Serial jest po prostu słaby. Mdli mnie ta amerykanizacja na siłę i robienie z dorosłego faceta
dzieciaka potrzebującego własnej niańki. Ta wariacja Sherlocka straszliwie różni się od jego
wersji książkowej. Miller zachowuje się jak naćpany albo, co gorsza, schorowany. Taka
nerwica natręctw, coś jak w Monku. Tylko, ze tam to jest lepiej uzasadnione i zagrane. Sherlock
był ekscentrykiem, ale tu jest to po prostu cholernie przerysowane. Mamy nieciekawe sprawy, a
zdolności dedukcyjne głównego bohatera szwankują. Jest w tym jakieś silenie się, jego
wywody bywają poza logiką i są najczęściej sztuczne. Po prostu fabuła nie jest w tym serialu
najmocniejszą stroną. Parę osób może sztachnąć się tą "nowoczesnością", feministki
zachwycą się nowym Watsonem, a oddani fani Sherlocka będą zwyczajnie zniesmaczeni tą
produkcją. Amerykanie zepsuli już Little Britain. Nie powinni zabierać się do przerabiania na
wskroś brytyjskiej postaci i wciskania jej w swoje ciasne, popkulturowe ramki.
Niestety muszę sie zgodzić.
Sherlock w tej produkcji nie wychodzi na geniusza, tylko rozwydrzonego, rozpuszczonego, przemądrzałego bachora. Irytującego na dodatek.
Przeraziła mnie jedna informacja- Hamerykanie dobrali się do Małej Brytanii??
Ps. Co ma niby bycie feministką do zachwytu nad doborem Watsona? Obsadzenie Lucy Liu to raczej zagranie typowo pod samców- dobry cyc nie jest zły.
Tyle, że Sherlock w książce też czasem przypomina przemądrzałego bachora... Choć rzeczywiście, Johnny Lee Miller czasami sprawia wrażenie dzieciaka, ale jednak jego Sherlock wypada naprawdę świetnie. Jestem fanką Sherlocka BBC ale jednak Elementary też jest świetne. Wcześniejsze uprzedzenia co do serialu odrzucam na bok! :P
"Sherlock w tej produkcji nie wychodzi na geniusza, tylko rozwydrzonego, rozpuszczonego, przemądrzałego bachora. Irytującego na dodatek."
A to ciekawe spostrzeżenie. Bo oryginalny Sherlock (czyli ten ksiązkowy) wlasnie taki jest. Co wiecej, tak wychwalany wszedzie Sherlock BBC rowniez taki jest... Zdaje sie, ze tym zdaniem strzeliłeś sobie jednak gola do własnej bramki. ;)
Zgadzam się, nawet nie dotrwałam do końca pierwszego odcinka, a naprawdę rzadko mi się to zdarza. Serial jest strasznie manieryczny, dla mnie wręcz nieznośnie. Nie trafiają do mnie też te 'efekty' przyspieszające niepotrzebnie tempo (trochę jak z gry komputerowej), może jestem za stara na taką konwencję ;]. Sama postać jest zbyt nachalnie skomercjalizowana i poza rzekomym geniuszem nie ma w niej nic, a pozostałe postaci wydają się być na kolanach. Widać inspirację Hausem, ale wykonanie i zamysł - beznadziejny. Jestem w szoku, że jeszcze tego nie zdjęli (pilota oglądałam relatywnie dawno). Naprawdę to jest takie popularne?
Dodam tylko, że sama serialu nie oceniłam - bo uważam, że po niepełnym odcinku jednak nie wypada, chociaż faktycznie, ocena wydaje się być mocno zawyżona, chociaż znowu aż tak wysoka nie jest (7?).
Widzę, ze też postanowiłaś obczaić, co wypchnęło Mentalistę na niedzielne peryferia. ;]
Ech, serial też mnie nie zachwycił - a starałam się, bo:
- uwielbiam Sherlocka Holmesa
- uwielbiam Jonny'ego Lee Millera.
Dlatego jeszcze całkiem nie skreśliłam serialu, w chwilach typu obieranie i krojenie warzyw na sałatkę włączam odcinki. :)
Ogólnie uważam, że "Elementary" nie ma tego czegoś, co powinno widza zachwycić. O ile od serialu nie wieje pretensjonalnością tak jak od brytyjskiego "Sherlocka" to tutaj główny bohater jest po prostu chyba zbyt ludzki. :/ Lucy Liu mnie nie przekonała jako Watson, a Aidan Quinn (którego też uwielbiam) jest "underused".
Nie śledzę ratingów dla "Elementary", ale stacja musiała go uznać za sukces, bo niedawno zwiększyli zamówienie z 22 do 24 odcinków.
Tak, ale akurat to już dawno sprawdzałam i wydawało mi się, że to żadna konkurencja (co odnotowałam z lekką nawet ulgą). Teraz szukam sobie jakiejś alternatywy na zimową przerwę, ale Elementary to na pewno nie będzie (jeszcze gudłajfy muszę kiedyś obejrzeć :). Z Sherlockiem w ogóle mam problem, bo np. nigdy też nie dotrwałam do końca filmu z Robertem Downeyem Jr., a podchodziłam do tego kilka razy. Wolę chyba bardziej klasyczne odmiany Holmesa. I chyba nie tylko ja bo ten serial ogląda koło 10 mln widzów w USA, a to przecież nowość (i raczej nie ma co liczyć, że będzie lepiej). Tym bardziej dziwi polityka stacji...
Z Sherlockiem jest ten problem ze to juz ktoras produkcja a kazda ma byc przeciez swieza i ciekawa. Dlatego troszke to wymyka sie kanonom. Przypomina Angielskiego Sherlocka z serialu z 2010 roku ktory filmweb uznal za REWELACYJNY a piszacy komenty jada po nim. Oba seriale rowniez detektyw pojawia sie w czasach obecnych - http://www.filmweb.pl/serial/Sherlock-2010-528992
A sam serial ma fajne zagadki troszke sherlokowi ze swoimi dziwactwami blizej detektywowi Monkowi niz angielskiemu dzentelmenowi. Mi sie bardzo podoba, zreszta wszystko co wpasowuje sie w ramy Colombo ogladam z zapartym tchem
Kojarzę ten serial, też mi się nie podobał. Zawsze myślałam, że lubię Sherlock'a, a wychodzi na to, że nie... Ale faktycznie skoro treść się siłą rzeczy nie bardzo zmienia, to twórcy inwestują w jakieś efekty, udziwnienia. Trochę jak z remake'ami, gdzie oryginał i tak jest zwykle lepszy.
ja tam nigdzie nie widzę, żeby piszący komentarze do Sherlocka po nim jechali. Przecież ma średnią prawie 9... i bardzo pozytywne (w większości) recenzje. Coś ci się chyba pomyliło ;)
Juz same naglowki tematow potwierdzaja ze ludzie mimo iz serial swietny potrafia pisac dowolnie. Teraz taka moda ze ludzie zamiast napicac dlaczego cos im sie nie podoba lub podoba wybieraja skrajnosci lub nawet oczerniaja :) taki jest internet niestety.
" Miller zachowuje się jak naćpany albo, co gorsza, schorowany. "
Przeciez taki wlasnie w rzeczywistosci jest... Sherlock w serialu do schorowany narkoman. Jak ty ogladasz ten serial ze tego nie zrozumiałeś? Wychodzi na to ze ten twój "zarzut" jest w rzeczywistosci zaletą, bo Miller idelanie oddaje cechy granej przez siebie postaci.
"feministki zachwycą się nowym Watsonem"
O kurcze, na to ciezko by mi było wpaśc :] Nie wiem, jak bardzo trzeba byc zmanipulowanym przez wszelkiej masci ideolegie i etykietki, zeby wpaść na tak kuriozalny pomysł i wpleść do tematu feministki...
Nigdy nie zabierałam głosu w żadnych dyskusjach w Internecie, ale to, co tu widzę, doprowadza mnie to tego, że jednak coś napiszę. Więc przede wszystkim i po pierwsze, nie patrzyłabym na ten film tylko przez pryzmat kontekstu do Sherlocka i Watsona. Trudno pominąć go, wszak główni bohaterowie to Sherlock i Watson, jakkolwiek bardziej skupiłabym się na osobie Sherlocka, jego relacji z ojcem, powodom nałogu krzyżowego, wyłączeniu z życia etc, to bardzo skomplikowana postać, dIa mnie bardzo interesująca. Wątek detektywistyczny jest dIa mnie tu zaledwie pretekstem do wniknięcia w świat widziany oczyma Sherlocka, jego nieprzystosowanie, nadwrażliwość, walkę z konwencją, zrosty emocjonalne etc. Wygląda na to, że Sherlock cierpi na zespół touretta, jak dIa mnie jest to kwestia nadwrażliwości i trudnego dzieciństwa. Ciekawi mnie jego przeszłość, co musi dziać się w jego młodości, że Sherlock kradnie samochody i uzależnia się krzyżowo. Totalnie poraniona osoba, ciekawi mnie też rozwinięcie relacji między nim a Watsonem, czyżby otworzył się na nową osobę? MiIIer zagrał tu fenomenalnie, tylko gratulować, mam przypuszczenia, że ma wieIe cech podobnych, do postaci, którą gra :)