Pierwszy odcinek był dla mnie tragiczny, wszystkie standardowe cliche dexterowskie zaliczone (i to te negatywne), wszechobecna od lat neoliberalna narracja i ten cholerny duch Harrego, którego nie znoszę odkąd się pojawił w oryginalnym serialu. Jednakowoż drugi odcinek pokazuje już trochę inną stronę tego serialu i tak wysokie oceny są dla mnie zrozumiałe, następuje ciekawy rozwój Dextera, a Harrison nie jest już tak nieznośny jak w New Blood.
Zobaczymy co Skyshowtime ugotuje, oby tylko nie przegotowali ostatniego odcinka, jak to mają w zwyczaju z Dexterem.