PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=130177}

Dr House

House M.D.
2004 - 2012
8,2 500 tys. ocen
8,2 10 1 500190
7,6 52 krytyków
Dr House
powrót do forum serialu Dr House

smutek wielki w mym sercu zagościł :(:(:(
rozłąka z Housem jest dość bolesna-były wzloty i upadki...chwile dobre i złe...jak w życiu! zatem oficjalnie wystawiam 10/10 ! absolutnie subiektywnie! a subiektywizm w ocenie filmu/serialu świadczy jedynie o wysokim poziomie produkcji i emocjonalnym zaangażowaniu widza-myślę, że to najlepsza recencja dla twórców House md!
niektórzy stwierdzą,że finał zbyt miałki ze słabym tempem akcji i rzewnym zakończeniem świadczącym o przemianie głównego bohatera (z tym się nie zgadzam-House odmieniony? nie zauważyłam)
moim zdaniem-finał absolutnie trafiony! pozwala nam-widzom na pożegnanie się z głównym bohaterem poprzez tę ciągnącą się melancholię, końcowe przemyślenia i retrospekcje-również nas wyciszają-przygotowują...no właśnie na co?
gdyby odcinek miałby się potoczyć-tak jak niektórzy fani by tego pragnęli z "wielkim finałowym przytupem", zwrotem akcji, mnogością zagadek i totalnym wywrotem...stwierdzilibyście,że to wszystko już było. a tutaj ? niespodzianka-w stylu "housowskim" czyli niczego przewidzieć nie można...a końcówka-domyślam się,że wszyscy fani słysząc komórkę Wilsona-już wiedzieli z uśmiechem na twarzy co w trawie piszczy...i z tym uśmiechem można było zostać już do końca...czy można chceć czegoś więcej? a w głowie wciąż słyszę końcowe melodie, szczególnie nostalgiczne "live forever"...
miłe pożegnanie...

a druga część tematu? jakie ukryte smaczki zauważyliście w finale albo może w innych odcinkach?
przykładowo -czy ktoś zauważył jak House wspomniał o "Stowarzyszeniu umarłych poetów"? dla niewtajemniczonych: R.S.Leonard (Wilson) grał w tym filmie jedną z głównych ról:) było to dość zabawne:)

pozdrawiam wszystkich "nieobiektywnych" fanów Housa...łączę się z wami w bólu...
R.I.P. dr House

Valixy

http://www.youtube.com/watch?v=AHXNyf1_tUQ lezka w oku sie kreci ; )

visca10

Poza tym chyba tylko Californication dostarczylo mi taka ilosc dobrych kawalkow jak House, a wystartowali juz od 1 sezonu ;) http://www.youtube.com/watch?v=e5pwLzSBdBc&feature=related

ocenił(a) serial na 10
visca10

a pamiętasz ten fragment?:) pierwszy raz jak to zobaczyłam, nie mogłam się doprowadzić do porządku:)
http://www.youtube.com/watch?v=TZovvjqSLPU
oj wiele by można wspominać:)

asashia

... i cała męska ekipa:)
http://www.youtube.com/watch?v=oi3wZ0GPluA&feature=related

asashia

Wiele wiele :) z muzycznych czesci uwielbiam jak gra z tym uposledzonym genialnym muzykiem :)

ocenił(a) serial na 9
visca10

No musieli się ostro pożreć z Lisą Edelstein, że nie wpadła na plan nakręcić chociaż ze dwie sceny. Shore musiał powrócić do Stacey, o której wszyscy już dawno zapomnieli.

ocenił(a) serial na 10
majinus

Jakoś mi jej nie szkoda , kiedy się kłócili i robili numery było zabawnie, gdy miał z nią wymyślony romans było dramatycznie, gdy miał romans było romantycznie i Lisa wszystko zrąbała tak ,że najpierw mi jej nie brakowało ,a później zapomniałem już o jej postaci

ocenił(a) serial na 10
FoxyWolfGame

ja też nie czułam jej braku w ostatnich odcinkach-ale byłoby miło jednak gdyby się pojawiła choć przelotnie w finale, była w końcu jedną z najważniejszych postaci w serialu i miała duży wpływ na House'a. szkoda...ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem:);)

ocenił(a) serial na 10
visca10

dziękuję za miłe słowa...ja jestem przekonana,że za jakiś czas przypomnę sobie serial od samego początku i powspominam "zbieranie szczęki z podłogi" raz jeszcze:)
oglądając "swan song" nabrałam ochoty na powtórkę i wyłapanie więcej "smaczków" oraz spojrzenie na serial pod innym kątem...ale to za jakiś czas:) niech emocje żałobne trochę opadną;)

asashia

Ale jaja okazalo sie ze nie obejrzalem ost odcinka 7 sezonu :D nie wiem dlaczego bylem przekonany ze skonczylo sie na tej fantastycznej domowej opercji :) a wzmianki o wjechaniu w dom cuddy przez House'a to tylko pomysl na rozpoczecie 8 sezonu skoro Lisa odeszla. Dziwne ale coz mam o jeden odcinek wiecej ; )

ocenił(a) serial na 10
visca10

o qrczę:) no to masz niezły bonus...:):):)

asashia

Oj.... jakoś tak mi będzie brakować Housa! Zakończenie - jak dla mnie - rewelacja! House pokazał tak na prawdę co znaczy prawdziwa przyjaźń - oczywiście w swój sposób :D Uśmiech Formana jak znalazł identyfikator. Pojawienie się Morrison - co nie było do końca wiadome - czytałam gdzieś, że może nie wystąpić. No i potwierdziły się moje odczucia, które miałam prawie od pierwszego sezonu ... Chase to "następca" Housa i mam wrażenie, że ta cała złośliwość i mało sympatyczny stosunek Housa do Chasa był świadomy, żeby go przygotować na przejecie pałeczki .... tudzież piłeczki :D

ocenił(a) serial na 10
dark_tinkerbell

...tudzież laseczki;) miła refleksja, od wypadku Chase'a szczególnie było to zauważalne-oraz w ostatnich odcinkach-gdy House zajmował się Wilsonem-Chase prowadził zespół diagnostyczny i miał tożsame zwroty geniuszu co jego mistrz:)

dark_tinkerbell

Chase jest nastepcą w sensie formalnym, ale z pewnością nie odzedziczy House'a osobowości; pozostanie sympatycznym człowiekiem i z pewnością swoim pacjentom nie będzie wmawiał róznych defetystycznych przekonań:) Od strony technicznej wiele się nauczył, z pewnością będzie bardziej czujny, spostrzegawczy i "kompleksowy", lecz nie zatraci życzliwości:)

ManFromTheMoon

Nikt nigdy nie będzie Housem :)

dark_tinkerbell

Właśnie, i dobrze - niechaj każdy będzie sobą!:)

ocenił(a) serial na 10
asashia

Ehh.. doktorze House Twoje extremalne przekonania zmieniły mój światopogląd :) Każdy kłamie i każdy umiera.

Jestem zły na siebie, że w ogóle próbowałem zgadywać jak będzie wyglądał finał. Oglądałem go razem z bratem i jak to zwykle robimy spekulowaliśmy. No i co? A to, że te spekulacje mogę sobie w buty schować. Po prawdzie zakładałem, że uśmiercą Grega ale miałem na myśli coś takiego jak przedawkowanie heroiny w więzieniu. A tu proszę po raz kolejny House'owi producenci zabili mi klina. Cieszę się, że House przeżył i wyruszył z Willsonem w jego ostatnią podróż. Co do przemiany House'a również nie zauważyłem , w końcu to totalnie w jego stylu wymigać się od czegoś nieprzyjemnego w totalnie nie legalny sposób :D

orgasmatron

Piękny światopogląd, zaiste:)

A może spróbuj - "Każdy mówi prawdę i każdy się rodzi":)

Kiedy House mówi "Każdy Kłamie" brzmi to bardzo źle, niczym "Każdy Jest Diabłem"; a to nieprawda - ludzie kłamią z różnych powodów; często ratują w ten sposób "wyższe dobro" - kłamstwo może nawet ukazać czystą dobroć w pełnej krasie - ktoś kłamie dla czyjejś korzyści, by komuś pomóc, nawet jeśli sam na tym straci; wreszcie większosć kłamstw to sprawy drobne, częstorkoć dające sposobność ukrycia zawstydzenia, czy oszczędzenia komuś zbędnej przykrości. Toteż owo hasło House'a to tragiczne, depresyjnie ukierunkowane uproszczenie, które stosuje się tylko do pewnych przypadków:)

Podsumowaując - nawet jeśli "Everybody Lies", to po pierwsze liczą się jeszcze powód i okoliczności kłamania, a poza tym zawsze, nawet w przypadku tych, którzy kłamią "niegodziwie" prawdą jest, iż "Everybody Aso Tells The Truth":) Szkoda być może, że nikt House'owi tak nie"odpyskował":)

Dlatego właśnie telweizja jest niebezpieczna - najpierw w swym prtmitywiźmie wypełniamy ją defetyzmem i kataklizmami, a potem zwrotnie to chłoniemy, na własne życzenie wkładając kij w koła naszego rozwoju...

Co zaś tyczy się umierania - wiem, że dziwnie to brzmi, i już mi się za to obrywało, ale dzielnie powtórzę, ryzykując wzbudzenie złości, bo wiem, że ludzie tak reagują; pochopnie podnosicie rękę na cud i piękno narodzin, które zwiecie śmiercią:) Nie chcę - ponownie - rozpętywać tego typu dyskusji, ale przyjdzie czas, iż horror jakim otacza się śmierć rozpierzchnie się, i ludzie po raz kolejny ujrzą, iż Ziemia nie jest płaska, lecz okrągła; a wtedy przesłanie House'a obróci się we własną karykaturę - nieskończone ilości seriali czy filmów czy gier czy czego tam naprodukowaliśmy, które zasadzają się na szafowaniu śmiercią, stracą grunt pod nogami; ale dopóki karmimy sie dramatami, dopóki to, co uważamy za zło zarazem będzie pniem komercyjnego drzewa, status defetyzmu jest bezpieczny:) Bo obecny stosunek do śmierci jest takim własnie dramatycznym błędem - tylko znacznie niż ten z pałską Ziemią poważniejszym... Przykro mi patrzeć jak się torturujecie i straszycie... A telewizja rozpowszechnia teraz ten strach na skalę dotąd nienotowaną, bo jest - do spółki z internetem - wszechobecna... Seriale, filmy fabularne, gry, wiadomości, portale internetowe... Wszędzie dewastacja i zniszczenie - to, czego najbardziej się boimy - o, ironio! - na potęgę promujemy i rozpowszechniamy... Skłonność do wyższej refleksji wydaje się nie mieć szans, a szkoda, bo cały ten zgiełk jest zbędny, choć w filmach atrakcyjny... Znowu wypisuję takie rzeczy; chyba mi się nudzi i lubię obrywać, to może mi tym razem darujcie:) Przepraszam, nie chcę nikogo rozgniewać, ale może taka drobna przeciwwaga dla dramatów i horrorów nie zaszkodzi:)

ManFromTheMoon

Myślę, że nie o to chodzi do końca - bo choć ze śmiercią jest tak, że ona jest - i jest przerażająca - memento mori - a w Housie moim zdanie nie chodzi o strasznie nią - wręcz przeciwnie - House to prawdziwy hedonista i na swój sposób korzysta z życia ile może, leczy z przedziwnych przypadłości i "zapobiega" śmierci.
Co do everybody lies to cóż nie mogę się nie zgodzić. Bo kłamie każdy - czy to w dobrej wierze czy nie....
Nie wiem jakich ludzi spotykasz na swojej drodze i jakie prowadzisz życie ale takiego pozytywnego (nie wiem czy nie lekko naiwnego - nie mnie to oceniać) podejścia do ludzi dawno nie spotkałam ... jeśli w ogóle.
Co do telewizji i internetu to trzeba pewne rzeczy wypośrodkować ... choć oczywiście są ludzie którzy w to wszystko wierzą i się nakręcają jak na przykład młode niewiasty wierzące, że went na ich drodze stanie przystojny wampir, ugryzie i bum ... będą nieśmiertelne.

dark_tinkerbell

Oczywiście, że chodzi o straszenie - a niby dlaczego jest tak chętnie ukazywana w kontekście wroga, którego należy zwalczać?:) To nie przypadek, że twórcy atakują śmiercią - najpierw stawiają w jej świetle Chase'a, a zaraz potem Wilson'a - bo wiadmo, że ludzie się boją, a strach jest atrakcyjny, medialny, przyciąga uwagę, wabi, budzi emocje, sprawia, iż wciąga nas "walka o przetrwanie"... :) A ludzie nie tylko się boją - ale i w tym strachu utwierdzają. A śmierć to cud, piękno i czysta, doskonale celowa ekstaza, której z niczym nie da się porównać... Ale trzeba mieć "odwagę", by taką możliwość do siebie dopuścić:) A co jeżeli świat materialny, to tylko czubek góry lodowej, której całość to ukryta pod powierzchnią o wiele większa konstrukcja?:) Ciało jest jak narzędzie - posługujemy się nim, ale nim nie jesteśmy. A śmierć służy zawsze ropoczynaniu, nie zaś kończeniu; jeżeli jednak patrzymy tylko z poziomu materlainego, to się z ciałem utożsamiamy, i zewnętrzny cielesny objaw śmieci błędnie interpretujemy:) Gdy umerzesz przekonasz się, co naprawdę znaczy żyć, bo życie rozszerzy się i rozbuduje ponad wszelką miarę wyobrażenia:) Gdyby ludzie pamiętali śmierć nigdy nnie byliby dla niej tak okrutni jak teraz:) Ta tortura jest bardzo zbędna, tak okropnoe zbędna... Ale ludzie chcą się bać - na chłopski rozum powinni cieszyć się wizja poskromienia strachu, ale cóż robią - bronią trwogi i złoszczą się, gdy próbować im inne podejście:) (Swoją drogą, gdzie są ci wszyscy wyznawcy różnych religii, skoro śmierć jest traktowana tak powszechnie jako zło???)

Wiesz, jeżeli ktoś skłamie i poprzez kłamstwo zapobiegnie atakowi terrorystycznemu, to pytanie, czy owo kłamstwo ma negatywny House'owy wydźwięk... :)

A ja zadłabym podobne pytanie - jakie "wy" prowadzicie życie, i kogo spotykacie, że tak negatywnie na samych siebie się zapatrujecie?:) Mało tego, często nie dość, że się źle oceniamy, to jeszcze czerpiemy z tego rodzaj sadystycznej przyjemności... To wielka pułapka, bowiem takie podejście nie rozwiązuje problemów, lecz tylko je umacnia, sugerując bezsilność i bezsensowność wnoszenia zmian "bo to i tak nic nie da":) Zamiast patrzeć wzwyż, patrzymy na dół, zamiast naprzód, za siebie... Płska Ziemia jest fajna, to wszelkich Koperników palmy na stosie:) Takie podejście pociąga za sobą bezczynność, apatię, donikąd nie prowadzi... I zabawne, że ludzie są wredni, ale tylko ci "inni", bo MY sami i nasi kumple to jesteśmy świetni - ale reszta to w ogóle jest głupia, z tym, że kazy wystawia sie przed tej reszty nawias:) Przeciętny człowiek jest zdecydowanie "dobry" (posługując się zwykłymi ludzkimi kryteriami) - może i sobie trochę skłamie, ciut oszuka, pozłości się, czy pozłorzeczy, ale nie zapłaci abonamentu, lub zapomni zdjąć zabłocone buty, bądź bezprawnie odliczy sobie pralkę od podaktu, ale generlanie jest pozytywny - a to, że w kontekście medialnym uwielbiamy sami sobie serwować defetyzmy i zniszczenie to tylko statystycznie nieuprawnione skumulowanie pewnych elementów, które zafałszowuje obraz:) Dostaniemy to, co sami sobie zbudujemy - toteż brnąc w defetyzm tylko jego przejawy sprowokujemy, i to jest niebezpieczne - stowrzyliśmy potężne, wszędobylskie media i zaprzęgliśmy je w służbie rozmaitych defetyzmów; opanowaliśmy atom i zbudowaliśmy bobmę atomową, ale później nauczyliśmy się zaprząc tę energię do pokojowych celów - może z mediami bęzie podobnie, ale to zależy od odbiorców i ich preferencji:) Nie widzę powodu do malkontenctwa, które tylko... Pogłębia malkontenctwo:) Dark Tinkerbell (swoją drogą - uwielbiam Dzwoneczka, tego "samodzielnego" z ostatnich filmów animowanych komputerowo, kapitalna postać!:)), gdybyś nie miała telewizji, to na ile byłabyś świadoma tego, co wiesz, to znaczy ile z tego widzisz na co dzień na ulicach?:) Ile samochodów widzisz, a jaki procent z nich ma wypadek? Jaki procent budynków, które mijasz wali się? Jaki prcoent ludzi, których mijasz to mordercy?:) Media nie pokażą ci miliona kochanych dzieci, tylko to jedno, któremu stała się jakaś krzywda, media nie pokażą ci miliona szczęśliwych rejsów, tylko ten jeden, podczas któego nastąpił wypadek... Gdyby statystycznie wyglądało to tak, jak ukazują to media, nikt z nas nie miałby odwagi wyjść choćby na balkon własnego domu:) Idę z psem na spacer, sąsiedzi są mili, pogadają, pożartują, nawet obcy ludzie na łące, panie w skIepach także... To jest nasza relana codizenność, a nie całodobowe wyrywanie flaków, które sboie serwujemy krzewiąc, wciąż krzewiąc horrory; sami niepotrzebnie się nakręcamy, a nasze pożądanie treści dekonstrukcyjnych świadczy o nas:) Natomiast "wypośrodkowanie" nie jest łatwe - ludzie uczą się, takż epodświaodmie; jeżeli siedzimy przed ekranami i chłoniemy najróżniejsze wojny i konflikty, będziemy tym nasiąkać, zapisywać to w naszych mózgach, i to tym skuteczniej im więcej razy wszystko to nam sie powtórzy... Niestety, dopóki wszlekiej maści zagłada i strach bedą naszym chlebem powszednim, dopóty daleko nie zawędrujemy... Może ja jestem dziwny, ale mam umiejętność cofnięcia się i patrzenia z dystansu, na zimno; to cenne, bowiem jak się wewnątrz czegoś, to można przywyknąć, i nie widzieć sprzeczności; ale ja je widzę - typowe jest, że najpierw do kamery deklaruję "pragnę świata bez przestępstw i wojen", po czym wracam do domu, włączam telwzizję i chłonę przemoc i wojny:) Ludzie tak oczywistych rzeczy naprawdę nie widzą!

Nie, to nie ja jestem naiwny - to całe to mroczne odium jest naiwne - naiwne w swoistym, ujemnym sensie:) Życzę wszystkim mojej wersji naiwności, wtedy naiwnosć w ogóle przestanie istnieć w jakiejkolwiek formie:) Poza tym szukanie wyższych rozwiązań to nie naiwność, lecz postęp, ten za którym tęsknią pesymiści, ten, którego nie chcą budować "bo to i tak nic nie da" - to dopiero naiwność; patrzymy na mniejsze i się umniejszamy, zamiast zrozumieć, że można wzrosnąć - i to ma być dojrzałe podejście, smutna, życiowa mądrość? Nie - to głupota najwyższego rzędu, bo odbiera przyszłość:) Mówienie publiczne, muzyką, filmami, książkami to potężna odpowiedizalność, której show-biznes nie pojmuje ślepo atakując ludzi tym, co gotowi są kupić, bez wzgledu na to, co to jest. To takie przykre, iż tak potężnym dysponując potencjałem, spowalniamy się na własne życzenie:) Nie można zmieniać, jeżeli nie wyzbędzie się przekonania, że nie można zmieniać!:) Nie wzniesiemy się wyżej ściągając się niżej...

NIE MOŻNA ZMIENIAĆ, JEŻELI NIE WYZBĘDZIE SIĘ PRZEKONANIA, ŻE NIE MOŻNA ZMIENIAĆ:)))

Mówisz o nieśmiertelności... To ma sens przy założeniu, iż jesteś tym, co na ciebie patrzy z lustra, a z czym bez reszty się utożsamiasz, toteż boisz się straty:) Ale czy wiesz dlaczego Hugh Laurie skoćzył z House'em, czy wiesz dlaczego House nie ma być "nieśmiertelny"?:))) Bo pozostawanie w tej samej roli w nieskończoność, w końcu zaczyna być nudne i wtórne. Dlatego aktorwi się po prostu znudziło... Tak samo jest z tymi rolami, które sobie przypisujemy na co dzień:) Dletego Edelseain odzeszła - pragnęła "nowych wyzwań" - tym właśnie jest śmierć - nowym angażem, nowym serialem:) Nie tracimy angażu w teatrze życia, lecz sięgamy po nową sztukę, gdy poprzednia wyczerpała swój potencjał - dzięki temu pozostajemy twórczy:))) Jest to proces doskonały, ale jeżeli biedny Hugh Laurue zapomni, że nie jest House'm, lecz aktorem go odgrywającym, to ZAZNA BÓLU NOGI dokładnie tak, jakby House'm naprawdę był:) Gdybyśmy pamiętali o swych rolach, zmienialibyśmy je z wdziękiem i radością, wiedząc jakim darem jest nieskończona różnorodniść nieśmiertelnego żywota:) Moglibyśmy wręcz świadomie wcale ich nie zmieniać, tak jak teraz na własne zyczenie nieświaodmie je zmieniamy:)

ManFromTheMoon

Przepraszam za literówki - nie działa mi funkcja korekty - nic już nie mogłem poprawić, a piszę "maszynowo"; palce rozpaczliwie gonią spontanicznie rodzącą się treść i troszkę im się tu i tam "poprzeskakuje":)

ManFromTheMoon

wow.... wow ... przeczytałam .... Twoja wypowiedź zrobiła na mnie wrażenie :) To nie jest tak, że się z Tobą nie zgadzam. Możliwe, że mamy inne doświadczenia życiowe i przez to troszeczkę inne poglądy. Ty dla mnie jesteś jak człowiek z Księżyca, ja dla Ciebie jak Dzwoneczek ale taki ciemny, nie do końca radosny i wierzący :) Nie zmienia to faktu, że oboju cieszymy się z życia i życie :) No i tak czy siak jesteśmy fanami Housa :)

dark_tinkerbell

Ja nie mam poglądów; na nic, ani jednego, w żadnej sprawie:)
Mogę tylko zasugerować - nie kształtuj swego światopoglądu na podstawie doświadczeń, lecz kształtuj odbiór doświadczeń siłą światopoglądu:) Sposób odbioru czegokolwiek może być kontrolowany, bowiem koloryt odbioru zawsze wyrasta z intencji, przyjętej percepcji:) Spróbuj sobie wyobrazić - nie musisz wierzyć, ale możesz sobie na chwilkę wyobrazić - iż, jak pisałem powyżej, "śmierć jest dobra" i służy kreacji - i zobacz jak wszystkie te horrory tracą swą władzę i moc:) Jeżeli założenie o tym, że smierć to strata zastapisz założeniem, że śmierć to zysk, wydźwięk każdej śmierci całkowicie się odmieni:) Owszem, aby to uczynić trzeba wykroczyć poza nabity cudzym strachem rozum, i wiem, że niewiele osób jest skłonne coś takiego uczynić, bo to drastyczne odejście od powszechnych przekonań, ale może wariactwo z perspektywą, więcej jest warte od bezpłodnego realizmu?:)

Owszem, House'a bardzo lubię, lecz stoję na brzegu owej rzeki defetyzmu, nie pozwalając, by jej nurt przeze mnie przepływał:) Dzięki House'owi mam kontrast, który lepiej mi ukazuje mnie samego:)
A jeżeli byłaś w stanie przeczytać mego długaśnego posta, i odpowiedzieć na niego bez złości, to jestem pewny, iż możesz przywrócić sukience zieleń:)

orgasmatron

I właśnie w tym tkwi całe piękno House - osiem sezonów i cały czas House pozostaje ten sam mimo kilku sytuacji w których większość bohaterów przechodzi "przemianę", on nadal jest złośliwy, nieufny, irytujący ale w tak, że nie sposób go nie lubić - do tego diabelnie inteligentny,z lekko tlącą się iskrą człowieczeństwa i ten jego sarkazm - mistrzostwo!

ocenił(a) serial na 8
asashia

A co do smaczków to jeszcze warte uwagi jest to jak nazwał Wilson Housa w przedostatnim odcinku, kiedy kłócili się w barze Wilson na jego słowa zripostował ".....powiedział Machiavelli" Machiavelli był filozofem i w swojej książce pisał o sposobie oszukiwania wroga poprzez upozorowanie swojej śmierci, własnie po nim pod koniec życia? przejął ksywkę 2Pac, który rzekomo też miał upozorować śmierć.

dunk8

Raczej nie o to chodziło Wilsonowi, kiedy porównał House'a do Machiavellego:)

ocenił(a) serial na 10
asashia

łączę się z żałością coś się skończyło było nie było to 8 lat z naszego życia dla kazdego był w jakiś sposób bliski i każdy uważa że go dobrze zna.Każdy z nas ma swoje wyobrażenie genialnie stworzonej postaci .Ze był genialny dzięki Davidowi i Hugh to nikt nie zaprzeczy , a reszta jest milczeniem .Jeśli chodzi o spadki dochody Grega to wiadomo jest otwarty na nowy etap życia czyli zostanie genialnym prywatnym detektywem .Proste jasne i logiczne .Licencję dostanie na inne nazwisko , zagadki będzie rozwiązywał i będzie w tej pracy genialny ,Nawet wykryje spisek na życie prezydenta i oto mamy nowy serial .Hugh odpoczywa na egzotycznych wyspach , pojeździ z koncertami i opalony z większą łysiną stworzy nową genialną postać .ale do tego czasu co ogladać .

linkazk

House najlepszy serial jaki w życiu widziałem. Powtórki już nigdy nie będzie. Bardzo się cieszę, że Serial już się z fanami rozstał. Miło było jakby nakręcili ze 20 sezonów bynajmniej, ale jednak Dr. House odchodzi ale z Triumfem a nie gdyby okazało się, że np 7 sezon okazał się klapą, chodź z drugiej strony u Housa to nie możliwe spadek z formy. Ludziska House się skończył na dobre Podziękujmy wszystkim odpowiedzialnym, którzy włożyli w ten serial mnóstwo energi, potencjału za tak wyrachowaną postać jakim był Hugh Laurie, grając Grega pozdrawiam.

ocenił(a) serial na 8
asashia

płakałam przez ostatnie 3 odcinki 8 sezonu, cudownie to zakończyli!!!! Oglądanie tego serialu od 8 lat było jedna z moich ulubionych czynności, co roku nie mogłam się doczekać po wakacjach nowego sezonu i nowych odcinków wyczekiwanych przez cały tydzień... :))) kłaniam się nisko wszystkim aktorom a przede wszystkim, hugh laurie`owi. seriale które powstawały razem z house md w 2004 roku to jedne z najlepszych... desperate housewives, lost, to perełki, które zaczynałam oglądać jeszcze w liceum..

asashia

Znalazłem jeden ukryty smaczek w ostatnim odcinku. Finałowa piosenka (kiedy bohaterowie odjeżdżają na motorach) to "Enjoy Yourself" (jest wielu jej wykonawców, nie wiem, czyją wersje wykorzystano w odcinku) i [UWAGA] była już ona śpiewana w serialu. 23 odcinek 5 serii, kiedy Wilson i House siedzą w restauracji te ma omamy Amber, która śpiewa mu tą piosenkę:
http://www.youtube.com/watch?v=-L-JFdpw0x0&feature=related

;D

ocenił(a) serial na 10
Juby_

o to ciekawe-dzięki za przypomnienie:)

asashia

W 100 % zgadzam się z tym co napisałaś. Wielka szkoda że to już koniec. Oglądałem dużo różnych seriali ale tylko ten z każdym odcinkiem stawał się dla mnie co raz ciekawszy i wciąż wzbudzał wiele emocji. Myślę że nigdy nie powstanie podobny rownie dobry serial jak ten. Zakończenie dokładnie takie jakie powinno być. Z całą pewnością na mojej półce zagości kolekcja ze wszystkimi sezonami. Jeszcze do mnie chyba nie dotarło że mój ulubiony serial się skonczyl :(

ocenił(a) serial na 9
pater161

Ja myślę, że House wspólnie z Wilsonem będą nadrabiać stracony czas, wydawać pieniądze (głównie Wilsona). Po śmierci Wilsona, House prawdopodobnie wyjedzie gdzieś zagranicę, może nielegalnie - Meksyk, Panama i tam pewnie nie będzie miał problemu z utrzymaniem się jako półoficjalny lekarz, spędzając większość czasu w hamaku z dziewczynami:)