Jest to lekkie miłe zaskoczenie, bo dochodziły mnie słuchy, że ten serial jest kolejną "komiksową" bzdurą. Tymczasem, mimo oczywistych uproszczeń i drobnych głupotek, nie jest aż tak durnowaty, jak mogłoby się wydawać.
Postaci nie są całkiem komiksowe, nie są płaskie charakterologicznie, a niektóre ich dziwne reakcje czy zachowania twórcy próbują jakoś uzasadnić. Bohaterowie nie są czarno-biali, nie są szczególnie przerysowani, ani banalni, jak w amerykańskich filmach tego rodzaju.
Krótko mówiąc: jest całkiem nieźle, tym bardziej, że bardzo pomagają zdjęcia, które są co najmniej sugestywne. Ładnie jest wykadrowany tzw. świat przedstawiony - ulice, domy, plany. Niemało jest szerokich kadrów. Oczywiście wszystko wspomagane komputerowo, ale wyszło to po prostu dobrze. Niektórzy czepiają się animacji żuczków, ale może to ujść w tłoku, moim zdaniem.
Praca kamery naprawdę robi swoje, również w temacie kadrowania w pomieszczeniach. Dialogi nie są irytująco debilne, bym nawet powiedział, że są dość "naturalistyczne" i "wiarygodne".
Generalnie: jest to wręcz przekonujące, do pewnego stopnia, oczywiście.
Problem polega na tym, że tych 6 odcinków to jest niejako wstęp. Można potraktować widza atakiem z zaskoczenia. Znacznie trudniej taką historię rozwinąć, przejść z efektownego i intrygującego wstępu w literackie rozwinęcie, o zgrabnym zakończeniu nie wspominając. Mam obawy, czy twórcy z tym rozwinięciem i zakończeniem poradzą sobie tak samo dobrze, jak ze wstępem, który zazwyczaj jest najłatwiejszy.