Na czym polega fenomen tego serialu? Ciężki jest, ok. Dużo w nim montażowych nie-równoległości, jest wiele czasów akcji, które przeplatają się wzajemnie... Jest jeden wątek (morderstwa), ale (wydaje mi się), że jest zamglony, bardzo znacznie zamglony przez inne wątki - życia Harta i Cohle'a. Rozumiem budowanie napięcia, wprowadzanie bohaterów, budowanie postaci, i świata akcji, wprowadzanie intrygi i problemu... ale w tym wypadku chyba w pierwszych trzech odcinkach jest za bardzo nasrane na jedną kupę... totalny chaos... trzyma w napięciu, ale to napięcie mogę przyrównać do napięcia, kiedy czekam na autobus - nie większego. Na czym polega klasa tego serialu? Może następne odcinki pokaża... Póki co dla mnie, budzi ciekawość, intryguje, ale filmowo nie trzyma się kupy - za dużo wątków na raz, jak na serial... Co myślicie?
Wszystko ma swój cel. Myślę, że twórcy nie robią tego po to, żeby zapchać czas.
Nie uważam, aby było za dużo wątków, nie mam problemów aby się w tym odnaleźć, wszystko jest jasne. Jakie wiele czasów akcji ? raptem dwa. Mamy świetną muzykę, świetny montaż, genialne dialogi które i zmuszają do refleksji, postacie są wykreowane dobrze, klimat pochłania jak pole grawitacyjne czarnej dziury, aktorsko też dobrze, zwłaszcza Rusty. Nie ma takich serialów na co dzień.