Myślałem że serial się jakoś rozkręci, ale trzeci odcinek był tragiczny, zrobiła się z tego typowa produkcja, a liczyłem na odrobine nowości. W zasadzkę gestapo musiał wpaść ten który niby najlepiej był przygotowany, co niby wcześniej służyl w wojsku (było to gdzieś mówione), tak jest w każdych tego typu produkcjach, albo zotaje złapany, albo ginie zawsze najsilniejszy a ofermy premieniają się w superbohaterów, pewnie tak tu będzie z tym Wesołowskim. Tak samo śmieszny jest dla mnie ten niby cały zbieg okoliczności, gdyby ten ranny partyzant został w tym mieszkaniu o jeden dzień dłużej to natchnąłby się na tego konfidenta. Tak to jest zrobione przez scenarzystów, że aż śmieszne, konfident to były mąż tej Ostaszewskiej (nawet u niej zamieszkał), a ona spotykała się z Cichociemnym Zakościelnym, tak to namotane i porobione związki jak w telenoweli. Nie dziwię się, że organizacja Cichociemnych po przeczytaniu scenariusza nie zgodziła się żeby serial nosił tytuł Cichociemni. Ogólnie to ten trzeci odcinek był strasznie nudny - zalatywało telenowelą, akcja w ogole nie posuwała się do przodu, pokazywano nudne wątki miłosne, aż nie mogłem usiedzieć te 50 minut.