Jak w temacie, co sądzicie?
Calutka historia Rumplestiltskin'a jest wyciskaczem łez, ale najbardziej poruszający był dla mnie wątek "Pięknej i Bestii". Przez godzinę nie mogłam się pozbierać... z kałuży łez. Teraz, ilekroć widzę wyszczerbioną filiżankę, mam ochotę rozłożyć się plackiem na podłodze i chlipać z nosem wciśniętym w panele.
Śmierć Łowcy. Najpierw patrzymy na jego uśmiech jak sobie wszystko przypomniał, a potem płacz Emmy jak upada i umiera. Nie oge tego wybaczyć scenarzystą. Lubiłam tego kolesia. A serce mi pęka za każdym razem jak myślę o nim.
A mnie najbardziej wzruszyła historia Reginy (śmierć Daniela i poświęcenie swojego ojca).
Tez uważam że historia Reginy jest najsmutniejsza. Im dalej idzie show tym okazuje się że coraz więcej osób nią manipulowało dla własnych korzyści, a jak na razie była tylko jedna osoba która chciała jej pomóc i to był Gin.
Właśnie to mi się podoba w tym serialu, że nie ma czarnych i białych postaci. Im serial dalej się rozwija tym bardziej lubię Reginę.
Jedynie Mary Margarett jest trochę wykrystalizowana.
Najbardziej wzruszającą i zaskakującą sceną była ta, w której Henry leżał w śpiączce, a dwie skłócone ze sobą matki chłopca (biologiczna i "przybrana") połączyły siły, aby go uratować...
Dla mnie dużo było takich momentów. Śmierć Łowcy (cały odcinek), historia Reginy, która sprawiła, że całkiem inaczej na nią spojrzałam, śmierć Henrego i to jak Emma pierwszy raz mówi mu, że go kocha. Nawet historie Rumpelsztyka, ta o jego synu oraz ta jak poznał i pokochał Bellę. Nie na każdej płakałam, ale każda z nich miała w sobie coś takiego, co sprawiało, że były one wyjątkowe :)
Jest jeszcze druga seria. Tutaj najbardziej wzruszyła mnie śmierć matki Charminga - oddała życie, żeby zdjąć klątwę ze Śnieżki. No i scena jak umierała matka Red, a ta jej powiedziała, że wybiera nie wilki, nie przyjaciół, ale siebie.
Tak.. Masz rację. Dużo było takich momentów, a te które wymieniłaś zaliczają się do nich. Tylko autorowi tego tematu chodziło o JEDEN "najbardziej wzruszający wątek", więc ja wymieniłem jeden :) No ale te co Ty wymieniłaś, jak najbardziej się do wzruszających zaliczają.
Doskonale to rozumiem. A co poprzednich komentarzy, Reginy mi żal, ale nadal jej nie lubię. Tym bardziej, że ma tak słabą wolę i tak łatwą nią manipulować. No i zabiła Grahama. Tego jędzy nie wybaczę.
Dla mnie wątek Rumplestiltskina i Belle. Co usłyszę Bella zaczynam mieć łzy w oczach.
Zgadzam się z autorką tematu, uwielbiam wątek Rumpelstiltskina i Belli, właściwie mój ulubiony. Jak umierał łowca było smutno, jak Daniel też, ale furia z jaką pan Gold tłukł ojca Belli była najbardziej znacząca i świadczyła o jego tęsknocie i desperacji ;)
Chociaż muszę przyznac, że ryczałam jak głupia, kiedy myślałam, że to August jest synem Golda. Ciekawa jestem jak to się rozwinie z Bae. Gdzieś słyszałam, że to może byc ojciec Henry'ego, ale nie chcę w to wierzyc.