Gdybym mial komus zareklamowac ten serial, nie wiem czy poradzilbym sobie
z tym zadaniem. Skrocony opis fabuly przywolalby na mysl kolejny tępy
film sf, a przeciez nie o to tu chodzi... akcja z powodzeniem moglaby
miec miejsce w czasach sredniowiecza.
To co najbardziej mnie uderzylo w 'Ergo Proxy' to klimat. Wyjatkowo
ponury, mroczny, czasem nostalgiczny. Bardzo ponura kreska, dobrze
dopasowana muzyka. Najbardziej podobal mi sie odcinek 'pracowite
czekanie', w ktorym nie zdarzylo sie nic, bohaterowie tylko co jakis czas
patrzyli na zupelnie pusty krajobraz. Przytlaczajacy bezkres byl wrecz
namacalny.. wyczuwalny.
Co do samego przekazu - serial nie udziela odpowiedzi. Zmusza widza do
myslenia. Nie udalo sie jednak ustrzec ziarna pseudofilozofii.
I na koniec - trzy glowne postacie Ril, Vincent, Pino. Bardzo wyraziste i
tak rozne od siebie. Nie sa przy tym jednak obciazone bagazem zbednych
lub nadmiernie nasilonych cech.
Podsumowujac serial pozostaje w pamieci, nie jest arcydzielem, ale na
pewno dzielem, polecam.
wiesz co, zgadzam się w 100%. nie będę mówił na ole oceniłem serial, ale główne postacie są extra. Muzyczka też super dobrana.
Serial ciężki ale wart obejrzenia... z drugiej strony nie prędko zacznę go drugi raz. Zrobiłem go w 2 dni, a że jak już napisałem jest dość ciężki ze względu na swój klimat, więc nie napawa optymistycznie :P
Czułem się jakiś ociężały :D ale piosenka wejściowa bardzo mi odpowiadała i oczywiście Radiohead pod napisami :D