Przekopałam sporo stron forum, ale nie znalazłam podobnego tematu, a nurtuje mnie on od pewnego czasu. Jak odbieracie walkę Emmy z Reginą o Henry'ego? Pomimo, że to Emma jest "tą dobrą", a Regina "tą złą" to współczuję i kibicuję tej ostatniej. Ogromnie irytuje mnie, że Emma porzuciła dziecko, nagle zjawia się i chce go mieć całego dla siebie. Uważa się za jego jedyną matkę. W porządku, urodziła go, ale to Regina go wychowała, troszczyła się o niego przez te długie 10 lat. Jest zła, okłamywała go, ale go kocha. I zawsze chciała dla niego jak najlepiej. Którą z nich popieracie w tej walce o Henry'ego? Która ma rację?
Moim zdaniem obie mogą być jego matkami. Henry chce mieć dobrą matkę.
Kocha Emmę, bo jest jego biologiczną matką, a oprócz tego walczy o niego. Ale mam wrażenie, że Reginę również kocha. Może nawet równie bardzo jak Emmę. Ale chce też, żeby Regina była dobra, chce, żeby się zmieniła na lepsze i wierzy w nią.
Nie trzeba długich laboratów na ten temat pisać, bo każda z nich ma swoje dobre i złe strony. Emma robiła błędy, Regina robiła błędy. Obie też zrobiły dużo, żeby udowodnić, że równie mocno kochają Henry'ego, a według mnie to liczy się najbardziej. W końcu obie są tylko ludźmi i mogą robić błędy. Każda też chce je naprawić dla dobra syna.
Tak więc, moim zdaniem obie mogą być jego matkami. I gdyby pewna jędzowata wiedźma się nie wtrąciła, wszystko byłoby ok. Zresztą, kto wie? Może jeszcze będzie?
Jak to ludzie maja krótką pamiec.... Regina miała 10 lat (czy ile tam Henry ma), zeby przekonac syna do siebie. Przypomnij sobie pierwsze odcinki: dzieciak czuł sie niekochany, nieszczesliwy i samotny - to dlatego postanowil odszukac Emme. Zanim pojawila sie Emma, Regina traktowala Henrego instrumentalnie, nie okazywala mu uczuc. To była badzo egoistyczna miłość z jej strony. Paradoksalne to od Emmy, Regina uczy sie jak byc lepszą matka, i to jej przyjazd do miasta spowodował ze Regina zmienila swoj stosunek do Henrego.
Ja powiem tak jestem w połowie 3 sezonu kolega mnie namówił.
A Henry jest dla mnie najbardziej irytująca postacią w całym serialu.
Swoja drogą ok rozumiem oburzenie ludzi że Henry był niewdzięczny itd za wychowanie u Reginy. Ok później jej wybacza, mówi że widzi w niej dobro że w nią wierzy itd itd Emmie mówi, że jest gorsza niż Regina itd. W między czasie sama zła królowa próbuje kogoś zabić coś knuje itd...
Tylko dlaczego wszyscy zapominają, że to Regina rzuciła na nich klątwę ! Zabiła własnego ojca, zabiła ojca śnieżki do tego torturowała tak dużo ludzi ?!
Regina nie jest zdolna do matczynej miłości ona ma pustkę w sercu bo poświęciła ojca dla klątwy. Ewentualnie uczucia do Henrego okazuje w dziwny sposób i tak szczerze to Regina rości sobie najwięcej praw do Henrego, ok rozumiem ale kurczę to ona jest winna wszystkiemu do tego miała wybór na szczęśliwe zakończenie zrezygnowała z niego.
Inna rzecz która mnie irytuje to to, że Henry tak krzyczy i płacze żeby nikogo nie zabijać bo oni są postaciami z bajki itd, a sam gówniarz strzelał do piotrusia pana. Do tego jego mama Emma nie jest tak jakby z bajki, a jak Oni mogą być postaciami z bajki skoro obecnie żyją w realnym świecie przez Regine.
I usprawiedliwienia które stoją za Emma to tak Henry sam ją odnalazł i ją sprowadził by zdjęła klątwę.
Była zakochana i miała żyć szczęśliwie ale jak się okazało ukochany porzucił ją przez klątwę.
Przez klątwę straciła 27 lat życia z rodzicami.
Potem jak się okazało straciła w ostateczności życie ze swoim synem przez KLATWE !
Poza tym po tym jak trafiła do więzienia i miała urodzić dziecko nie wiedziała co będzie po więzieniu do tego sama widziała jak jest jej trudno w życiu i kim była przez rok więc dlatego oddała Henrego.
Klątwę rzuciła Regina która miała wybory na szczęście, więc dla mnie ona nie powinna mieć żadnych praw, do tego jak w którymś odcinku wracają do zamku złej królowej a ta krzyczy, że zamek jest jej bo poślubiła ojca śnieżki hmmm za królobójstwo nie powinien być pstryczek.
No i tak dziwne, że ona pała tak nienawiścią do śnieżki za zabicie Daniela, skoro zna prawdę że naiwne dziecko dało się podpuścić korze....