Będą spoile!
Ale mnie zirytował ten odcinek, najsłabszy jak na razie w tej serii, i jeden ze słabszych w
ogóle! Dex strasznie szybko się za kolegował z seryjnym killerem. Bujał się z nim po
mieście, kanapki mu przywoził. "Geller" tłuk mu do głowy swoje ideały miesiącami, ale Dex
myśli że chłopak ot tak się zmieni i zatraci swoją "wiarę" i będzie mu pomocny. Druga rzecz,
ostro przyczaili się na profesorka, pod kościołem, i zamiast od razu ruszać do akcji to
Morgan wysyła Travisa od frontu na pogaduszki z profesorkiem, a sam zajmuje się
polerowaniem swoich noży i rozmyślaniem nad swoim ojcostwem, a mógł to wszystko
zrobić po swoim magicznym zastrzyku. Na koniec gościu muszący znać anatomie
człowieka, nie rozpoznaje symulacji omdlenia? Trochę mnie to dziwi.
Akcja z Quinn-em też trochę z pupy, niby zabawna ale strasznie naiwna.
Zadko pisze komentarze pod odcinkami ale teraz musiałem wyrazić swoje żale! 4/10
A niby w jaki sposób miałby rozróżnić omdlenie od symulacji? Musiałby zbadać puls, przyjrzeć się źrenicom. Wiedza to nie jest tajemna moc dzięki której mamy nadludzkie zdolności.
Dex sądził, że chłopak się zmienił po tym jak zamordowano mu siostrę. Wyraźnie zaznaczono to w poprzednim odcinku.
Reszta też naciągana. Albo bardzo nieuważnie oglądasz serial, albo oglądasz po to żeby szukać dziur.
Fakt, trochę naciągane z tą akcją w kościele (polerowanie noży). Gdyby nie to od razu by wiedział, że Gellera już nie ma od dawna (swoją drogą ciekawe kiedy Travis go załatwił, czy już na początku sezonu tylko go sobie wyobrażał tak jak Dexter ojca).
wszystko pieknie ale kto przykul travisa do lancuchow w kosciele ? nie mogl wiedziec ze dexter tam wpadnie...
A kajdanki można sobie założyć? Można, więc sam się przypiął. Tylko jako "Geller" czyli jego alter.
Też ciekawe jak przypięty do ziemi, dał radę sięgnąć przez pół kościoła po rozgrzany w ogniu pręt i się przypalić :D.