Kiedy ni z tego, ni z owego, dostałem maila, w którym pracownicy HBO zaprosili mnie na VIPowskie spotkanie z Alexandrem Skarsgardem (paniom chyba nie muszę go przedstawiać), mimowolnie zacząłem podejrzewać, że ktoś chyba próbuje wciągnąć mnie do ciemnego magazynu i wyciąć obie nerki. Na szczęście głosik rozsądku (pozdrawiam czule moją Zuzannę) polecił mi zachowanie spokoju i zaakceptowanie propozycji, która była przecież niesamowitym wyróżnieniem i zaszczytem, jakiego nie wypada odrzucać (przecież oni na bank mają powiązania z mafią, oglądaliście chyba „Rodzinę Soprano” ich produkcji). Tak czy siak, spakowałem potrzebne do notowania przybory, wdziałem strój, który niektórzy niewidomi uznaliby za elegancki, wskoczyłem do pociągu i ruszyłem na spotkanie z nieznanym. Dosłownie…
cd. - http://cinemacabra.blog.onet.pl/300-Krew,2,ID415368218,n
Pawlik, ale Ci zazdroszczę;) to normalnie sobie nie wyobrazisz nawet za lat sto dwadzieścia...
Na marginesie to cieszę się, że Alex okazuje się naprawdę inteligentnym i spoko gościem.
P.S. Fajnego masz bloga.
i niech Cię najdzie na łyk;)