Uwaga spoiler :)
Kolejny film z serii „bolywoodzkie kino koreańskie”. Wstyd się przyznać ale naprawdę dobrze się to ogląda (oczywiście z przymrużeniem oka). Czasami fajnie jest się oderwać od przygnębiającej rzeczywistości i „zanurzyć” w czymś , co kiedyś też było?(czyt.pierwsza miłość i wszystkie „konsekwencje” jakie ona niesie za sobą) No tak, ale dlaczego scenarzysta (a może reżyser?) za wszelką ceną musieli zepsuć nawet tak miłą historię, po co, w jakim celu?Naprawdę musieli?Jaka bzdurna idea ich do tego zmusiła?Dlaczego musieli z Juna zrobić tak złego człowieka, z którego przez cały serial robili anioła , a okazał się „diabłem wcielonym”?Jak mógł dwa razy tak zranić Ra-rę?(by the way, dziwne, śmieszne imię?)Osobę, za którą tak szalał?Niewiarygodne!(dobrze, że nie popełniła samobójstwa?)że niby dla jej dobra?Nie no, chore. Producenci za wszelką cenę chcieli zrobić z tego dramat, co im się w jakiś sposób udało, ale tak naprawdę wyszła zwykła farsa, z happy endem po 5 latach od śmierci?! Paranoja. Tak mi szkoda, tego filmu, bo ze względu na Ra-rę (przy okazji, o wiele lepiej wygląda „na żywo” ), chciałem kiedyś do niego powrócić,ale nie wiem czy się zdecyduję, może do połowy obejrzę i sam dopiszę zakończenie?Tym razem nie wyrzucę scenarzysty ,a film kończyć będę na trzeźwo....
Ja należę do tych niewielu osób które to łyknęły. Gdyby to był poważny film, to bym dostała mdłości, tutaj uznaję za zabawę typu mamy Cię. Zdecydowanie większym zgrzytem był dla mnie fakt, że Dodosolsollalasol był tak naprawdę jej sponsorem. 19-to latek po stracie przyjaciela! Przy takim braku wiarygodności emocjonalnej końcowe wolty są już tylko wisienką na torcie. W końcu to słodka i z przymrużeniem oka, ale jednak opera mydlana
Niestety, nawet nie mydlana-to tylko bicie piany - reżyser oszalał, albo kasa się nie zgadzała. Szkoda, bo zaczynało się ciekawie, niezły przykład dla dzisiejszych nerdów i panów z brzuszkiem- nawet 18 latek , wrażliwy , mądry i odpowiedzialny - potrafi ochronić ukochaną. A potem, to już tylko piana, piana, piana. Dla mnie skandal - tak producent potraktował widza