Bo jak po latach próbujesz go zrobić powtórnie,to cały debilizm jego mechaniki rzuca się w oczy. Były ćpun z przerostem ego i średniomądra była doktorka włamują się ludziom do domów,okradają ich z telefonów i nie tylko, spuszczają wpiernicz komu chcą, a durna policja nic im za to nie robi.A potem kapitan półmózg przychodzi grozić ojcu Sherlocka,miliarderowi, któremu na zmianę grozi synalek i jego cizia.W prawdziwym świecie szerluś ze swoją szmulą byliby już trupami z nieznanym miejscem pochówku a kapitan w najlepszym razie byłby ochroniarzem w markecie na jakimś zadupiu,o ile stan zdrowia by mu pozwolił.Facet, o którym szerlok mówił że rozwalał całe kraje, na pewno uląkłby się byle gliniarzyka który wybił się na zdolnościach jego syna.
Jak większość gniotów, ten także ma wzbudzić w ludziach przekonanie że polucji i jej przydupasom wszystko wolno.Płytkie to i głupie oraz zakłóca przekaz.
Zagadki ogólnie są niezłe,ale sposób podania żenujący.Jak to w produkcjach tego typu,bohaterowie wyciągają rozbudowane wnioski z muszego g..na na szybie albo źdźbła trawy na bucie.No przecież idiotyzm.Niewinni ludzie dostają na start od psów ultimatum: albo wyrok albo ugoda po przyznaniu, chociaż potem okazuje się że nic nie zrobili :D Wszyscy winni chętnie się przyznają do wszystkiego,bo ślad buta umieszcza ich na miejscu zbrodni :D Prosty sposób żeby z interesujących (czasem) spraw zrobić komedię dla małosprytnych.Serial najwyżej! na raz.