s07e04.
Oglądając ten odcinek czułem klimat i ciary z pierwszych sezonów Dextera! Labirynt był naprawdę mroczny. Od kilkunastu odcinków wstecz - ten jest najlepszy. Super że pojawił się wątek Rity i Trójkowego.
W końcu Batista zrobił się wyraźniejszy, jak dotąd pomykał tu i tam, zapychając czas. Zdaje się że czas na zmiany.
Czuć prawdziwe emocje, więcej człowieczeństwa w bohaterach - DDK był strasznie sztuczny i naciągany, Wyrafinowany mafiozo to od czasu trójkowego najlepszy przeciwnik Dextera. Kawał zimnego drania.
Motyw z rozstawianiem się ze swoimi zabawkami bardzo udany, w sumie szkiełka robiły się już nudne.
Czy tylko ja mam takie wrażenie, czy naprawdę CZUĆ TEN KLIMAT STAREGO DEXTERA ??
Wiele osób uważa, że Dexter się wypalił już w szóstym sezonie, ja do nich nie należę. Kolejny świetny odcinek.
Szkoda jedynie, że czas tak zapierdziela, już 4. odcinek, Breaking Bad też migiem się skończył. Cóż począć.
ja zawsze sobie obiecuję , że poczekam do kolejnego , żeby zobaczyć podwójnie ale nigdy mi się nie udaje bo nie mogę wytrzymać z ciekawości ^^
Mam tak samo! :D Ostatnie odcinki są niesamowite, akcja toczy się strasznie szybko i wątki, o których myślałem że będą się przewijać przez cały sezon (np. Louis) rozwiązują się błyskawicznie ustępując miejsca nowym. 7 sezon jest świetną odmianą po średnich 5 i 6. Oby nic się nie zmieniło.