Dexter to świetny serial. Pierwsza seria była kultowa, podobnie druga, ale... niestety z każdą
kolejną serią program staje się coraz bardziej naciągany, czego apogeum nastąpiło w
ostatniej serii. Aż strach się bać co będzie w kolejnej... Zawsze pozostaje oglądanie
pierwszych dwóch serii po raz kolejny :)
A ja się nie zgadzam. Wg mnie najsłabsza była część piąta i trzecia. Czwarta dużo lepsza niż trzecia, a szósta duuuuużo lepsza niż piąta.
Ja naprawdę nie umiem zrozumieć, dlaczego fani tak pomstują na 5 serię. Mnie się podobała, na pewno dużo bardziej niż tak BEZNADZIEJNA,STRASZLIWA, IRYTUJĄCA szósta. Zgadzam się,że im dalej w las,tym gorzej. Podobał mi się czwarty sezon jako taki, ale np. te sceny,kiedy Dexter był Kylem Butlerem zupełnie do mnie nie przemawiały, a ta dziennikareczka zmuszała mnie do patrzenia w inną stronę,nie mogłam jej znieść. Nawet nie jestem pewna,czy będę oglądać kolejny sezon,na pewno zasiądę do 1 odcinka, ale obawiam się,że moja cierpliwość do Debry już się wyczerpała i nie będę w stanie oglądać tego serialu właśnie ze względu na moją ogromną niechęć do niej.
Czemu nie podoba się 5. sezon? To banalnie proste:
1. Zaprzepaszczono potencjał genialnego zakończenia 4. serii.
2. Cała grupa big badów, z których najbardziej intrygującym był jedynie Jordan Chase, reszta nawet jeśli nie odstawała aktorsko, to była po prostu mniej barwna.
3. Lumen była znośna i jestem w stanie ją zrozumieć, jednak niefajnie rozwiązano kwestię ich "związku" pod koniec serii.
4. Dziwne zakończenie, które zwyczajnie nie pasuje do całego serialu.
5. Brak jaj Quinna, który "już był w ogródku, już witał się z gąską", a nie potrafił doprowadzić do końca swojego małego śledztwa.
O ile akcja w ciągu sezonu rozwijała się całkiem obiecująco, tak najgorszą opinię seria zyskała po 11-12 odcinku. Dlatego też daleka jestem od stwierdzeń, że cały sezon był zły, wręcz przeciwnie - mógłby być bardzo dobry, gdyby jedynie porządnie się zakończył. Niestety, należy oceniać efekty a nie jedynie starania, dlatego ciężko być entuzjastycznie nastawionym do 5. sezonu, skoro wszystkie atrakcyjne i emocjonujące wątki okazały się dostarczać tylu wrażeń co zmiana skarpetek.
Za to 6. sezonu będę bronić. Jasne, można czepiać się niedoróbek (ale tych konkretnych a nie wyimaginowanych), jednak patrząc ogólnie - jest dobrze. Dlaczego? Przez cały sezon było ciekawie, w serialu pojawiło się dużo nowych, świeżych rzeczy. Wątek z Gellarem i Travisem był oryginalny oraz wcale nie taki oczywisty, bo ciekawa jestem ile osób odgadłoby wcześniej tożsamość Travisa gdyby nie sugestie na filmwebie/imdb. Zakończenie - podobało mi się, nareszcie mamy cliffhanger z prawdziwego zdarzenia który realnie popycha akcję do przodu. Wątek romansowy - pamiętam Twoje ogromne oburzenie w którymś z tematów, chyba nawet strzeliłaś focha na serial i postanowiłaś nie oglądać czy jakoś tak. Cóż, moim zdaniem nie ma co dramatyzować. W kontekście finału 6. serii miłość Debry może przybrać różne formy lub zostać w przyszłym sezonie całkowicie uzasadnioną. Zresztą, pisałam to w wielkiej ilości tematów więc i tak nie ma się co powtarzać.
Słowem: myślę, że ocenianie całego serialu dość płytko i tendencyjnie, czyli "z serii na serię coraz gorzej" nie jest niczym fajnym, bo także początkowe sezony miały słabsze momenty (dla mnie takim była np. Lila), a późniejsze absolutnie nie były złe (genialny 4., dużo fajnych motywów + zakończenie w 6.).