Tak mi przyszło do głowy po obejrzeniu kilku odcinków. Chodzi tu raczej o to, że wzięta
lekarka z dużego miasta jedzie leczyć ludzi do małego miasteczka, brak zaufania wśród
ludzi, dopiero buduje relacje z nimi i przekonuje ich, nie ma łatwo itd. Komuś jeszcze tak się
skojarzyło? Poza tym serial niezły, ale bez szału.
Szczerze mówiąc nie przyszło mi to do głowy, chociaż bardzo lubię Dr. Quinn. :) Być może po prostu nie chcę porównywać mieszkańców Colorado Springs z połowy XIX w., którzy byli dosyć oporni na wszelkie nowinki cywilizacyjne ze współczesnymi mieszkańcami Alabamy - chociaż muszę przyznać, że sami twórcy Hart of Dixie czasem strasznie przejaskrawiają ich obraz... na niekorzyść. :)
Widzę za to dużo podobieństw do "Przystanku Alaska" (lekarz z Nowego Jorku ląduje w alaskańskiej mieścinie) i "Uwaga, faceci" ("Men in Trees" - specjalistka od związków ląduje również w małym miasteczku na północy). W obu jest zderzenie różnych kultur czy też stylów życia.