Ja nie rozumiem całkowicie tego co zacząłem oglądać po akcji z Dragon Ball Battle of Gods. Serio wskrzeszenie Freezy, który po 4 miesiącach treningu osiąga poziom bliski boskiemu SSJ? I dlaczego tak bardzo boi się Boga zniszczenia skoro sam Goku walczył z nim jak równy z równym kilka odcinków wcześniej, a jak dobrze wiemy przecież trenując u niego zwiększał coraz bardziej poziom swojego Ki.

Jak dla mnie to wszystko nie trzyma się kupy, mogli stworzyć nowy czarny charakter, a tu taki pic na wodę. Piccolo jak zawsze umiera, Kurilin dostaję wpi*rdol, Gohan z dupy nie posiada żadnych umiejętności bojowych. Dodatkowo patrząc na wygląd Golden Freezy ogarnia człowieka śmiech. Tyle w temacie.