O ile w Narcos poznaliśmy Pabla u szczytu potęgi a potem byliśmy już tylko świadkami rozpadu jego imperium tak tutaj jest na odwrót. Chapo startuje z pozycji szeregowego bandyty i musi wywalczyć sobie droge na sam szczyt w bardzo krwawy i bezwzględny sposób. Mamy tutaj doczynienia z przypadkiem odwrotnym niż historia Pabla w Narcos. Jestem dopiero w trakcie 1 sezonu ale już mi sie podoba :)
serial jest niezły, ale nie podoba mi się sposób w jaki przedstawili go w serialu. pominięto dużo rzeczy.
w pierwszym sezonie za mały nacisk położono na przedstawienie pewnych rzeczy, tego jak tworzyl kartel z Sinaloa - m.in. łodzie podwodne, przemyt pod ziemią - a przeciez przez to zdobyl caly szacunek /postrach w swoim srodowisku.
powinno byc to ukazane , wtedy całośc wygladala by lepiej, widz miał by obraz tego, jakie ma wpływy, możliwości.
ciagle kogos przekupuje, ciagle ma ludzi pod reka a nigdzie nie jest pokazne skad to cale bogactwo, jedyne co to domyslamy sie z dialogów i faktów czytanych poza serialem.
przykładowo w 2 sezonie wychodzi z więzienia i wraca "do bycia liderem" po tylu latach - od tak. dla mnie jest to nie spójne, bo czlowiek zaczyna sie zastanawiac - ale jak to? tak po prostu wraca i go przyjmują? w Narcos duzo lepiej uwidoczniono/przedstawiono mozliwosci Pabla , jest bogactwo, mozliwosci i respekt jaki czuli do niego wszyscy w jego srodowisku
Guzman po prostu lata, jezdzi, strzela - przedstawiono go jako zwykłego gangstera, a nie barona narkotykowego.
troche mi tego brakuje i mija sie to z prawdą.