Od razu zaznaczę, że uwielbiam Sherlocka Holmesa. W każdej postaci, czy to książka, film czy serial bbc. Dlatego postanowiłam zainteresować się 'Elementary'. Obejrzałam pilota i w sumie jestem zaskoczona dość wysokim poziomem. Lecz nie rozumiem jednego, czemu wszyscy wciąż porównują go do brytyjskiego odpowiednika? Myślę, że spojrzenie na tą postać z amerykańskiego punktu widzenia, nie jest złym pomysłem. To dobrze zrealizowany serial (a przynajmniej pilot) z ciekawą intrygą, wyrazistymi dialogami i obsadą, której wiele zarzucić nie można. A czy to że zmienili płeć Watsonowi, a w tle słychać amerykański akcent jest naprawdę takie straszne?
jak dla mnie w wersji us miedzy sherlockiem a watsonem nie ma żadnej chemi i nie chodzi mi tutaj w sensie romantycznym. pomiedzy freemanem a benedictem byla od razu, bynajmniej w moim odczuciu i od początku było dało sie odczuć że będzie z nich zgrany duet. chociaz johnny lee miller nie był najgorszy i jakoś dawał rade to lucy liu kompletnie poległa. była nijaka i miałam wrażenie że przez cały odcinek widzę tylko jedna jej minę. może gdyby wzięli lepsza aktorkę wyszłoby to lepiej a tak po prostu kolejny amerykański serial i nic ponadto
Zgadzam się co do Lucy, mimo wszystko doceniam resztę odcinka i mam nadzieję że ona 'wyrobi' się i stanie się lepszą Panią Watson.
nie wiem czy się doczekam ;) mam poważny dylemat czy oglądać dalej. już dawno nie miałam tak, że jakikolwiek pilot sprawił że w ogóle rozważam możliwość dalszego oglądania, zwłaszcza że nie jestem za wybredną osoba pod względem seriali. btw najbardziej z całego odcinka podobało mi się jak sherlock wjechał autem watsona w samochód tego psychiatry i ostatnia scena kiedy przewidział przegrana metsow :D ale generalnie to za dużo gadania było jak dla mnie
Sherlock to raczej arogancka postać, a tacy lubią pogadać. :)
Sama oglądam mnóstwo seriali, lecz nawet jeśli pilot jest słaby, staram się dawać drugą szansę. :D
wiesz ja generalnie nie lubię przegadanych seriali i filmów bo mnie nudzą, ale jak np. sherlock brytyjski tez dużo nawijał to mi to jakoś nie przeszkadzało bo był przy tym o wiele zabawniejszy i bardziej cięty. a tutaj te rozmowy były zbyt normalne i zwyczajne jak dla mnie. no i jeszcze sherlock przepraszający za swoje zachowanie.... nie przypominam sobie żeby coś takiego miało miejsce ani w filmach z robertem downeyem jr ani w sherlocku bbc np. nawet jak holmes obraził narzeczona watsona w pierwszej części filmu wtedy w tej restauracji to nie przeprosił. może jeszcze obejrzę drugi odcinek bo w końcu po jednym a zwłaszcza pilocie rezygnować zwyczajnie nie wypada ale jak nic się nie zmieni to dam sobie spokój i sięgnę drugi raz po sherlocka brytyjskiego ;)
"pomiedzy freemanem a benedictem byla od razu, bynajmniej w moim odczuciu i od początku było dało sie odczuć że będzie z nich zgrany duet."
Mała uwaga: "bynajmniej" nie jest synonimem "przynajmniej" ;)
A wg mnie ten pilot był słaby i jedyne co się wiązało z kanonem ACD to pszczoły (serio tym byłam absolutnie zachwycona) a reszta... postać Sherlocka w tym serialu jest chyba słabo napisana (wnioskując po pilocie na razie) i jakaś mało Holmesowa... scena, w której Sherlock wyjaśnia Watson po co była u niego prostytutka... no sorry, ale to jest tak anty-sherlockowe, że ACD się chyba w grobie przewraca. Serio, czy amerykanie naprawdę sądzą, że nikt na świecie nie jest w stanie zrezygnować z seksu? No i bardzo traci tu moim zdaniem wątek przyjaźni Holmesa z Watsonem (nie dlatego, że Watson jest kobietą), ale fakt że ona nie chce tak na prawdę z nim mieszkać i chce już na początku odejść... W Sherlocku BBC Watson i Holmes są tak cudownie dopasowani, że nie muszą nic mówić a wszyscy wiedzą, że idealnie do siebie pasują...
oglądając ten serial odniosłam wrażenie, jakby jego twórcy dobrze wiedzieli, jak popularną postacią jest Sherlock Holmes i ile na niej pieniędzy można byłoby zarobić, ale za to nie mieli zielonego pojęcia o samej postaci i tym, co tak naprawdę przyciąga do niej odbiorców (czytelników, widzów), dlatego wpisali w Google hasło "Sherlock Holmes", otworzyli na pierwszej lepszej stronie (czytaj: Wikipedia) i z niej to czerpali jedyną wiedzę i inspirację. W efekcie czego, zamiast "wysoko funkcjonalnego socjopaty" (cytat z "Sherlocka" UK) mamy rzucającego się z kąta w kąt i wciągającego kurz z cudzego dywanu ćpuna z objawami zaburzenia osobowości, zamiast dedukcji - wnioskowanie na poziomie szkoły podstawowej lub historyjki tak naciągane, jak struny w skrzypcach prawdziwego Sherlocka Holmesa, a zamiast niezwykłej, intensywnej więzi między Sherlockiem a Watsonem - snujący się gdzieś na drugim planie cień kobiety, która jest tam tylko po to, żeby Sherlock miał komu opowiadać, jaki to jest zajebisty. Wytrzymałam do trzeciego odcinka. Dalej nie jestem w stanie.
Dla mnie w postaci Holmesa jest za mało Holmesa, taki strasznie płytki i mało wyrazisty, przez co trochę za bardzo amerykański. Takie przynajmniej mam wrażenie po pilocie, dla mnie to bardziej spłycenie głownego bohatera by dostosować go do widowni. Faktycznie panna Watson średnio zagrała ,choć mam nadzieję ,że się rozwinie. Serialowi dam szansę bo mimo powyższych twierdzeń bawiłem się na tyle dobrze by oglądać dalej amerykańską adaptację przygód najwybitniejszego detektywa . Bless
Zgadzam się...jest specyficzny ale mało taki...fascynujący. Taki jest bo jest a mogliby go bardziej podkręcić. Nie wnikając, że sama akcja jest w porządku ale oglądając nawet inne filmy czy seriale z zagadką kryminalną jest takie BUM, tutaj tego tak nie ma, nie wiem. Nie odczułam tego, bynajmniej.
Nie czarujmy się, porównując angielskiego Sherlocka z Elementary, to drugie wypada o wiele gorzej... a raczej o porównaniu nawet nie ma mowy. Jestem fanką Sherlocka, oglądałam wszystkie 6 odcinków już po kilka razy, a oglądając Elementary stwierdziłam "okej, nawet niezłe, można obejrzeć, jak się już nie ma co". Szczerze mówiąc, obejrzałam tylko jeden odcinek i do drugiego mnie raczej nie ciągnie. Moim zdaniem, Amerykanom jest trochę ciężko wczuć się w poczucie humorów Anglików i to wszystko było takie... sztuczne. Niby śmiesznie, niby coś nowego, niby się starają, a mnie po prostu ogarnia NUDA. Myślałam, że fajnym pomysłem będzie zrobienie z Watsona kobiety, jednakże jednak po obejrzeniu diametralnie zmieniłam zdanie. Nie podoba mi się Joan, ani jej historia. Aktorka też mi nie pasuje, choć gra dobrze, no ale nie wiem...
Do tego Sherlock Holmes traci na tym, że są w NY, a nie Londynie, nie pasuje mi to w ogóle, klimat leci sobie daleeeko. Do tego ojciec? WTF?
Johnny Miller... no z nim mam problem, bo nie ma w sobie nawet połowy charyzmy Bennedicta, nawet w połowie nie czuje się w roli Sherlocka Holmesa tak dobrze, jak Cumberbath. Do wyglądu się nie przyczepię, bo każdy ma inny gust, co innego go kręci.
Podsumowując - Elementary jest niezłe, ale nie polecam fanom angielskiego Sherlocka i Bennedicta. Pewnie jak mi się nudzić będzie, to nadrobię zaległości w odcinkach, ale jakoś mi się nie śpieszy. ;)
Moje oglądanie serialu zakończyło się po pierwszym odcinku niestety nie dam rady oglądać tego aktora w roli Sherlocka Holmesa jest strasznie wkurzający
Popieram. Ten aktor po prostu nie pasuje do tej roli. Nie mogę oprzeć się jednak porównaniu "Elementary" do "Sherlocka". Tak się już przyzwyczaiłam do
Cumberbatcha w roli głównej że Johnny Lee Miller nijak nie pasuje. Przykro mi ale serial bardzo średni
Przyzwyczajenie swoją drogą, ale naprawdę... Może ten aktor w innym serialu spodobałby mi się, ale jak widzę jego i tak go do Bennedicta albo do Roberta porównać, to... no zupełnie nie ta branża. Jakby postawić przeciw sobie mistrza boksu i początkującego karatekę...
Słusznie, ale robię to podświadomie. Po prostu nie mogę się powstrzymać. Johnny złym aktorem nie jest. Ale rola sherlocka dla mnie została zarezerwowana dla Benedict'a. I'm so sorry.
Przyzwyczaiłam się już do półtoragodzinnych odcinków BBC dlatego zdziwiłam się tak szybkim rozwiązaniem sprawy. Zawsze podobał mi się pomysł Moffata i Gatissa żeby chociaż po części odtwarzać pomysły z kanonu. The Hound of Baskerville, A Study in Scarlet. Nie mogę się doczekać kolejnych. Nie trzymanie się kanonu przez amerykanów sprawia że zastanawiam się czy obejrzeć kolejny odcinek.
Wszystko gna na łeb na szyję, prawda. Miałam podobne wrażenie oglądając SPN i Supernatural w wersji anime. Japończykom nie wyszło zrobienie anime z tego serialu, tak jak Amerykanom nie wyszedł Sherlock.
Żadna amerykańska przeróbka nie przebije brytyjskiej produkcji o Brytyjczykach. Kiedy pierwszy raz przeczytałam o tym serialu obiecałam sobie, że nie zobaczę nawet pilota. Wczoraj się złamałam i żałuję. Brakowało mi klimatu Londynu i tajemnicy. SH bardziej przypomina House`a, brakuje mu wyrafinowania, od pierwszego odcina robi sobie z Watsonem amerykańskie psychoanalizy i wylewa bóle. Watson nie przypomina nikogo. Amerykanie po sukcesie serialu BBC zwęszyli jak zawsze dobry interes, według mnie wszystko jest niedopracowane, robione na siłę i nastawione na szokowanie. Najgorsze jest to przeskakiwanie, zgadywanie a nie dedukcja
No, to zgadywanie, a nie dedukcja boli. I rzeczywiście bardziej on przypomina House'a, niż Sherlocka w jakiejkolwiek formie. Czy mówimy o książkach, serialu czy filmach - no nie udało im się to. Będę bardzo zaskoczona, jak dostaną pozwolenie na drugi sezon.
Mnie się za to serial bardzo podoba. Dobrze, że nie jest jakąś dokładną repliką wersji brytyjskiej. Aktorzy jak dla mnie są fajni. Jak czytam niektóre komentarze to uważam, że czasem za dużo się czepiacie. To jest przecież tylko serial, a fakt, że Watson jest kobietą jeszcze bardziej przyciąga i moim zdaniem interesuje. Na pewno nie skończę na oglądaniu tylko pierwszych odcinków, bo jestem pod wrażeniem. Nigdy nie przepadałam za Sherlokiem i oglądałam większość odcinków z mamą od niechcenia, a teraz muszę przyznać, że wersją USA bardzo się zaciekawiłam i uważam, że będzie to jeden z moich ulubionych seriali. Ludziska wrzućcie na luz ! To nie ma być identyczne ! ; )
Nie ma to jak amerykanin który chce byc bardziej brytyjski od samego Brytyjczyka.
Sherlock BBC jest genialną produkcją, niesamowicie przyciągający Benedict w roli Sherlocka jest nieporównywalnie lepszy od wersji USA! Ten cięty język i poczucie humoru ! Nie wspominając juz o świetnym pomyśle nawiązania do pierwowzoru historii np. The Hound of Baskerville. Oczywiście tak długiej histori nie da się wyczerpująco opowiedziec w ciagu 40 minut. Plusem Sherlocka Brytyjczyków jest własnie jego półtoragodzinne emisje i miała ilosc odcinków w sezonie. Zdecydowanie wystarczająca aby nasycic sie takim cudeńkiem i oczywiscie gwarantująca nie zrobienie tasiemca z naszego ulubionego serialu.
Podsumowując, zachęcam do oglądania Sherlocka i porzucenia Elementary.
Własnie obejrzałam pilot podczas którego cały czas miałam wrażenie, ze to Dr.House, a nie Holmes, w sumie nawet Hugh bardziej by mi tu pasował (choć do Millera mam sympatie jeszcze z czasów Hackers)
Lubię oba seriale, choć nie powiem, że na początku byłam zachwycona faktem iż amerykanie planują zrobić własną wersję serialu BBC. Jednak po obejrzeniu pilota i kilku następnych odcinków muszę powiedzieć, że amerykanie trzymają poziom. Nie da się ukryć, że skupili się na uzależnieniu Sherlocka(przez co chwilami przypomina mi Dr. House'a). Brytyjczycy zaś przedstawili Holmes'a jako socjopatę. Będę śledzić Elementary przede wszystkim dlatego, że zaczęto wątek jednej z moich ulubionych postaci, Irene Adler.