po tych tragikomicznych oświadczynach Darcyego pomyślałem,że teraz będzie już tylko lepiej i zapewne panna Lizzy natknie się przypadkiem na Darsyego w jego posiadłości,ale nie będzie wiedziała,iż to jego włości,no i prawie zgadłem...trzeba jednak przyznać iż w tym serialu główna para aktorów nadzwyczaj dobrze sobie poradziła,najzabawniejsze były potyczki słowne Lizy z Darcym...kilka razy nieźle go "zgasiła" hehe,miałem kolegę na studiach co był sobowtórem pastora Collinsa z wyglądu jak i zachowania,a ten śpiący i podpity gość w salonie też był niezły... zawsze jakaś pokrewna dusza hehe