Mogę tylko powiedzieć że to odcinek godny finału i z niecierpliwością czekam na kolejny sezon. 13 albo 31 :) umrze?
Dwa ostatnie odcinki 4-tego sezonu sa niesamowite. Szkoda ze to juz koniec tej serii i na kolejny sezon trzeba czekac az do jesieni. Ciezko bedzie wytrzymac. Co do 13 to ile dobrze zrozumialem tamta scene ma ta chorobe, ktora u niej juz wczesniej podejrzewali. Nie znam sie na medycynie ale chyba nie umiera sie z jej powodu tak od razu skoro jak na razie trzyma sie dobrze ;))
Jest to huntington od razu sie nie umiera ale nie można tego wyleczyć. Zgadzam sie ostatnie 2 odcinki wymiatają. Na taki serial warto czekać nawet całe Lato.
13 ma jednak geny na huntingtona ktore w kazdej chwili moga dac o sobie znac:( jak na razie nie jest chora.
nie ma co, trzeba przyznac, ze odcinek byl mocny, moze nie najlepszy z dotychczasowych, ale z pewnoscia najsmutniejszy. tak pozamiatali biednego Wilsona;/ co do 13, tak tak jej wynik byl pozytywny, wiec jest chora- leczenie tylko objawowe, a sam przebieg choroby nieprzyjemny. szykuje sie ciezki przyszly sezon. wilson tak latwo zapewne house'owi nie odpusci. tylko wiecej chase mogloby sie pojawiac;).
To był F E N O M E N A L N Y finał....
beczałam przez większą jego część < może piewrszy raz od czasu jak ogladałam Króla Lwa >
Serial - fenomen, aktorzy- fenomenalni (RSL&Hugh Laurie&Anne Dudek rocks!), scenarzyści- dać im podwyżki!
emocje aż kipiały. Żegnający się z Amber Wilson.... Scena w autobusie z Amber...absolutnie szczera, aż bolało. Trzynastka, która w końcu robi badanie ...i okazuje się że ma śmiertelną chorobę...
Cuddy śpiąca przy łóżku House'a, trzymająca jego dłoń...
Wymiana spojrzeń pomiędzy Wilsonem a House'em po odzyskaniu przez niego przytomności...
będzie się działo...
I kto by pomyślał!!?? Również BECZAŁAM jak dziecko.. jeszcze mam mokre policzki od łez...
I już nie mogę się doczekać kolejnego sezonu!!
O tak, szkoda ze koniec sezonu. 13 nie umrze, Huntington nie jest choroba smiertelna, ale mysle, ze 13 nie wroci do pracy. Zreszta wydaje mi sie ze "zjednoczenie" Foremana, Chase'a i Cameron w barze tez daje wyrazny znak, ze w 4 sezonie wroca oni do House'a. Szkoda 13 bo fajna Pani, moim zdaniem ladniejsza niz aktorka grajaca Cameron ;) Choc i ta jest niebrzydka ;P
Niestety z moich źródeł wiadomo mi ,że choroba 13 jest nieuleczalna i śmiertelna.
Mi również wydaję się, że pląsawica Huntingtona jest chorobą śmiertelną więc ciekawe co postanowi zrobić 13.
Za wiki:
Przebieg choroby jest powolny i postępujący. Z czasem pojawiają się zaburzenia mowy i połykania, a chory staje się uzależniony od pomocy innych ludzi. Zachłystowe zapalenie płuc spowodowane zaburzeniami połykania jest pierwszą przyczyną śmierci pacjentów z HD, odpowiadając za 85% zgonów.
Czyli Huntington nie zabija. Zabija to, co Huntington powoduje.
Jak sama toczyła bój z Housem Ma chorobę , która jest nieuleczalna i umrze. Niestety , ale na to poczekamy 3 miechy.
everybody lies
everybody dies
A ja mogę powiedzieć, że o ile odcinek 15 był najlepszym w całej historii House'a, to 16 jest już najgorszym z dotychczasowych finałów. Bez humoru House traci kilka klas.
Jak dla mnie oba genialne :) Już myślałem "Ja", że napisałeś, że ostatni był najgorszym odcinkiem w ogóle, heh. Dobrze, że tylko źle przeczytałem ;)
Oj szkoda, że trzeba będzie tyle czekać.
pzdr
@Ja
Nie zgodzę się. Faktycznie, odcinek 15 był genialny, ale odcinek 16 na swój sposób również. Mi właśnie uświadomił, że ten serial nawet bez humoru wyprzedza inne seriale o kilka klas, chociaż niewątpliwie coś z siebie traci. Odcinkowi 16 również daję 10/10.
W imieniu Grupy Hatak pozdrawiam i tym, którzy korzystali z "naszej pomocy" dziękuję za ten wspaniały czwarty sezon :)
Nie mówię, że 16 był zły. Ale każdy poprzedni finał był lepszy. Rzeczywiście, jeśli chodzi o seriale medyczne M.D. House przoduje, a Hugh Laurie jest chyba obecnie najlepszym serialowym aktorem.
Pzdr.
oj zdecydowanie House ostatnim odcinkiem potwierdził swoją klasę i wyszedł ponad to. Było by źle dla tego serialu gdyby powielał ten sam schemat. Jednak scenarzyści zrobili wspaniałą robotę. Zaskoczyli, zasmuscili też, ale uważam że to był bardzo dojrzały odcinek. Wszystko ma swoje konsekwencje i choć pewnie lubimy głównego bohatera dlatego że łamie wszystkie zasady albo po prostu je ignoruje, ale w rzeczywistym świecie wiemy, że każdy odpowiada za swoje zachowanie. Podobało mi się również to , że wbrew wszystkiemu co pokazywali wcześniej House okazał się byc osoba zdolną do poświecen (choc przypuszczam ze kierowały nim podświadome wyrzuty sumienia). Bardzo dojrzały odcinek.
Korzystający z hataka również dziekują bardzo bardzo za "pomoc" w tym sezonie wielkie;*
W połączeniu z najlepszym odcinkiem House'a 4x15 finał był genialny. Muszę przyznać zę łezka pociekła :P Finał pobija nawet osttani odcinek 2 serii, gdzie House jest postrzelony, czy odcinków z prawie-umieraniem Foremana... Nie mogę doczekać się 5 sezonu.
moim zdaniem umrze, wynika tak z odcinka w którym opowiada o matce która zmarła na to samo.
"Jak na razie nie ma skutecznych metod leczenia tej choroby. Stosuje się jednak leczenie objawowe mające na celu złagodzenie pląsawicy, omamów czy depresji." Wikipedia
Trzynastka jest na razie tylko nosicielką genu. owszem, zachoruje na pewno [bo jest to choroba dominująca], ale nie jest powiedziane kiedy. może to się stać nawet za 20-30 lat. Trzynastka nie jest więc w tej chwili chora, a nosi w sobie "bombę", która w każdej chwili może dać o sobie znać.
Huntington może rozwijać się: przed 20. rokiem życia [mlodzieńczy]; w średnim wieku [klasyczna postać] i rzadziej po 55. roku życia. [źródło http://www.resmedica.pl/zdart9008.html ]
pozdrawiam:)
Nie może być nosicielką genu, bo jak sama napisałaś jest to choroba dominująca. Co najwyżej choroba może przebiegać przez pewien czas bezobjawowo. Ale Huntingtona albo się ma albo się nie ma. Nosicielem to można być hemofilii np.
dobra, rzeczywiście, źle to ujęłam. chodziło mi o to, że choroba się nie rozwija, a jedynie "siedzi" w bohaterce. bo niektórzy już tu mieli wizję umierającej w kolejnych odcinkach Trzynastki
Według mnie oba odcinki, zarówno 15 jak i 16 są po prostu genialne. 15 jest pokręcony i bije na głowę nawet No Reason, gdzie już totalnie nie miałam pojęcia co mam myśleć xD. Jest poza tym ciekawy, zabawny, nieprzewidywalny... Ale też się w nim coś czai, takiego niepokojącego... Coś, co ujawnia się na samym końcu odcinka i co w odcinku 16 jest po prostu rozwinięte...
Ja osobiście odbieram odcinek 16, z resztą 15 też, gdy się zna już przyczynę tego całego szaleństwa, jako szansę pokazania jak ważny jest dla Housa Wilson. Szansę na to, żeby House mógł się wreszcie mu czymś odwdzięczyć. Bo jak na razie to co House zrobił dla Wilsona? Dwa razy z jego powodu Wilson musiał zamykać praktykę, wpakował go w poważny konflikt z prawem... Poza tym ciągle mu ubliża, kradnie mu jedzenie xD (to akurat małe przewinienie, ale mnie to zawsze śmieszy xD), ciągle zmusza Wilsona, żeby dawał mu dowód swojej przyjaźni i inne tego typu rzeczy... Można by powiedzieć, że tak na prawdę House w pewnym sensie pasożytuje na Wilsonie =P. Z tym wyjątkiem, że Wilson oczywiście nie jest biernym żywicielem, bo też jest z niego niezłe ziółko... Potrafi przygadać Housowi, potrafi go zmusić do niektórych rzeczy, sam też płata Housowi figle w stylu przecięcia mu laski na pół... xD
Ale nie o to mi chodzi =P. Chodzi mi o to, że dopiero w tym odcinku House tak na prawdę pokazał, że Wilson nie jest tylko kolesiem z którym lubi czasami spędzić czas. On tak na prawdę nie potrafi żyć bez Wilsona. On o tym wie i Wilson zna go na tyle, że też zapewne wie... ale jakoś nigdy tego w wyraźny sposób nie okazywał =P. Za to tutaj? On autentycznie jest w stanie poświęcić się dla Wilsona.
I ja osobiście nie widzę w tym żadnych ukrytych wyrzutów sumienia, że się zdecydował na tą stymulację mózgu. Ja widzę tu bardziej strach. Strach, który ujawnia się w jego "wizji" w autobusie, gdy mówi Amber o tym, że on chce tu zostać, że nie chce wracać, bo Wilson będzie go nienawidził i że on tego nie chce, bo Wilson jest jego najlepszym przyjacielem. On się boi autentycznie życia bez Wilsona.
Zdecydował się na zabieg, który wiedział, że może się skończyć jego śmiercią, bo miał przed sobą dwie alternatywy... ogrzeje Amber, okaże się, że diagnoza jest zła, Amber umrze, Wison go znienawidzi. Bądź też podda się zabiegowi, uratuje Amber i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie =P. A niebezpieczeństwo, że nie przeżyje operacji? Ważne, że Wilson będzie szczęśliwy z Amber i z całą pewnością nie będzie wtedy nienawidził Housa. A jest przecież też szansa na to, że nic mu się nie stanie podczas zabiegu, więc dlaczego nie zaryzykować, skoro może pomóc przyjacielowi? Jak mu nie pomoże to on nigdy mu tego nie wybaczy... a jak będzie wyglądało życie z jego nienawiścią? Będzie pozbawione sensu... Przynajmniej ja tak odbieram tą całą sprawę =P. Tylko że, niestety, ale nikt nie przewidział, że House będzie ryzykował życie i prawie je straci na marne. Bo przecież nie uratował Amber... a sam skończył z krwawieniem do mózgu =P.
A co do 13... umrze. Huntington jest nieuleczalną chorobą. Ale to nie jest tak, że nagle będzie BACH i 13 padnie trupem =P. Ona jest chora, ale nie wiadomo kiedy choroba zacznie tak na prawdę działać. Może to potrwać dniami, miesiącami a nawet i latami. Ale gdy ta "bomba" w jej głowie się uaktywni... nie będzie już ratunku. Zaczną się problemy z poruszaniem się, kontrolowaniem emocji... Oczywiście nie wszystko na raz, po kolei, stopniowo, krok po kroku będzie się zbliżać o własnej śmierci... Niezbyt pozytywna wizja na życie =P.
ja się popłakałem ze wzruszenia oglądając 16-ty odcinek. Razem z 15-tym stanowią idealne zakończenie sezonu.