W miarę wiernych adaptacji powieści o Sherlocku jest mnóstwo. Dla purysty literackiego istnieje wybór. Akurat zarówno serial z Benedictem, jak i "Elementary" są dobrze zrobione, choć mniemam, że tego ostatniego nie znasz. Do pastwienia się są jeszcze filmy z Downeyem jr, również swobodne w podejściu do książek. Zawsze w takich dyskusjach przypominają mi się lamenty nad "Grą o Tron", gdzie czytelnicy książek Martina w sporym procencie krytykowali serial, za rzekomą powierzchowność i wykluczenie ulubionych bohaterów. Jako fan seriali "Dexter", "Babylon Berlin", "Syna", czy polskiego "Króla", przeczytałem powieści na których je oparto. Zmiany fabularne są w każdym. Czasem skrajne, jak w przypadku "Dextera", gdzie serial i powieści to odrębne byty, połączone jedynie przez część postaci (czasem wciąż żyjących, pomimo uśmiercenia w wersji telewizyjnej). Nawet kanoniczne lektury szkolne nie doczekały się wiernych ekranizacji.