Serial nudny, pusty, dla dziesieciolatków.
W jakim serialu, twórca się tłumaczy uposledzonemu widzowi z tego ze jednak zmienili przescieradlo,
bo takowy mogl sobie zadac takie pytanie? Takich przykladow kilka.
Ogolnie poziom absurdu, przekracza wszelkie granice.
Nie jest to zaden fajny, nietypowy serial
Qano i tyle.
Wystawiajac takie same oceny, lub wyzsze, jakie otrzymalo np. Fargo, Twin Peaks czy Sopranos, kazdy ktory to czyni jest idiotą...
- że krytycy filmweba są często do bani? ... zgadza się
- że 'Devs' to serial niedoskonały, niedopracowany i nierówny? ... zgadza się
- czy nie jest nietypowy? ... zgoda, dziś mało co jest nietypowe, bo prawie wszystko już było
- czy nie jest fajny? ... rzecz gustu, a o tym się nie dyskutuje
- czy to serial dla dzieci? ... z pewnością nie, bo tematyka jest zbyt niszowa by to łyknął ogół i gimbaza
- czy tylko idioci stawiają 'Devs' na równi z 'Fargo' i 'Sopranos'? - nie, tylko idiota by zestawił te gatunki na jednej szali i przyjął, że kryterium oceny dziesięciopunktowej Filmweb jest takowym wyznacznikiem
Nie podpisuję się tylko pod ostatnim zdaniem, bo to kwestia gustu. Jak miałem naście lat to uważałem prozę Karola Maya za wielką literaturę, a Daenikena za giganta nauki :)
Mnie osobiście najbardziej śmieszył ten niby sensacyjny-szpiegowski wątek, który roił się od uproszczeń i klisz w stylu "zabili go i uciekł". Ot, klasyczne zagrania deus ex machina, przykładowo: element społecznego krajobrazu nagle okazuje się niespodziewanym sprzymierzeńcem. NO ALE: tak musiało być, bo - wicie-rozumicie - teoria determinizmu tak mówi.
Śmieszył mnie ten kontrast między projekcjami Jezusa na krzyżu i porno-scenką z Marylin Monroe (jak rozumiem ta ostatnia była dla rozluźnienia i tak nadętej od patosu atmosfery).
Idiotycznie śmieszna była scena w której grono inteligentnych rzekomo ludzi powtarza słowa wypowiadane przez samych siebie (tylko ciut z przyszłości) - jakkolwiek bym nie rozumował wychodziłoby na to, że każdy człowiek w takiej sytuacji doświadczyłby dysonansu poznawczego i raczej powstrzymałby się od natychmiastowej reakcji.
No i na koniec plot-twist wyjaśniający genezę nazwy całego przedwsięwzięcia ("U" zamiast "V").