Mam za sobą pierwszy sezon i jestem generalnie bardzo zadowolony. Nie podobały mi się odstępstwa od książek (brak Mrocznego Pasażera, dzieci Rity są zbyt normalne, trochę za mało tu dialogów wewnętrznych głównego bohatera), choć "Demony dobrego Dextera" czytałem już jakiś czas temu, być może te elementy zostały lepiej zarysowane w późniejszych książkach. A jeśli chodzi o pozytywy... Wszyscy aktorzy (może poza samym Dexterem, którego sobie oczywiście trochę inaczej wyobrażałem czytając książki) są dobrani idealnie i grają na prawdę dobrze. Scenariusze zostały napisane przez ludzi z głową - każdy odcinek przykuwa uwagę i przyjemnie się go ogląda. Z przyjemnością obejrzę kolejny sezon.
Książki są kiepskie. Jedna z sytuacji, kiedy chylę czoło przed scenarzystami serialu, bo z czegoś naprawdę średniego (mimo, że są krótkie to nie chce się kończyć...) zrobili nawet przyjemnie oglądający się serial. Książki są jeszcze bardziej nieprawdopodobne przez co tracą u mnie wiele. Jedyne co mi się podobało to brutalność Dr Danco (czy jak mu tam było, czytałem to dawno) i opisanie przyszłości Doakesa. Po za tym lipne nie polecam, choć żeby się przekonać trzeba wybulić to 80 zł na 3 tomy.
Jako, że każdy może mieć swoje zdanie, ogranicze się do prostego: bzdurzysz pan. A i już są cztery tomy, piąty w drodze.
Dla mnie to będzie tak:
'Demony Dextera' - rewelacja, nie odbiega klimatem od serialu, NIEKTÓRE ROZWIĄZANIA (jak dla mnie) nawet lepsze niż w serialu, chociażby to, że nie zabito Brian'a Moser'a. Choć z 2 strony finał Sezonu 1 wciąż po dziś dzień uważam za Najlepszy.
'Dekalog Dextera' - najsłabsza. Głównie dlatego, że forma narracji i w ogóle cały styl - odbiega od wszystkich pozostałych. Książka mi się dłużyła. No i w ogóle nie podoba mi się motyw z Cody'm i Astor - co, nagle odkrywają w sobie mordercze skłonności jak Dexter, chociaż kompletnie nie są z nim spokrewnione? Bez sensu. No i motyw faceta, którego Dexter ścigał w tej książce (nie mówię o Dr. Danco) - była wzmianka na początku o nim, a potem ledwie na końcu książki napisane, że go dopadł i puścił do morza - zero szczegółów, których było tak wiele w 1-szej, 3-ciej i 4-tej książce.
'Dylematy Dextera' i 'Dzieło Dextera' - świetne, choć oczywiście nie mają wiele wspólnego z serialem - ale to dobrze. Serial i książka to dwa różne w tym wypadku doświadczenia - miło zobaczyć bohatera z dwóch jakże różnych perspektyw.
Miejmy nadzieję, że 'Dexter is Delicious' będzie równie dobra - Dexter w świecie kanibali? Zapowiada się ciekawie. Książka już jest w UK, w Stanach będzie we Wrześniu, oby Amber w miarę szybko zdecydował się wydać polskie tłumaczenie.
Mordercze skłonności nie są dziedziczne. Dzieciaki odkrywają je w sobie, bo z tego co kojarzę były mąż Rity nie był takim wspaniałym i kochającym ojczulkiem, któremu tylko noga się powinęła, jak w serialu. Ale dawno czytałem te części, więc już wszystkiego dokładnie nie pamiętam. Wiem, że wątek dzieciaków w "Dylematach" i "Dziele" był dobrze zarysowany i mi się bardzo podobał.
Nie zgadzam się z założycielem tematu. Książki są według mnie kiepściutkie. W ogóle nie trzymają w napięciu. Powiewa nudą. Czytałam co prawda tylko "Demony..." i "Dekalog...", ale nie jestem niestety w stanie zmusić się do przeczytania kolejnych części - jak dla mnie szkoda czasu.
Malignus, powiedz mi proszę, czy klimat książek jest bardzo brutalny? Czy w stylu serialu?
Dawno nie czytałem niczego solidnego, a Demony Dextera zapowiadają się nieźle. Warto przeczytać?
Nie odniosłem wrażenia, żeby seriał był mniej brutalny od książek. Ale jeśli szukasz jakiegoś brutalnego thrillera to bardziej się nada "Cień" Cody'ego McFadyena.
Właściwie chodzi o to, żeby książka nie była bardziej brutalna. Wolałbym, żeby trzymała poziom :) W każdym razie w przyszłym tygodniu sobie wypożyczę.
W książce niektóre sceny są brutalniejsze (i to chyba jedyny atut) jednak historia jest tak nieprawdopodobna i często naciągana, że ciężko jest przeczytać te cieniutkie książeczki. Miałem 3 tomy, przebolałem 2,5, jeszcze nie zdarzyło mi się żebym nie skończył czytać książki (zwłaszcza tak krótkiej), ale była tak kiepska (powtarzała schematy z dwóch poprzednich), że po prostu nie dałem rady... Czytaj czytaj, najlepsze akcje są z Deborah :)... To mnie rozwaliło. Zdecydowanie lepiej poprowadzono to w serialu. Postacie w książce bardzo się różnią. To chyba dobrze, ale wtedy człowiek automatycznie porównuje do serialu no i ekranizacja wygrywa... Niektóre tylko scenki są fajne jak np. akcje z piwem itp. Ale reszta nie warta czasu. Moim zdaniem.
Ahh i jeszcze wątek dzieci, który mi się przypomniał po poscie jednego z użytkowników. Z tego też ryłem. Żeby to jeszcze był sam Cody, ale do tego siostra, niech jeszcze Rita weźmie nóż i będzie... Szkoda słów... W serialu Cody był taki jak powinien być, nieśmiały i zamknięty w sobie ze wg na przeżycia z dzieciństwa, a nie nagle... Nie będę zdradzał dalej, jeszcze tylko wspomnę, że kolejne zażenowanie wzbudziła we mnie gra w szubieniczkę. Która jest tak inteligentna i wciągająca, że dzieci je uwielbiają (równie dobrze dali by tam kółko i krzyżyk, gdyby rysowało się trupa albo nóż). Po prostu wszystko jest tak naciągane, że ma się wrażenie iż książka powstała w kilka tygodni, przez co nie wierzy się w tą historię.
A kolega czytał najpierw książki, czy dopiero zaciekawiony serialem po nie sięgnął?
A co za różnica.Niestety są słabe. I nie ma różnicy co najpierw zobaczymy. Jarheada też najpierw oglądałem, a potem przeczytałem książkę i mam całkiem odwrotne zdanie jak do "Dextera". Podobnie z innymi produkcjami. Kupiłem trylogie Lindsaya na fali "serialu" w TVN, liczyłem na bardziej mroczny klimat, większe zagłębienie się w psychikę bohatera, większą ilość wątków pobocznych uatrakcyjniających całą historie, a dostałem coś co wygląda jak streszczenie, gdzie nieprawdopodobna akcja leci bardzo szybko, przemieniając (rzadko) się na zmianę z wątkami, które w przerażającej większości są wręcz tandetne (najbardziej zapadły mi w pamięci, te które wymieniłem wyżej).
A taka różnica, że zawsze tak jest, że porównujemy inną wersję do tej, którą już znaliśmy wcześniej. Mamy większe wyobrażenia, większe oczekiwania. I właśnie czasem tak jest, że ta inna wersja nie spełnia naszych już wyśrubowanych oczekiwań. Nie trzeba być geniuszem, żeby to zauważyć. I już pisałem, że to nie trylogia tylko kwadrylogia, a wkrótce nawet pentalogia i nie wiadomo czy na tym się skończy.
Hmm, tzn. że mam wielbić te książki, ponieważ w ogóle są? I jak widzę na forum filmweba nie jako jedyny zauważyłem, że są słabe. Co do Trylogii, jak zakupiłem serie, to były tylko 3 książki i nie mam zamiaru zaznajamiać się z 4 czy 5 po tym co pokazały.
Zacząłem czytać 1 tom i się poddałem w połowie. Po pierwsze: książki są beznadziejnie napisane. Po drugie: serial góruje praktycznie we wszystkim, jest więcej wątków pobocznych, lepiej zarysowane postacie i są intensywniejsze. Czytając książkę tylko się zastanawiałem kiedy on w końcu kogoś zabije? Po trzecie: Dexter. W serialu jest o wiele ciekawszą postacią. Książce brakuje tego temperamentu w dialogach. I jak przeczytałem w tym temacie, że w kolejnych tomach Cody i Astor też mają mordercze skłonności spadłem z krzesła. Tak więc może i te książki byłyby fajne, gdyby nie to, że są trudne i wyglądają jak napisane przez gimnazjalistę na lekcji polskiego.
Tak, znam ten ból. Ja dotrwałem do 2,5 książki :)). Jeśli masz to skończ, będziesz miał ugruntowaną sytuację. Dexter z książki jest już tak groteskowy i przerysowany, że wręcz żenujący. Najbardziej rozwaliło mnie jeszcze jak na łodzi znalazł dużo taśmy klejącej, a to oznacza, że ktoś zabija. Powiedziałem znajomej, zaśmiała się, bo też ma parę rolek... Ogólnie autor próbuje nadrabiać szokowaniem morderstw i tym co zrobiły ofiary Dextera, ale to nie wystarczy...
Ależ nie, możesz mieć sobie taką opinię jaką tam sobie masz. Jeśli znalazłeś gdzieś w tym co napisałem cień sugestii, że próbuję zmienić Twoje zdanie, to się pomyliłeś. Cała ta dyskusja jest dosyć jałowa, jeśli mam być szczery. No chyba, że chcesz mnie przekonać, że książki, które mi się podobały, nie powinny mi się podobać. Tak, to byłby ciekawy absurd.
Pisząc "opinię jaką tam sobie masz", tylko niepotrzebnie nakręcasz sytuację. Dyskusja już dawno powinna się skończyć, jednak wciąż się "siłujemy" na słowa, co i tak nie ma sensu, bo zarówno ja, jak i Ty mamy jasną sytuację co do tych książek... Nie próbuję też nikogo przekonać żeby ich nie czytał, bo jeśli chce to zdanie jakiegoś ziomka nie zrobi i nie powinno (!) zrobić na nim wrażenia, choć ostrzegam to mogą być traumatyczne przeżycia - i to nie wg na niektóre sceny ;). A co do "jałowości" dyskusji to jest, ale raczej z Twojej strony, ja postarałem się podać jakieś argumenty, a Kolega wypowiadający się po mnie wspomniał o czymś o czym zapomniałem, a co chyba boli najbardziej, a mianowicie o stylu, a raczej jego braku, w jakim napisana jest książka, przez co czyta się ją ciężko, mimo iż jest krótka. Nerwowo zerka się na numeracje stron nie z obawą, że niedługo koniec, tylko z nadzieją, że to już blisko...
Czy książki są lepsze od serialu. Ciężko stwierdzić jednoznacznie. Przeczytałem wszystkie książki i najbardziej podobały mi się druga i piata część. Reszta mnie nie powaliła na kolana. Fajnie, że serial idzie swoją drogą i nie trzyma się ściśle literackiego pierwowzoru. To tak jakby alternatywny świat. Czwarty sezon mistrzostwo, pierwszy i drugi znakomite, pozostałe szału nie ma, ale wciąż warto oglądać.
O to, to. Piąta książka jest zdecydowanie lepsza od poprzednich (które również bardzo mi się podobały) i warto to podkreślić. Dobrze, że Amber wciąż Lindsaya wydaje.
a kiedy szósta.bo z tego co kojarze to tez sie zapowiada ciekawie-o pedofilu bodajze czy cos.dla mnie osobiscie najgorsza byla trzecia
Amber nie planuje w tym roku wydania szóstej książki - taką informację dostałem niedawno od nich mail'em. Co do samych książek - trzecia zdecydowanie najgorsza, natomiast ogólnie książki gorsze od serialu z dwóch (jak dla mnie) powodów:
------------------------------------------------------------ ----------------------
[UWAGA! SPOILER! DLA TYCH, CO NIE CZYTALI KSIĄŻEK!]
------------------------------------------------------------ -----------------------
- Dzieci Rity mają zabójcze skłonności? Pomijając fakt, że to dość nudny wątek, jest to też BZDURA nad bzdury, tak jakby miały z Dexterem COKOLWIEK wspólnego. Są dla niego zupełnie obce i sugerowanie przez autora książki, że Cody i Astor mogli te "umiejętności" odziedziczyć po Dexterze to po prostu debilizm wg. mnie.
- Debra, która WIE o tym, że Dex jest seryjnym mordercą i ot tak sobie nic z tym nie robi? WTF? Element, który stanowił GIGANTYCZNY plus serialu od początku, aż po finał 6-go Sezonu (że Deb nie wiedziała, że ten big reveal jeszcze nie nastąpił) został w książce zepsuty - brak tego dreszczyku zdecydowanie umniejsza książkowej wersji opowieści o Dexterze. Ale to tylko moje odczucia. W serialu przynajmniej przez sześć lat w napięciu mogliśmy na to czekać i nawet jeśli Deb będzie przez jakiś czas kryć teraz Dexa w Sezonie 7-m, to na pewno nie będzie to trwać aż do końca serialu, za to w książkach trwa ciągle.