Dan Da Dan
powrót do forum 1 sezonu

Do serialu „Dandadan” podchodziłem dwukrotnie. Za pierwszym razem odpadłem w połowie pierwszego odcinka. Mam swoje xx lat, poważną pracę (przynajmniej lubię tak myśleć), dzieci, rodzinę – wiecie, te sprawy. Dlatego mój poziom tolerancji na filmowy bu****t ustawiony jest dość nisko. I wiecie co? Serial mnie kupił.

Obejrzałem wszystkie odcinki w jedno popołudnie – ostatni raz coś podobnego przeżyłem jakieś 15 lat temu przy „Breaking Bad”. Następnie sięgnąłem po mangę, pierwszą w moim życiu. Od tamtej pory minął już miesiąc, a wciąż zastanawia mnie jedno: jak to możliwe, że polubiłem serię, której leitmotiv to kradzież organów rozrodczych współbohatera przez złego ducha, i to jeszcze w kontekście inwazji kosmitów?

Chyba to rozgryzłem. „Dandadan” to mieszanka totalnego absurdu i japońskiego humoru, który przypomina momentami surrealistyczne teleturnieje z Kraju Kwitnącej Wiśni. Do tego dochodzi infantylny i, nie oszukujmy się, absurdalny główny wątek. Ale tu jest haczyk. Kiedy już myślisz, że poziom wybuchów, walk i absurdu osiągnął zenit, dostajesz w twarz czymś tak poruszającym, jak siódmy epizod.

To co daje do myślenia i łapie za serce, poprzez kontrast z tym co mieliśmy jeszcze chwilę wcześniej zaskakuje i wydaje się być jeszcze bardziej osadzone w rzeczywistości. Uczucia i relacja bohaterów wydaje się być przez ten kontrast jeszcze bardziej naturalna i realna i przez chwilę można znowu poczuć się jak dzieciak stremowany pierwszą randką.

Nikt nie lubi poniedziałków, natomiast na pewno ten dzień umila kolejny odcinek mangi od Yokinobu Tatsu.

Pozdrawiam i zapraszam do komentowania!

ocenił(a) serial na 10
HorizonManiak

no i to mi się podoba ;D

ocenił(a) serial na 10
HorizonManiak

Dosłownie sytuacja ta sama w moim przypadku, odczucia też. Równowaga między chaosem, sensem, żartem i serio jest tutaj perfekcyjnie zachowana.

ocenił(a) serial na 10
HorizonManiak

W punkt! Zabrałam się za oglądanie, bo tytuł przewinął się w niejednym rankingu Anime, plasując się z reguły w czołówce. Nie wiedziałam czego się spodziewać, a jako typowa kobieta sugerowałam się 'ładnymi obrazkami', więc widok Okaruna jako yokai przesądził - wchodzę w to. Pierwszy odcinek? Ekhm.. no cóż. Myślę sobie: gdzie ja jestem, co tu się właśnie odwala? Czy oni serio to powiedzieli? Ale, ale.. głęboki wdech, wydech - no nie poddam się tak łatwo, brnę dalej. I tak właśnie docieram sobie do połowy drugiego sezonu, po drodze zaliczając, śmiech, łzy i naprawdę wciągającą dobrą zabawę, żałując, że tak szybko leci mi odcinek za odcinkiem :)