Pamiętam jak na samym początku J.R. Meyers nie pasował mi na króla Henryka VIII. Z czasem jednak przyzwyczaiłam się do jego roli, polubiłam go jako władcę. Dziś obejrzałam ostatni odcinek i... popłakałam się. Serial ten dał mi dużo do myślenia. W szczególności jego końcowe epizody. Ci, którzy jego go nie oglądali, zachęcam, bo naprawdę warto.