W innej symulacji pewnie cierpieli w mękach, a jeszcze w innej pewnie wychodzili z kościoła i leciał ryż. Epilog był rajem, czymś nieuchwytnym i skrajnym. Czy taki dziwaczny kierunek? Raczej intuicyjny. Z ciekawości - jak mógłby się zakończyć żeby spełnić oczekiwania?

Nie wiem, może gdyby nie wykładali wszystkiego kawę na łąwę? Gdybyśmy nie mieli wielominutowych monologów i dialogów między postaciami, które opisują to co widzimy i się domyślamy? Jak na taki "inteligentny" serial, bardzo mało zostawia widzowi, wszystko jest w nim wyjaśnione. Serial mógłby ciekawiej pokazać ten determinizm, bo ten przedstawiony jest trudny do uwierzenia (że jedna Lily się buntuje by zrobić coś innego). Serial mógłby zeksplorować co dzieje się w symulacji, bo mimo, że dane zostały wprowadzone, to Forest przestał być juz bogiem i jego rodzina może zginąć przez pożar lub zatrucie gazem. Do symulacji mogą być wprowadzone nowe obiekty, które stawiają naszych bohaterów w trudnym dylemacie, można pokazać co się dzieje jeśli więcej osób wie co się wydarzy. Albo jak nformatyk zaczyna manipulować w symulacji, i tam staje się bogiem. A tak to serial właściwie nie stawia żadnych ciekawych pytan i odpowiada na pytanie: jest wolna wola i jest determinizm. Wszystko się ułożyło dobrze, wow. Nudne, pretensjonalne bez żadnych głębszych treści.

Widzisz, bo z punktu widzenia filozofii, ktora zaklada istnienie Boga, jest i determinizm i wolna wola. Jezeli przyjmiemy, ze Bog jest poza czasem, to wszystko, co sie dzieje, z Jego perspektywy juz sie wydarzylo. Mimo to kazdy z nas zawsze mial wolna wole, mogl skrecic w lewo lub prawo, a Bog to "oglada" jakby sie wydarzylo. Tak samo my wiemy, co kto zrobil poprzedniego dnia, mimo ze ten ktos i tak mial w tym wolna wole.

W sumie dobre pytanie :) oczekiwałem innego zaskoczenia, może to zbyt cukierkowe. Chyba zrobię sobie jeszcze powtórkę odcinków 7-8 :)