W sumie ciekawie zrobione anime, lecz niestety tylko do odcinka 122. Po tym odcinku ma się wrażenie jakby kolejne tworzone były przez opóźnionego 13 latka, a fabuła została w wielu odcinkach zastąpiona pierdzącymi kolesiami, cyckami itp.. Niestety później rzadko kiedy trafia się odcinek, który kierowałby się jakąś logiką. Moim zdaniem najlepiej zakończyć oglądanie tego serialu na odcinku 122 i nie psuć sobie dobrego wrażenia o serialu
bo 20 parę kolejnych odcinków to filery. Właściwa fabuła zaczyna się znowu od odcinka zatytułowanego "sabertooth".
takie pytanko . jak ominę filery to dużo stracę lub będę miała problem w połapaniu się w akcji ?
Dwa pytanka...co to są filery? Bo wszyscy na tym forum używają tego sformułowania, a wciąż nie wiem, co to znaczy. Chodzi Wam o te odcinki, w których jest głównie nawalanka? TYlko proszę mnie zaraz nie naskakiwać w stylu ,,jak można tego nie wiedzieć".
A drugie...czy ktoś mi przypomni tytuł tego 122 odcinka?
Sporo anime (w tym Fairy Tail) jest ekranizacją wcześniej wydawanej mangi. Z racji, że stacja tv chce kasę + autor mangi zwykle rysuje nowe chaptery wolniej niż jest kręcone anime, to nagrywa się dodatkowe historie, których w mandze nie uświadczysz. Te dodatkowe historie to właśnie filery (wypełniacze).
Spokojnie możesz je pomijać, bo raz, że nie wpływają na dalsze wydarzenia, a dwa, ich poziom jest zwykle denny albo są powtórzeniem poprzednich arców, tylko w nieco innym settingu
Dzięki, bardzo zgrabnie mi to wytłumaczyłeś :).
Tak czy siak, nie uważam, by te filery były jakieś gorsze, nawet nie widziałam różnicy pomiędzy nimi, a odcinkami robionymi z mangi.
Tu Ci przyznam nieco racji. W porównaniu do innych serii, filery w Fairy Tail tragiczne nie są, da się obejrzeć :) Pewnie dzięki temu, że było ich stosunkowo mało. Choć jak przypomnę sobie sceny z Jigglebutt Gang to aż odechciewa się oglądania czegokolwiek.
Też się zgadzam, z siostrą się zastanawiałyśmy, czy to aby to samo Fairy Tail...Żenujące, naprawdę. Czy oni chcieli, żeby to było śmieszne? 0_0
Japoński humor bywa dość dziwny :) Ale tutaj to bardziej jest wrzucenie na siłę elementów z Rave Mastera (wcześniejsza już skończona manga/anime autora). Pokazuje się dość sporo wspólnych smaczków i generalnie są fajne, ale Jigglebutt to okrutne dno.