Skoro wszyscy są zatrzymani w czasie, to co z dziećmi? Nikt nie zauważył, że od kilku lat dzieciak ma ciągle 10 lat? Czy może ich historia z tego świata w ich umysłach "aktualizuje się"? Chyba tak, coś było wspomniane. Henry powinien być jedynym, który dojrzewa. To tłumaczy skąd wie, że ten świat jest "nieprawdziwy", jeśli jego koledzy z przedszkola... nadal są w przedszkolu. :P Teraz, jak przybyła Emma, czas znowu płynie normalnie, czy jak?
Nie sądzę, żeby dzieci były przez tyle lat w miejscu. Może po osiągnięciu pewnego wieku ludzie przestawali się starzeć?
Teraz czas już na pewno płynie, tzn. od końca 1 odcinka kiedy zegar symbolicznie ruszył ;)
Mam nadzieję, że ta kwestia będzie jeszcze poruszana. Co do dzieci, to Jaś i Małgosia nie dorośli. Może inaczej jest, jeśli w tym świecie ktoś zrobił sobie dziecko, chociaż Henry mówił, że w Storybook są same baśniowe postacie, więc nie wiem, czy przed przyjazdem Emmy faktycznie ludzie się rozmnażali. Ciekawa jestem gdzie zostało poczęte to dziecko, które chciał zdobyć Gold (nie pamiętam imienia bohaterki) i jak przebiegała je ciąża (chodzi mi o czas).
To było dziecko kopciuszka, i było tylko pokazane w szpotalu jak leży z mama, i wraca ten chłopak ktory ją zostawił. Mi się wydaje że do czasu zanim Emma tam przyjechała to ona ciągle była w ciąży bo tak mi się wydaje z takiego czasu trafily w świat prawdziwy i się zatrzymali. W baśni była w ciąży to w świecie prawdziwym też, tyle że Emma przyjechała to czas ruszył a ona urodziła:)
Jeśli była przez 10 lat w ciąży, to ma szczęście, że nie w okresie porannych mdłości. ;-)
Kopciuszek chodziła ze 30 lat z brzuchem, jak nie więcej.
A klątwa musiała mieć wpływ nie tylko na same baśniowe postacie, ale i także na Henriego. Z jednym z odcinków Mary Margaret nie była w stanie określić jak długo i odkąd się zna z kimś tam. Henry też tkwił w nieświadomości dopóki nie dostał książki. Sam z początku do końca nie wierzył całkowicie w te opowieści i dopiero z czasem odkrywał prawdę.
Sorki, 30, czy ile tam ma Emma. ;-) To, że nie wiedział, że otaczają go bajkowe postacie, nie znaczy, że nie widział, że coś jest nie tak i że właśnie dlatego uwierzył w książkę. On dorósł normalnie, zauważał nieprawidłowości, których inni nie byli w stanie dojrzeć, z resztą urodził się w tym świecie, a jego ojciec w ogóle nie jest bajkową postacią, więc dlaczego klątwa miałaby go obejmować? Chociaż mówił, że mógł wyjechać z miasta, bo zamierzał wrócić, to jest tylko jego interpretacja, sądzę, że po prostu mógł.
"On dorósł normalnie, zauważał nieprawidłowości, których inni nie byli w stanie dojrzeć" Gdyby tak było, to od dawno by siedział zamknięty w psychiatryku. Co z tego że jego ojciec nie był baśniową postacią, ale jego matka jest. Klątwa oddziałuje nie tylko na postacie bajkowe, ale i także na całe miejsce jakim jest Storybrooke.
Może jakoś oddziałuje, co nie zmienia faktu, że Henry rośnie normalnie, był w stanie opuścić Storybook i nic nie wskazuje na to, by miał jakieś fałszywe wspomnienia, widzi, że mieszkańcy są jakby zatrzymani w czasie, że nikt nie przyjeżdża (a przynajmniej nie przyjeżdżał), an nie może wyjechać. Tak się składa, że chodzi do psychiatry, a w szpitalu zamyka się jedynie osoby, które poważnie zagrażają sobie lub komuś, a nie kilkuletnie dzieci z bujną wyobraźnią (jakby tak było, należałoby po prostu zmienić szyldy z przedszkoli na "zakład psychiatryczny"). Nie musiał też rozumieć, co widzi i o tym cały czas mówić. Nie mając wyjaśnienia, mógł w to nie wierzyć, dopóki nie poznał książki. Regina mogła też "chronić" go przed zobaczeniem zbyt wiele.
Jasne, że Henry był w stanie opuścić Storybrooke, przecież nawet urodził się w innym stanie .
Nic nie pisałem o tym by Henry miał jakoby fałszywe wspomnienia, ani tym bardziej tego, że jest obłąkany (Widocznie nie zrozumiałaś mojej poprzedniej wypowiedzi).
Co do postaci Henriego to nie zapominaj, że jest on 10 letnim dzieckiem. A dzieci pamiętają swoje najwcześniejsze wspomnienia z dzieciństwa najwyżej z wieku z 3-4 lat.
Więc te 6-7 lat to zbyt krótki okres czas by zaszły w jego otoczeniu zbyt widoczne zmiany.
Henry nienawidził dorastania przy Reginie i zawsze odczuwał co do niej wielki dystans.
Regina po to by mu "pomóc", posunęła się nawet do tego by wysłać go na terapię. Przez co popadał w coraz głębszą depresję i osamotnienie. Dlatego też Mary Margaret daje mu książkę z opowieściami. Właśnie wtedy Henry uświadamia sobie, że historie z książki są prawdziwe jak i wszystkie postacie z bajek żyją w jego mieście.
P.S. Miasto nazywa się Storybrooke, nie Storybook.
brook to strumień, a brooke tzn. bardziej jak piękny, niesamowity , wspaniały , czarujący etc.
Mnie osobiście wydaje się, że nazwa Storybrooke w wolnym tłumaczeniu znaczy "Wspaniała opowieść".
o dzieki nie wiedzialam bylam pewna ze strumien... w kazdym razie ta opowiesc nie jest wspaniala jakas brazylijska bardziej
Czy możesz podać jakieś źródło tej alternatywnej definicji? Nie spotkałam się nigdy z takową, a przeczytawszy twój post przewertowałam wszystkie słowniki papierowe i internetowe, jakich używam i "brooke" figuruje tylko jako imię/nazwisko pokrewne etymologicznie i znaczeniowo z "brook" w sensie "strumień".
Oczywiście że tak. Proszę http://www.urbandictionary.com/define.php?term=brooke ( 3 definicja i jej 1 podpunkt).
Tak jak wcześniej napisałem, że to jest wyłącznie moje zdanie i to była tylko moja propozycja i oczywiście nie musi być tak naprawdę.
Sam jestem ciekaw jakie jest zdanie innych. Jak można przełożyć na język polski Storybrooke?
Szczerze mówiąc z miejsca odrzuciłam w tym wypadku definicje z Urban Dictionary. Są to definicje slangowe odnoszące się z tego co widzę wyłącznie do określeń dziewczyny/kobiety, kobiecej atrakcyjności tudzież seksualności, dodatkowo są najwyraźniej pochodne od imienia "Brooke". O wiele bardziej przemawia do mnie tłumaczenie "brooke" w znaczeniu "strumień" - i dosłowne, i metaforyczne. Często zawierano w nazwie miejsca/miasta/osady jakąś charakterystykę terenu - strumień jak najbardziej tu pasuje. Do tego oczywiście metaforyczny "strumień opowieści". Myślę po prostu, że slangowe znaczenie "brooke", zapewne o dość ograniczonym użyciu, nie było w zamyśle twórców, ale to tylko moja interpretacja. :)
Napisałeś, że by go zamknęli, to napisałabym, że by nie mogli. Nie mówiłam nic o tym, czy uważasz go za obłąkanego, czy nie. A w jaki sposób działa na niego w takim razie ta klątwa, skoro w żaden ze sposobów, jaki działa na innych? Jednej literka w te czy wewte - nie czepia się dyslektyka. ;-) Chociaż szczerze mówiąc nie pamiętałam nazwy, rzadko zwracam na takie rzeczy uwagę, a inna wypowiedź wprowadziła mnie w błąd.
Klątwa działa w ten sposób, że bohaterowie nie zauważają upływu czasu i zmieniającej się wokół nich rzeczywistości. Podobnie działa na Henriego.
Pamiętasz zegar, który zaczyna chodzić w momencie, kiedy to Emma postanawia zostać w miasteczku. Właśnie wtedy czas ruszył do przodu, jeśli można tak to ująć.
Zagłębiając się bardziej nie wiadomo do końca nawet na jakie ramy czasowe można przełożyć te historie, które się wzajemnie przeplatają. Bajka o Królewnie Śnieżce powstała na początku XIX wieku, o Czerwonym kapturku jeszcze przed XVII, a bajka o Kopciuszku wywodzi się ze starożytności. Więc możliwe, że postacie z bajek są pod wpływem klątwy znacznie dłużej niż mogło się wydawać, nie tylko te 30 lat jak żyje Emma. Więc prawdopodobne to jest, że Emma jako niemowlę nie tylko przeniosła się w przestrzeni, ale i w czasie.
Na jakiej podstawie twierdzisz, że Henry nie zauważa upływu czasu? Gdyby tak było, nie wiedziałby o tym i potem nie powiedział Emmie. Postacie są teraz w naszym świecie, więc zakładam, że tutaj czas płynie po naszemu. Nie musi być on "zsynchronizowany" z czasem z krainy bajek, tam może on być inny. Bez względu na to, kiedy były pisane bajki, w ich świecie miały miejsce równolegle, o czym świadczy fakt, że bohaterowie się spotykali. Czyli czas baśniowy nie jest tożsamy z tym, kiedy ktoś u nas pisał jakieś opowieści.
"Na jakiej podstawie twierdzisz, że Henry nie zauważa upływu czasu? Gdyby tak było, nie wiedziałby o tym i potem nie powiedział Emmie."
Widać, że ewidentnie nie przeczytałaś w ogóle mojego postu.
"Postacie są teraz w naszym świecie, więc zakładam, że tutaj czas płynie po naszemu."
To Śnieżka byłaby starą babcią.
"Nie musi być on "zsynchronizowany" z czasem z krainy bajek, tam może on być inny. Bez względu na to, kiedy były pisane bajki, w ich świecie miały miejsce równolegle, o czym świadczy fakt, że bohaterowie się spotykali. Czyli czas baśniowy nie jest tożsamy z tym, kiedy ktoś u nas pisał jakieś opowieści."
Przecież pisałem o tym. Wystarczy przeczytać.
Sądzę, że to postacie są zatrzymane w czasie, nie czas, czego dowodzi wiek Henry'ego zgodny z czasem, który upłynął od kiedy Emma go oddała. Sam twierdzisz, ze ludzie nie zauważają upływu czasu, to znaczy, że on jest i Śnieżka nie jest starą (babcią jest).
Tak, nie przeczytałam Twojego postu. Ewidentnie. Próby komunikacji z Tobą uznaję za daremne. Nie musisz odpisywać, bo to tak, jakbyśmy mówili w odmiennych językach. Źle odczytujemy swoje wypowiedzi, Ty swoich nie tłumaczysz, a Twój ton nie jest zbyt przyjemny, więc to bez sensu.Ty uważasz, że ja Ci imputuję przeświadczenie o szaleństwie Henry'ego, mnie się zdaje, że piszesz o tym, że bajkowe postacie mogły żyć kilkaset lat, by się spotykać. Mówisz o podróży w czasie, gdy ja, mówiąc o tym samym, uważam, że nie było podróży w czasie, ewentualnie przejście do innego czasu. Ty jednak nie rozumiesz, o czym ja piszę. Nie widzę spójności w Twoich wypowiedziach, ani zgodności z faktami (jak kiedy twierdzisz, że klątwa działa na Henry'ego, podczas gdy nie podajesz żadnych konkretnych przykładów, a wszystko temu przeczy).
Wierzę, że to nie złe chęci, ani braków intelektualnych, tylko niezgodności socjonicznej.(patrz: socjonika).
Moim zdaniem to jeden z tych dających się pokrętnie wytłumaczyć absurdów serialu. Henry musiałby dorastać w skrajnej izolacji, żeby nie zauważyć, że dzieci w Storybrooke nie rosną tak jak on. Nie podobają mi się tłumaczenia, że raz na niego działa klątwa, a raz nie. Wszystkie absurdy są wytłumaczalne klątwą. A biedny Kopciuszek był chyba 30 lat w ciąży do ruszenia zegara... ;D
Przyznasz, że jeśli klątwa miała wszystkim dopiec, to 30 lat w ciąży to niezłe przekleństwo. ;-)
Też nie kupuję tego, że klątwa raz działa, a raz nie i jestem ciekawa, czy ta kwestia zostanie jakoś jeszcze wyjaśniona w serialu. Pewnie masz rację że to niedopatrzenie scenarzystów, ale "niewinni, dopóki nie udowodni się im winy". Chociaż jest jeszcze możliwość, że skoro Regina rzuciła klątwę, to że może też odczyniać jej skutki, wedle życzenie...
Co do izolacji, to do okresu szkolnego to nie jest duży problem, łatwo trzymać dziecko w domu i pozwalać mu wychodzić tylko pod opieką. Za to w szkole to już inna sprawa i wtedy Henry mógłby odkryć prawdę, a potem zrozumieć ja dzięki książce. To jest naciągane, w końcu nic o tym nie wspomniał Emmie, mówił tylko, że nikt się nie starzeje...
Istnieje jeszcze taka opcja, że możliwe jest poczęcie dzieci w tym świecie i że one dorastają normalnie, a "zatrzymani w czasie" są ci, którzy tu przybyli, jak Jaś i Małgosia, bo choć miasteczko jest zaczarowane, to klątwa była rzucana na postacie baśniowe. To chyba najbardziej trzyma się kupy.
No właśnie. Dlatego zrzuciłem ten absurd serialu o Henrym na klątwę za wytłumaczenie wszystkiego.
Jeszcze jedną nie wyjaśnionym sprawą co już poruszałem wyżej jest to, że w naszym świecie bajkowe postacie są znane od dawna ( każda bajka powstała w bardzo różnym czasie), a w świecie skąd przybyli żyją razem.
Kwestia tego jak długo żyją w naszym świecie i są po działaniem klątwy została już wyjaśniona ( odcinek "Hat Trick").
Co do reszty pewnie nie mamy co liczyć że zostanie to wytłumaczone. Dlatego też "Wszystkie absurdy są wytłumaczalne klątwą." w 100% jestem za tym =D
No niestety/stety (zależy co kto lubi :) to jest serial twórców Lostów, więc spodziewam sie, że dużo kwestii pozostanie bez odpowiedzi. A ja w 90% przypadków nie lubię spraw niewyjaśnionych i otwartych zakończeń, jak i absurdów fabularnych, z których scenarzyści chcą wybrnąć po najmniejszej linii oporu. :)
Ja też nie lubię, ale po co ten pesymizm? Spójrz z innej strony. To jest serial twórców Buffy i innych seriali, mających zakończenie i wyjaśnione główne wątki. Jak na razie w OUaT jeśli chodzi o to ostatnie, całkiem nieźle i konsekwentnie to wychodzi, więc o ile nie zdejmą serialu i zakończenia pewnie doczekamy. Co do "absurdów fabularnych" tutaj jest duża swoboda, bo mamy do czynienia z bajkami. ;-) Może nie wszystko będzie satysfakcjonująco wyjaśnione, ale też nie przesadzajmy, na razie nie jest tak źle, więc może będzie lepiej a nie gorzej. Już wiemy od jak dawna działa klątwa, a także, że nie na każdego tak samo. Skoro na Kapelusznika nie działała część z nadpisaniem wspomnień, to na niektóre dzieci może nie działać zatrzymanie w czasie, dla uwiarygodnienia iluzji.
Mam za to takie pytanie trochę z innej beczki. Było powiedziane dlaczego właściwie Regina adoptowała Henry'ego? Myślicie, że na swój sposób go kocha? Jest zdolna do miłości, ojca kochała, może nie na tyle, by go nie zabić, ale zawsze. ;-)