a to dlaczemu i tak ją pewnie za-jebie

Ja myślę, że nie, prędzej ktoś inny.

Zdecydowanie się zgadzam. Strasznie mnie nudzą i irytują te romansidła w tym serialiku i uważam że byłby lepszy bez tych durnych wątków. Poza tym sama postać Dextera jest dla mnie mdła i jego obecność nie robi na mnie żadnego wrażenia. Ogólnie sezon siódmy jest dla mnie nędzny i strasznie nudny. Pierwsze odcinki tego sezonu były w miarę ciekawe, ale jednak całość wygląda mizernie :/
Pierwsze cztery sezony były najlepsze, choć nie brakowało słabych momentów. Reszta to lanie wody na potęgę.

Pozdrawiam

Zgadzam się, Dexter stał się jakoś mało charyzmatyczny i przestaje go lubić. Najlepszy motyw tego sezonu to wątek z minotaurem ;d.

Teraz z Dextera taki seryjny morderca jak z Masuki balerina. No ale, ta diabelna Hannah musi zniknąć. Być może z rąk Isaaka Sirko. Teraz to jedyny facet z jajami w tym sezonie

Hannah to najfajniejsza kobieca postać w historii tego serialu. Nie, nie wkurza mnie to. Nie wiem w czym problem. Tym bardziej, ze ten wątek nie pełni roli zapchajdziury, ale jest logiczną kontynuacją tego, co scenarzyści pokazali w sezonie 5 a propos 'uczłowieczania' Dextera, przy okazji jego relacji z Lumen. W gruncie rzeczy Hannah jest w tym mniej więcej miejscu, w którym mogła być Lumen, gdyby twórcy nie uczynili jej na powrót "normalną", pod względem dopasowanie do Dextera jest ulepszoną Lumen, jest trochę jak Lila + Rita + Lumen, taki dexterowy ideał). Sposób, w jaki twórcy przedstawiają ten wątek jest trochę banalny, ale moim zdaniem - wciąż ładny, nawet subtelny. Do tego jest dość intrygujący - nie wiadomo czego się spodziewać. Wszystkie kolejne kobiety Dextera kończyły w inny sposób i wydaje mi się, że scenarzyści pozostaną konsekwentni i nie będą się powtarzać. Hannah ani nie zginie z ręki Dextera, jak Lila (teraz zresztą taka ewentualność to już nonsens), ani nie zostanie zabita przez jego głównego antagonistę, jak Rita, ani nie odejdzie, jak Lumen. Co w takim razie?

Ponadto, Yvonne Strahovski jest prześliczna i kreuje swoją rolę z dużym wdziękiem.

Zgadzam się z powyższym wpisem w 100%. Uwielbiam postać Hannah, nie dlatego ze jest piękna (ach te polki :D), tylko dlatego, że między nią a Dexterem jest niesamowita chemia, a sam wątek jest naturalną ewolucją bohatera, którego oglądaliśmy przez 6 sezonów. Ci. którzy narzekają, na brak Dextera w "Dexterze", nie oglądali chyba zbyt uważnie, a zarzucanie, że robi się z tego telenowela, jest zwyczajnie głupie. Gdyby w każdym odcinku kogoś zabijał na stole, do tego jakieś komplikacje itp. i tak przez 7 sezonów, to dopiero byłaby telenowela, strasznie przewidywalna i nudna. Teraz są emocje i nagromadzenie wątków i niech ktoś mi powie, że wie jak wszystko poprowadzą (Isaak, Debra, Hannah, LaGuerta)

oczywiście, że Yvonne to piekna i uzdolniona aktorka, jednak nie potrafię lubić postaci, którą odgrywa; do końca szóśtego odcinka lubiłam, potem coraz bardziej i bardziej mnie irytowała. żadna z kobiet, z którą spotykał się dexter tak mnie nie wkurzała jak ona, nawet Lila. i ta nagła niesamowita sentymentalność Dextera. na litość boską, mam wrażenie, ze scenrazyście nie wiedzieli już co wymyśleć i wymyślili sobie zakochanego dexa... bo tak. fakt, że wobec osoby, której najwiecej zawdzięcza zachowuje się jak ostatni dupek, to lekka przesada, chyba że angle przestał szanować swoją "ukochaną" przyrodnią siostrę.
zawsze trzymałam kciuki za pana morgana, a pod koniec ósmego odcinka złapałam się na tym, że kibicuję Isaakowi. ponadto strasznie żal mi Debry - zawsze miała pod grókę, a teraz to najbardziej tragiczna postać - scenrzyści chyba jej nienawidzą (albo nie nawidzą J. Carpenter, whatever...)

co do telenoweli - dexter jeszcze nie został na nią przerobiony, ale obawiam się, że to może nastąpić, jak tak dalej pójdzie. mimo zastrzeżeń uważam ósmy odcinek za całkiem zacny.

Ja już wolę taką "telenowelę" niż procedurala o kolejnych zabójstwach seryjnego mordercy.

no widzisz, a ja mam awersję do telenowel :)

"Hannah ani nie zginie z ręki Dextera, jak Lila (teraz zresztą taka ewentualność to już nonsens), ani nie zostanie zabita przez jego głównego antagonistę, jak Rita, ani nie odejdzie, jak Lumen. Co w takim razie? "
Może po prostu wyjedzie? :) Mało spektakularne, ale kto wie.

Hannah mi nie przeszkadza, wręcz ją polubiłem. Może dlatego, że lubię Yvonne Strahovski :) Za to coraz bardziej wkurza mnie Debra. W 7 sezonie ciągle bełkocze przez łzy. Deee-exter nie zabijaj, Dee-exter LaGuerta się dowie, Dee-exter zabij. Ze zbuntowanej, klnącej policjantki zamieniłą się w płaczliwe miękkie kluchy z dylematami moralnymi i zapędami kazirodczymi.
Dexter też jakoś zmiękł. Ciągle powtarza, że musi zabijać żeby zaspokoić Mrocznego pasażera i jakoś nie bardzo mu to wychodzi.
Gdyby twórcy mieliby jaja scenariusz i zakończenie sezonu wyglądałoby tak. Dex w efektowny sposób zabija Isaaka. Zdesperowana Debra zabija Hannah. Dex w przypływie złości zabija Debrę. Gdy uświadamia sobie co zrobił, kompletnie mu odbija. Mroczny pasażer przejmuje stery i Dexter zamienia się w maszynkę do zabijania (pod nóż idzie La Guerta - za poniżanie Deb, Quinn za zranienie jej uczuć , Masuka za bycie perwerem i przypadkowe ofiary. Grande finale to kulka w głowie Dextera wystrzelona z policyjnej lufy.

Oby do takiej pustej jatki nie doszło :)

oby nie, taga jatka jakoś do tego serialu jakoś mi nie pasuje, ale LaGuertę mógłby zabić. poza tym, nie wierzę, że Dexter zabiłby Debrę, co to, to nie :)