W urywkach najnowszego sezonu znalazłem scenę, w której Dexter walczy z Masuką i przydusza go.... Myślicie, że to możliwe, że go zabije?
Wiadomo, ze Debra go zdemaskuje, może Masuka też, jak wiadomo on ma chrapkę na Debrę, leci na nią.
Może dlatego się biją, że chce Dextera wydać, a może Masuka ma jakąś mroczną tajemnicę, o której nie wiemy i też zabija, ale inne ofiary...
Jak myślicie?
W tym serialu wszystko jest możliwe. Po tym jak uśmiercili żonę Deksa, to już nic Mnie nie zdziwi. Nawet zmartwychwstanie tego murzyna Doakesa.
W jednym urywku było jak Masuka siedzi na krześle a Dex stoi z boku i mu podrzyna gardło. Ale na pewno było to w jego wyobraźni albo sen i dali żeby podkręcić atmosferę :)
Debre zawsze wkurzają docinki Masuki więc obstawiam że jak już Debra pogodzi się z prawdą o Dexie to sobie pofantazjuje żeby Dex załatwił tego zboczka:)
Na pewno a scena jest z fantazji albo jakiegoś snu.
Na 90% to jakaś fantazja albo tego typu rzeczy. Mimo całej sympatii do Masuki widać jednak, że jego rola sprowadza się do bycia jedynie "tym śmiesznym", jest powtarzalny i zwyczajnie nie ma na niego pomysłu. Już wielokrotnie pisałam o tym, że postaci się namnożyło i w natłoku wątków gubi się cała istota serialu. Gdyby Dex go zabił, ale zyskałby na tym finał, czy choćby sezon - jestem za.
Tak, to na pewno byłoby mocne uderzenie w widza. Masuka jest bardzo lubianą postacią i uśmiercenie go byłoby szokiem. Choć jak nadmienił ktoś wyżej, w tym serialu wszystko jest możliwe, łącznie z tym, że Masuka dowiedział się o zajęciach pozalekcyjnych Dextera i stał się postacią konieczną do wyeliminowania.
Gdyby spojrzeć całościowo, to praktycznie zawsze były jakieś mocne uderzenia. A to Rudy okazał się bratem Dexa, a to zginął Doakes albo Rita... Po takich emocjach widzowie chyba wytrzymają kolejny cios :P
Twoja sugestia jest bardzo fajna. Dex już zbyt często wychodzi z sytuacji beznadziejnych, więc świetnie byłoby zobaczyć jego walkę o utrzymanie sekretu, a takowa raczej nie może obejść się bez ofiar. Może jakąś rolę odegra w tym wszystkim Louis? No nic, poczekamy, zobaczymy :)
A jaki ma być na niego pomysł? Ot, po prostu postać drugo, trzecioplanowa postać, która czasem coś śmiesznego powie a jednocześnie spec od DNA, który po prostu być musi w ekipie dochodzeniowej.
Co do jego ewentualnej śmierci to mam nadzieję, że tak się nie stanie. Ludzi z policji tam już trochę poginęło (Doakes, Liddy, Lundy, było też info, że w 7 sezonie zginie detektyw Anderson), kolejna ofiara z tego środowiska to drobna przesada.
Dobra, ale w takim razie dlaczego twórcy potrafili zbudować wątki poboczne dla np. Batisty i LaGuerty, a dla Masuki już nie? W serialu jest bardzo dużo postaci pobocznych (imho za dużo), a tylko Masuce nie potrafili wymyślić niczego porządnego, a przynajmniej czegoś zapadającego w pamięć (chociaż o tym jego niebieskim wehikule nie sposób zapomnieć, strzelam sobie w stopę ;)). Oczywiście może zdarzyć się tak, że to właśnie w nowym sezonie odegra ważną rolę. Nawet jeśli wreszcie czegoś by się domyślił, nadal nie widzę przeciwwskazań do zabicia go. Nie jest bowiem postacią niezbędną, a po kiepskawych ostatnich sezonach wolałabym żeby skupiono się na Dexie, a nie na miliardzie postaci drugoplanowych. Zresztą, oboje doskonale wiemy, że pewnie i tak go nie uśmiercą ;P
W ogóle nie śledziłam doniesień nt. nowego sezonu, więc bardzo mnie zaskoczyłeś z tym Andersonem. Jest to pewne?
A jaki był wątek z Batistą? Poza tym romansem z LaGuertą, który chyba trwał pół sezonu.
Co do postaci pobocznych to bez przesady. Ogólnie to teraz jest 4 policjantów w wydziale zabójstw + Dexter, Masuka, Louis + LaGuerta na górze + opiekunka Harrisona i to w zasadzie wszystkie postacie.
A detektyw Anderson ma zginąć podobno z rąk kolejnego seryjnego zabójcy (swoją drogą to nie wiem po co znowu powielać schemat, że w każdym sezonie Miami Metro ściga serial killera).
popieram, do 4 sezonu było to świetne rozwiązanie, potem taka kontrukcja sezonów serial osłabiła. Spokojnie mogliby wciskać odrębne zabójstwa i morderców, a jako główny wątek śledztwo Lageurty, Debra vs Dexter i na dodatek Dexter vs Louis
Co do Batisty - w gruncie rzeczy jest przyjacielem wszystkich, więc było dużo scen kiedy np. rozmawia "od serca" z Dexem lub Quinnem, nie wspominając już o wątku nieudanego małżeństwa, chęci spotykania się z córką i związku z Gianną, tą blond policjantką :)
Teraz owszem, okrojono obsadę. Mówiłam jednak raczej w kontekście choćby sezonu 6., gdzie był Travis, Gellar, Sam, Matthews i pierdyliard innych, albo w 5., z bodaj 5 big badami, Lumen i Liddym. Mi nie przeszkadza sytuacja, kiedy jest jeden przestępca, którego muszą złapać, a reszta to tylko np. zabójstwa i małe śledztwa Dexa (jak było choćby w 1. sezonie), wtedy MM niech będzie sporawe, bo to w nim się toczy 80% akcji. Wkurza mnie jedynie to, że ostatnio bezmyślnie dodawano nowe postaci (Anderson), a niektóre bezsensownie zostawiano (np. Quinn), co w połączeniu z innymi wątkami zrobiło z Dextera jakąś brazylijską telenowelę. Choć może nie ma sensu kruszyć kopii o to, co było, już raczej nic nie przywróci widzom zszarganych nerwów po dwóch ostatnich sezonach ;)
Po obejrzeniu nowego odcinka cała ta dyskusja nabiera nieco innego znaczenia i mam ogromną nadzieję, że dzięki zmianom sezon będzie lepszy niż poprzednie :) Właśnie o to mi chodziło SPOILER - prawie każdy miał swoje 5 minut i w kontekście sezonu wydaje się być ważny, a przede wszystkim, po prostu wywalono Andersona i przynajmniej przez kolejnych 11 odcinków nie będziemy zwodzeni, że jego postać ma choć mikroskopijny sens.
Jakby spojrzeć całościowo to Dexter jest jednak bardzo schematyczny, a poza tym, gdyby nie ścigali serial killera, Dexiu nie miałby momentu glorii i chwały w finałowym odcinku ;)
Jak dla mnie to powinni od tego schematu odejść w tym sezonie, bo seryjnych morderców jest tam za dużo jak na takie - stosunkowo małe - miasto.
1 sezon - ITK
2 - BHB
3 - Skinner, Miguel Prado
4 - Trinity Killer, wakacyjni mordercy (dwoje)
5 - Santa Muerte (dwóch), Jordan Chase & company (pięciu)
6 - Travis
Czyli tych seryjnych morderców ściganych przez Miami Metro było już 15! Jak teraz ta ukraińska mafia okaże się organizacją seryjnie mordurącą striptizerki to będzie to ogromna przesada.
Dobra, podliczyłeś samego Dextera, dodaj do tego CSI (kręcą to jeszcze?) i inne takie to Ci wyjdzie, że w Miami jest więcej morderców niż mieszkańców ;P
Jeśli przyjęlibyśmy, że BHB był sam Dexter, Miguel Prado to troszkę lipny serial killer (więcej jęczał niż zrobił), a Trinity był mobilny to liczby się mogą pozmieniać, ale to szczegół, generalnie masz rację. Problem jednak w tym, że to po prostu kryminał, konwencja. Idąc dalej tym tropem może dziwić, że Dex zabił lekko licząc 100 osób i nadal chodzi wolno :)
Wiesz, łatwiej mi trochę znieść tą liczbę seryjnych morderców w chorej Ameryce (tam się przecież roi od takich), w mieście, gdzie wielu mieszkańców to przybysze z Kuby i okolic, raczej nie ujmowani w statystykach, a którzy to często przewijali się w serialu. Dużo gorzej zaś znoszę choćby takiego Ojca Mateusza, gdzie w bodaj 20 tysięcznym Sandomierzu zabijają się na potęgę ;)
Ja w ogóle mam wrażenie, że cała ta mafia to będzie takie nieszkodliwe "coś" w tle, raczej jako zajęcie dla MM, niż jako realne zagrożenie dla Dexa. Oby tak było, bo nie po to zaczynam jarać się nowym sezonem, żeby potem oglądać przez 3/4 każdego odcinka przepite ukraińskie mordki :P
W CSI to chyba ścigają głównie pojedynczych morderców (chociaż nie wiem, bo rzadko to oglądam) a w Dexterze dominują seryjni. Ogólnie seryjnych nawet w USA nie jest zbyt dużo - myślę, że po wojnie było ich najwyżej z kilkudziesięciu w całym Stanach (z czego większością zajmowała się FBI, nie policja).
Oj żartowałam przecież, chodziło o morderców ogółem ;)
http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_serial_killers_in_the_United_States znakomita większość to osoby działające po wojnie. Aby być seryjnym mordercą wystarczy zabić 3 osoby i jestem przekonana, że pewnie wielu takich właśnie morderców lata sobie na wolności (w USA jest bodaj 20% wykrywalność, jednak nie jestem pewna). A to lista obejmująca jedynie seryjnych, a nie masowych jak np. James Holmes, który zrobił rozpierduchę na nowym Batmanie i wielu innych którzy wchodzili do szkół i zabijali ile wlezie. Jasne, serial zawiera olbrzymią dawkę nieprawdopodobieństwa. Nie wiem jednak, czy wiedza o tym kto powinien w świetle prawa prowadzić postępowanie jest widzowi niezbędna, a może inaczej, czy odbiera całą przyjemność z oglądania.
No jest na tej liście ze 200 chyba. I to na przestrzeni wielu lat, a nie 5 jak w Dexterze... ;) Zresztą mniejsza o to nieprawdopodobieństwo, bardziej mi chodzi o tą schematyczność, że w każdym sezonie muszą ścigać serial killera. Czemu ci scenarzyści ubzdurali sobie, że w serialu o seryjnym mordercy musi być też mnóstwo innych seryjnych morderców?
Kochany, jeszcze nie przywykłeś do tego, że na Dexia wszystko się zwala w jednym czasie? :P Wiem doskonale o co Ci chodzi i nie mam totalnie pomysłu jak takie zjawisko racjonalnie i w miarę rozsądnie wytłumaczyć. Może nie chcą żeby mu było smutno? ;)
Albo dlatego, że teraz "zwykły" morderca to nic szokującego, bo w gruncie rzeczy wielu takich jest w naszym otoczeniu (zbrodnie w afekcie, wypadki samochodowe itp), a jednak seryjny morderca, szczególnie używający wyrafinowanych metod jak ITK to rarytas :) Poza tym seryjni to zazwyczaj osoby bez skrupułów i widz jakoś nie czuje do niż żalu czy współczucia. Osoby zdegenerowane nie poprzestaną zapewne na zabójstwie jednej osoby (więc po jakimś czasie będą serial killerami i tak), zaś te jednostki niezdegenerowane, które np. czują skruchę mogłyby wywoływać w widzach współczucie, przekonanie, że każdemu należy się 2. szansa itp. Zabicie osoby, której nam żal spowoduje, że raczej nie polubimy jeszcze bardziej Morgana. A jeśli nie lubimy głównego bohatera, to czy jest sens dalej oglądać?
Wiadomo, są wyjątki jak Kasia z Sosnowca, która zabiła raz (najprawdopodobniej), a i tak jest jakimś tam zwyrolem. Mimo to jednak pojawiają się głosy w jej obronie, ale gdyby zabiła więcej osób to zapewne nikt nie chciał nawet o niej mówić. Może tutaj jest podobnie - morderca mógłby wzbudzić wątpliwość w widzu (co przecież nie jest złe), zaś seryjniaka nie jest nikomu szkoda, więc i ogląda się to lepiej, a Dexter staje się wręcz pozytywnym bohaterem.
Rozpisałam się chyba trochę niepotrzebnie, bo to raptem zbiór jakichś luźnych przemyśleń, nie traktuj tego jakoś bardzo serio o ile w ogóle przez to przebrnąłeś ;)
Macie wszyscy rację, ta duża liczba seryjnych morderców w tym serialu jest absurdalna i irytująca. Miami jest jednym najmniejszych miast w USA, niewiele większym od np. naszego nadmorskiego Gdańska czy Gdyni. Równie dobrze tam mógłby być ten serial realizowany. ;)
To po prostu s-f, żeby w niewielkim mieście przez parę miesięcy przewinęło się 15 seryjnych. Tak samo jak to, że Dexter nadal nie został wykryty, mimo że wysłał do piachu już ponad setkę zabójców. ;)
Moim zdaniem powinni odejść od przeciągania wątków przez kilka-kilkanaście odcinków, a każdy odcinek powinien stanowić oddzielną historię i sprawę.
Chociaż zgadzam się z Flantrenite - może lepiej żeby ofiarami Dextera były potwory w ludzkiej skórze, niż jacyś tam pospolici zabójcy, bo wtedy nie czujemy do jego ofiar większego współczucia. ;P