PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10044655}

Dobra robota

Pokssak sogasssuda
2025 -
8,7 1,3 tys. ocen
8,7 10 1 1298
Dobra robota
powrót do forum serialu Dobra robota

K-dramy oglądam, bo są dla mnie substytutem pięknych bajek. Najlepsze są takie, które opowiadają mądre historie, pokazują pięknych ludzi, wzruszają, uczą i dobrze się kończą. Mają mi pomóc odreagować rzeczywistość. Ten serial jednak bardzo mnie wymęczył, więc rozrywką był słabą, choć z pewnością na długo zostanie w pamięci.
Obejrzałam do końca ze względu na wysokie oceny jakie wszędzie dostaje.
No i z uwagi na IU, za którą przepadam.

Oglądając "Dobrą robotę" miałam w przeważającej części poczucie zdołowania beznadziejnością i ponurością całej sytuacji, błędnymi decyzjami bohaterów i nieszczęściami, które ich spotykały - głównie w wyniku tychże błędów, jak mi się zdaje.
Nie podzielam więc zachwytu i nie przyłączam się do płaczów na każdym odcinku. Owszem, wzruszyłam się na końcu, ale zaskoczenia nie było, bo przecież wiadomo, że na końcu każdy umiera i jest bardzo smutno. Był oczywiście żal, że taki przedwczesny koniec, po tak beznadziejnie pracowitym i ciężkim życiu. A to jest zakończenie którego w dramie nie chcę.

Optymizmem napawały tylko chwile pełnego szczęścia bohaterów, miłości, przyjaźni, wzajemnej pomocy międzyludzkiej, nawet gdy bieda piszczy, a pot zalewa czoło. Pozytywna postawa Ae-soon wobec innych też była godna podziwu.

Nie zgadzam się z argumentem, że serial nareszcie wiernie przedstawiał prawdziwe życie, bo nie ma przecież takich ludzi bez skazy jak Stalowy Rycerz, cierpliwie przez ponad pół wieku znoszący fanaberie swojej ukochanej. Mocno zastanawiam się też, czy wiarygodnie zostało przedstawione w dramie życie na Jeju na przestrzeni ostatnich 60-70 lat. Miałam silne poczucie przerysowania i jakiegoś totalnego kosmosu. Tak się składa, że sama już bardzo długo żyję i nawet mimo woli odnoszę sytuacje z serialu do warunków w Polsce w tamtym okresie. I wygląda mi na to, że mimo katastrofalnych zniszczeń wojennych i szalejącego komunizmu, warunki do życia mieliśmy znacznie lepsze? Z bezpłatnym szkolnictwem, równymi szansami, prawami kobiet, dostępną pracą, opieką zdrowotną... Taka refleksja nad własną historią jest dla mnie największą wartością tego serialu. Też wszak mieliśmy kryzys na przełomie wieków, z 25% bezrobociem, też pierwszą pralkę i kolorowy TV się kupiło mamie do M3 w Pewexie, dopiero po zarobieniu na zagranicznej praktyce studenckiej. Ale nigdy nie było tak strasznie ponuro, biednie i beznadziejnie. Stąd mój sceptycyzm co do realności pokazanych sytuacji. Zwłaszcza oglądając malownicze Jeju pełne owocowych sadów i pięknych plaż w innych koreańskich serialach.

Podobało mi się także w tym serialu pokazanie trudnych relacji rodziców z dziećmi, niezmiennie jak w kołowrotku z pokolenia na pokolenie wciąż to samo...
I genialnie wplecione w narrację były różne refleksje o życiu i ludziach, ilustrowane kalejdoskopem scen z różnych czasów.
Bardzo podobały mi się też postacie drugoplanowe. Szczególnie ciekawy i niejednoznaczny okazał się dla mnie - pierwotnie zdecydowanie negatywny bohater - kapitan Bu.

Główna bohaterka według mnie nie była spójnie poprowadzona, bo jak na taką inteligentną buntowniczkę jakim cudem dała się zamknąć we wszystkich schematach? A tyle było krzyków i płaczów.... Dlaczego razem z mężem nie wykorzystywali dobrze swoich największych zasobów - jej inteligencji, intuicji i przebojowości oraz pracowitości obojga? A co z polem kapusty? Stało odłogiem dopóki go nie sprzedali? Przecież byli wolnymi ludźmi a nie niewolnikami w dawnym Joseon... Zamiast tego oglądamy jak popełniają błąd za błędem i ponoszą tego konsekwencje. Zawsze z uśmiechem i podniesionym czołem, choć czasem przez łzy. Niespójna wydała mi się też ich rozpacz po śmierci najmłodszego, w wyniku której krzywdzili pozostałą przy życiu dwójkę i siebie nawzajem. No nie. Nie pokochałam ich za to.