M. Sheen i D. Tennant zagrali znakomicie.
Cały związek Anioła i Diabełka był uroczy, ich przyjaźń, ich przywiązanie do siebie, miało w sobie to coś, co trzymało mnie przy serialu. Ich rozmowy także były wspaniałe, kiedy za tą całą ironią i kłótniami, błyskaly szczere uczucia do siebie i do ludzi w ogóle.
Kiedy na ekranie było ich mniej, serial nieco nudził, bo czwórka dzieci z Antychrystem na czele, czterej jeźdźcy apokalipsy, czarownica, medium i dwóch łowców czarownic, to już było zbyt umowne, czasem zbyt śmieszne, żeby traktować to poważnie, choć przymykalam na to oko. :).
Serial obejrzałam od razu, w weekend i chciałabym więcej :) :)