nie dorównuje, ale ma jedną zaletę w porównaniu do Sherlocka.
Są już 24 odcinki, a niedługo kolejne. Na 3 odcinki Sherlocka trzeba czekać pewnie do 2014, albo i dłużej.
Tak czy siak, nie umywa się nawet do sherlocka. Jest o wiele gorszy! Od samej gry aktorskiej począwszy (sam Holmes jest cienki w Elementary), a na scenariuszu skończywszy. To jest po prostu jeszcze jeden taki sam serial kryminalny jak wszystkie inne, a w Sherlocku jest to coś, ta intryga, tajemniczość... myślę, że każdy kto oglądał wie o co chodzi :)
Tak właściwie to ciężko porównywać oba te seriale. Tzn. to powinno być naturalne, bo oba traktują o Sherlocku w czasach teraźniejszych. Jednak to są dwie zupełnie inne kreacje i również dwa jednak inne typy seriali. Dlatego Sherlock BBC, przez to, że to dobra drama, góruje fabularnie nad nieco słabszym proceduralnym Elementary. Po za tym Cumterbach gra geniusza-socjopatę , Miller gra bardzo dobrego detektywa. To trochę co innego jednak.
Nie można powiedzieć, że Elementary nie dorasta do pięt do Sherlocka. To trochę inne gatunki :)
Jednakże, jeżeli patrzymy na to całościowo, to Sherlock wypada lepiej, bo jest bardziej przemyślany i przede wszystkim krótszy, przez co intensywniejszy, no i setup to zmodernizowane opowieści Conana Doyle'a. Pozatym, Elementary bywa nudne jeżeli Watson i Sherlock nie są razem na ekranie, a w Sherlocku z kolei nawet postacie drugo-planowe są interesujące.
No i Sherlock ma Moriartiego lepszego o klasę :)
I Watsona. Po pierwszym sezonie nadal nie jestem przekonana do kobiety w tej roli. Jeśli kiedykolwiek wylądują razem w łóżku, jak to zwykle bywa, to chyba przestanę oglądać.
Ja też przestanę, choć twórcy serialu powiedzieli, że nigdy do tego nie dopuszczą. Ale cóz 'merica nie?:)
Watson BBC to przede wszystkim świetna gra aktorska, ale postać Watson CBS jest ciekawsza, inna, bardziej interesująca.
Po prostu Watson z BBC przy Sherlocku wypada na takiego trochę mięśniaka, jeśli wiesz co mam na myśli (żołnierz itd).
Lucy Liu natomiast ma do opowiedzenia zupełnie inną postać, i przyznajmy, taką, która staje się (o ile już nie jest) równoa Holmesowi.
Gdzie John i Sherlock równi niestety nie są.
Powiem tak, wolę grę aktorską Watsona z BBC (ciężko też nie dojśc do takiego wniosku, toż to aktor filmowy nie telewizjny jest), ale postać Watson z CBS jest ciekawsza jako postać. ;)
Ja natomiast jakoś przywykłem do Lucy jako Watson, natomiast nie podoba mi się Moriarty. Rozumiem twist, ale nie podoba mi się to ;)
Wiesz co mam na myśli ;)
John i Sherlock nie są równi, ale musisz przyznać, że John ma swoje momenty :) Postać Lucy Liu jest bardziej złożona, owszem, ale aktorsko mnie nie przekonuje. No cóż, nie można zadowolić wszystkich naraz :)
A Moriarty... udany zwrot akcji i tylko tyle. Jak dla mnie zepsuli tą postać, a raczej dwie postacie. Szkoda.
Przyznaje przyznaje ;)
Mnie Lucy Liu nadal zbyt kojarzy się z Ally McBeal i Aniołkami Charliego :D
Zgadzam się z zepsuciem postaci.
Mam podobnie tzn. Joan to dobrze napisana postać, ciekawa i niejednowymiarowa, choć jednak mimo wszystko przewidywalna, ale po przeczytaniu opowiadań Doyla fakt, że tak szybko zaczyna dorównywać Sherlockowi mnie osobiście denerwuje. Wynika to także z tego, że Lucy Liu mi tutaj nie pasuje cały czas wygląda jakby czytała tekst z promptera. John natomiast jest niemal dokładnie taki jak u Doyla tyle, że przeniesiony w czasy współczesne i to duża zasługa świetnej gry aktorskiej. On mnie nie zaskakuje jak Joan ale za to całkowicie zadowala i satysfakcjonuje. Pytanie co kto woli?