... wiem ,że w serialu jest wiele błędów, nie tylko ten w jaki sposob trzyma się stena, ale z tą parodią to chyba przesada, aktorzy faktycznie nie najlepsi, ale rzeczywistość okupacji w Warszawie nie jest w zupełności oderwana od rzeczywistosci. To ,że serial ma również inne wątki poza samą walką zbrojną to przecież naturalne, w innym wypadku nie przyciągnął by takiej rzeszy widzów , gdyż wszyscy wiemy jaki jest poziom znajomości historii przeciętnego polaka. Jednak biorąc pod uwagę samą idee i przekaz na poziomie dzisiejszego widza uważam , że nie powinna być to żadna "wiocha".
Tu nie chodzi o grę aktorską czy Wesołowskiego. Łamanie rozkazów, kontakty z dziewczynami i stawianie spraw rodzinnych ponad sprawy ojczyzny, było dla cichociemnych nie do pomyślenia. W ich przypadku argument, że to przecież ludzie, a nie roboty, nie miał racji bytu, bo oni naprawdę byli robotami. A ciekawostka jest już nieaktualna, bo w 5 sezonie hasło jednak pada.
Dolores dobrze prawi :)
Owszem, rozumiem wymagania dzisiejszego widza. Ale można to było zrobić nie robiąc przy okazji ze "skoczków" kompletnych kretynów i kompletnie przekręcając fakty (i nie chodzi tu tylko o trzymanie Stena, bo by się dzidzia poparzyła).
Polecacie którąś z tych książek ?
Cichociemni Elita Polskiej Dywersji - Kacper Śledziński
Baza 43 Cichociemni - Ian Valentine
Przeczytałem tą drugą "Baza 43 Cichociemni"- ogólnie bardzo fachowa książka i jasne że polecam (chociaż tez zaznaczam że książka dla ludzi naprawdę chcących siedzieć w temacie), niemniej jest to książka która opowiada w głównej mierze o ośrodku w którym szkolono Cichociemnych, jak ich szykowano do skoku, skąd wiedziano jakiego specjaliste akurat potrzebuje AK, o relacjach między instruktorami a szkolonymi itd.. Książka tematem obejmuje co się działo z cichociemnymi po zrzucie tylko o tyle o ile ma to znaczenie w kontekscie opisywania bazy więc jak ktoś chce poczytać już ściśle o samej działalności i misjach w kraju to będzie mógł mieć niedosyt.