PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=688850}

Fargo

2014 -
8,2 76 tys. ocen
8,2 10 1 75988
8,4 51 krytyków
Fargo
powrót do forum serialu Fargo

Obejrzałem I sezon. Jak można to tytułować arcydzieło kina jakim jest "Fargo"? Ukradziony klimat i muzyka (na końcu sezonu w dodatku już identyczna co w oryginale) nie wystarczą by skompensować słabości i naiwności scenariusza (często jak z filmów klasy C). Ukradzione również inne pomysły Coenów, jak np. postać Chigurha (Bardema) z "To nie jest kraj dla starych ludzi", nawet ściągnięte wątki z tego filmu. Ale to mozna byłoby jeszcze darować twórcom traktując to jako złożenie honoru Coenom, ale problem polega na tym, że na początku każdego odcinka wmawia się widzom, że to co ogląda zdarzyło się naprawdę, że to "True story". Ogólnie jest to przeciętny zlepek wielu wątków z różnych filmów i nie ma w nim kompletnie nic oryginalnego. Jedynie co pozwala podnieść ocenę do 5/10 to fakt, że nie nudzi i dobra gra aktorska, szczególnie głównych postaci.

Mówiąc krótko, serial doesn't far go.

ocenił(a) serial na 6
Gordon Geko

zgadzam się w zupełności

ocenił(a) serial na 10
Gordon Geko

Chyba nie do końca wiesz o czym piszesz.

"Ukradziony klimat i muzyka (...) nawet ściągnięte wątki z tego filmu."
Sugerujesz, że Coenowie kradną? I to kradną własne pomysły, wymyślone przez siebie wątki i stworzony przez nich klimat? Na to wychodzi, bo serial "Fargo" - tak jak jego filmowy pierwowzór - jest tworzony przez braci Coen! Z tą różnicą, że film sami wyreżyserowali i napisali scenariusz. Natomiast w przypadku serialu są producentami wykonawczymi, co oznacza że mają po prostu decydujące słowo w kwestii wyglądu produkcji - nie tylko zgodzili się na wykorzystanie swojego dzieła z 1996 roku i przełożenia go na język współczesnej telewizji, ale sami czuwają nad jego wyglądem - stąd podobieństwo klimatu, muzyki, wątków scenariuszowych, bohaterów czy nawet zabiegów reżyserskich.

"słabości i naiwności scenariusza"
Zaczynam się zastanawiać czy w ogóle oglądałeś "Fargo" Coenów z 1996 roku. Przecież cały scenariusz tego filmu był oparty na głupocie i groteskowości bohaterów, która doprowadzała do absurdalnych, naiwnych i całkowicie przegiętych zbiegów okoliczności i nagłych zgonów. Sam pomyśl, jakbyś nazwał scenariusz filmu, w którym facet postanawia porwać własną żonę żeby wyłudzić okup od teścia? I w którym dochodzenie prowadzi policjantka w zaawansowanej ciąży? I w którym porywacze są bezdennie głupi, całkowicie bezmyślni i bezsensownie agresywni, co czyni ich po prostu groteskowymi? Oryginalne "Fargo" szczyciło się właśnie taką "naiwnością i słabością" scenariusza, ale tylko wtedy gdy ktoś to traktował w pełni poważnie, nie zważając, że to najczystsza czarna komedia pomyłek i absurdów. Coenowie zakpili sobie z każdego kto traktował ich film poważnie.

"ale problem polega na tym, że na początku każdego odcinka wmawia się widzom, że to co ogląda zdarzyło się naprawdę, że to True story."
Ponownie odsyłam do oryginału z 1996 roku, który rozpoczyna się dokładnie taką samą informacją, jak każdy odcinek serialu. Informacją o tym, że wydarzenia przedstawione w filmie miały miejsce w rzeczywistości etc. Trudno nie zauważyć nawiązania, jeśli oglądało się film. I tutaj ponownie Coenowie kpili z widzów próbując im wmówić, że ta komedia absurdu i niedorzeczności jest oparta na autentycznych zdarzeniach. Nic takiego jednak nigdy nie miało miejsca i dokładnie tak samo jest w przypadku serialu. To czysty żart, który ma wzbudzić w człowieku dysonans - sprzeczność wynikającą z tego, że został poinformowany, iż to prawdziwa historia, ale jej nonsensowność nie pozwala na uwierzenie w realność tego, co ogląda na ekranie.

Zatem polecam ponownie obejrzeć "Fargo" z 1996 roku, bo albo zupełnie nie pamiętasz tego filmu, albo mylisz go z jakimś innym. Serial jest pewnym rozwinięciem historii z filmu, tyle że nie wiąże się z nim bezpośrednio, ale właśnie przy pomocy jedności miejsca i klimatu, tego samego typu humoru, groteskowości i absurdalności bohaterów, zbiegów okoliczności, czy jak to nazwałeś "naiwności" scenariusza. Jednak żaden absurd filmu i serialu nie może się równać z Twoim zarzutem wobec twórców serialu (czyli również Coenów), że "kradną pomysły". Swoje własne pomysły ;)

ocenił(a) serial na 5
banchoo

Fargo to film, który oglądałem tyle razy, że znam go na pamięć i dzięki temu mogłem zrobić jego szczegółową analizę, którą możesz przeczytać na wątku:
http://www.filmweb.pl/film/Fargo-1996-1253/discussion/Jedna+niejasno%C5%9B%C4%87 ,1731860

Dowiesz się tam rzeczy, na które nigdy byś nie wpadł. Twierdząc, że to po prostu czarna komedia kpiąca z głupoty ludzkiej, nie docierasz nawet na centymetr głębokości przesłania filmu, drepcąc powierzchownie po nim.

Oczywiście pisząc o kradzieży, należy brać to słowo w cudzysłów. Niezbyt mnie interesuje czy Coenowie są producentami serialu czy nie, bo jak dla mnie skompromitowali się właśnie nieszczęsnym 'To nie jest kraj dla starych ludzi' (pierwsza połowa - ok, potem zwykłe przekombinowanie). Zrobili przed Fargo kilka dobrych filmów, osiągnęli apogeum mistrzostwa w 1996 r, kiedy otrzymali Oscara za scenariusz i kupę nominacji. Niestety od tego roku równia pochyła i już nigdy nie zrobili czegoś tak dobrego. To są niezaprzeczalne fakty.

A teraz do rzeczy:
"cały scenariusz tego filmu był oparty na głupocie i groteskowości bohaterów, która doprowadzała do absurdalnych, naiwnych i całkowicie przegiętych zbiegów okoliczności i nagłych zgonów. Sam pomyśl, jakbyś nazwał scenariusz filmu, w którym facet postanawia porwać własną żonę żeby wyłudzić okup od teścia? "

No proszę wskaż te naiwne, całkowite przegięte zbiegi okoliczności? Wskaż, bo ja jestem ślepy i głupi, oglądałem może z 10 razy film i przegapiłem te naiwności. A co w tym absurdalnego, że facet postanawia porwać własną żonę? Chyba wiadomości nie czytasz, nie wiesz jakie ludzie mają pomysły. Ostatnio dzieciak sam się porwał dla okupu, żeby dostać pieniądze na grę komputerową, poczytasz się dowiesz różnych dziwaczniejszych rzeczy, bo naprawdę gimbuskiem jakimś jesteś.

"I w którym dochodzenie prowadzi policjantka w zaawansowanej ciąży?"
A wskaż przepis, że to jest niedozwolone! Co nie znamy prawa, w dodatku amerykanskiego... no jak to możliwe, przecież w filmach nigdy policjantka nie była w ciąży, to niemożliwe! Gimbusy naoglądały się filmów, a potem wydaje im sie to absurdalne.

A jest odwrotnie: Fargo mówi jacy naprawdę są ludzie, mówi, że policjanci nie muszą być zawsze superinteligentnymi maszynami, a bandziory nie muszą być zawsze wybitnymi mistrzami zła.
Tymczasem serial wpisuje się w zwykły misz-masz: prości policjanci, którzy popełniają błędy kontra super-zbir, który wszystkich rozwala jak Rambo, nawet agentów FBI.

Ach... właśnie ci agenci FBI: nagle wyskakują z pantałyku dwaj Faceci w Czerni - dosłownie zabrakło tylko okularów przeciwsłonecznych. W serialu nawet z FBI robią głupków (co byłoby niedopuszczalne w oryginale, bo to był świat prostych ludzi), którzy nie słyszą trwającej przez 5 minut strzelaniny zanim jakiś koleś nie wyskoczył przez okno.
Super-zbir wchodzi niezauważony do szpitala, zabija policjanta, uwalnia niebezpiecznego przestępcę... który potem znika i zupełnie nic o nim nie wiadomo (przynajmniej w 1 sezonie).

Za takie rzeczy Fargo w życiu by nie dostał Oscara za scenariusz. A by the way, Fargo JEST częściowo oparty na faktach, tzn. bracia wykorzystali jako pomysł prawdziwą historię faceta, który porwał swoją żonę dla okupu. Tak, to się zdarzyło i jak wiele dziwaczniejszych rzeczy na tym świecie. Ale mimo wszystko świat ten opiera się na prawdopodobieństwie. W filmie przypadek był traktowany racjonalnie, w serialu to jakaś parodia: jakie jest prawdopodobieństwo, że facet zobaczy na jakiejś drodze tego samego gościa jadącego samochodem 4 razy z rzędu. Jak już będziesz miał rachunek prawdopodobieństwa w szkole, to odpowiedz, bo jestem ciekawy.

Ale żeby było jeszcze śmieszniej, w filmie na samym końcu napisów pojawia się informacja, że wszystkie wydarzenia są fikcyjne. Nie wierzysz, zatem polecam ponownie obejrzeć "Fargo" z 1996 roku.

ocenił(a) serial na 10
Gordon Geko

Chętnie bym przeczytał tę analizę gdyby znajdowała się w jednym poście. Niestety widzę, że to jedna, długa dyskusja, więc zgłębienie jej zajmie trochę czasu. Jednak już po pierwszych Twoich postach widzę, że żadnego przewrotu kopernikańskiego tam nie dokonałeś.

Piszesz tam m.in. o "apoteozie przypadku". Nie wiem czy faktycznie nazwałbym to apoteozą, ale nie da się ukryć, że Coenowie cały film opierali o przypadki i zbiegi okoliczności, na co również wskazałem w swoim poście wyżej. Ba, sam zacytowałeś ten fragment mojej wypowiedzi, po czym stwierdziłeś, że widziałeś film 10 razy i nie zauważyłeś żadnych przegiętych zbiegów okoliczności. Czyli w jednej wypowiedzi twierdzisz, że film opiera się o przypadki, a w drugiej, że nie dostrzegasz w nim zbiegów okoliczności. OK, to się nazywa sprzeczność poglądów. Podpowiem tylko, że słowa "przypadek", "zbieg okoliczności" czy "koincydencja" są synonimiczne.

Inna Twoja wypowiedź z przytoczonego przez Ciebie tematu na forum:
"Film nie jest oparty na faktach, tylko taki udaje, innymi słowy robi Cię w konia, a Ty wierzysz we wszytko co Ci powiedzą. Nie rozumiesz filmu i ośmieszasz się, myśląc, że wiesz lepiej."

I tutaj niby się zgadzamy - patrz mój poprzedni post, gdy sam Ci wyjaśniałem dlaczego zarówno film, jak i serial wprowadza widza w błąd z informacją o autentyczności zdarzeń - ale tym razem zmieniasz śpiewkę i atakujesz w ten deseń:

"Fargo JEST częściowo oparty na faktach, tzn. bracia wykorzystali jako pomysł prawdziwą historię faceta, który porwał swoją żonę dla okupu."

Zamiast po prostu przyznać, że się zgadzamy, to na siłę starasz się podważyć to, co napisałem? I nigdy nie słyszałem o tym by Coenowie wykorzystali prawdziwą historię. W zawiązku z tym poproszę o źródło tych rewelacji.

"A co w tym absurdalnego, że facet postanawia porwać własną żonę? Chyba wiadomości nie czytasz, nie wiesz jakie ludzie mają pomysły. Ostatnio dzieciak sam się porwał dla okupu, żeby dostać pieniądze na grę komputerową, poczytasz się dowiesz różnych dziwaczniejszych rzeczy, bo naprawdę gimbuskiem jakimś jesteś."

Powyższy cytat dyskredytuje Ciebie, jako poważnego interlokutora do dalszej polemiki. W punktach wytłumaczę dlaczego:

1.Nieznajomość lub nierozumienie elementarnych pojęć - takich jak pojęcie absurdu. Absurdalność pewnych zdarzeń wynika z samego ich sedna i znaczenia. Podajesz przykład dzieciaka, który sam siebie porwał. I to jest właśnie czysty absurd, ponieważ nie da się porwać siebie samego. Oczywiście chodziło Ci o to, że chłopak upozorował swoje porwanie, co już jest mniej absurdalne, ale stwierdzenie "porwać samego siebie" to apogeum absurdu. Jeśli nie wiesz dlaczego, to ja nie jestem w stanie Ci tego wytłumaczyć.

2.Sugerowanie, że skoro bardziej absurdalne lub groteskowe wydarzenia mają miejsce w rzeczywistości, to umniejsza to poziomowi absurdu w filmie "Fargo". Otóż nie. Oznacza to tylko tyle, że ludzie w dużej części są głupi i bezmyślni, a co za tym idzie popełniają czyny lub wypowiadają kwestie, które moglibyśmy uznać za absurdalne. Czy to sprawia, że analogicznie absurdalne sceny i dialogi w filmie tracą nutę komizmu? Ty najwyraźniej uważasz, że tak skoro wskazujesz, iż gdy "poczytam to dowiem się dużo dziwaczniejszych rzeczy".

3.Argumentum ad personam - atak na moją osobę, mimo że mnie nie znasz ani trochę. Najpierw, że "nie czytam wiadomości", a na deser jedna z najsłabszych inwektyw w dziejach Internetu - czyli nazwanie kogoś "gimbuskiem". Możesz mnie nazywać, jak tylko zechcesz, ale pamiętaj, że takie wypowiedzi świadczą głównie o Tobie, a ja nawet słowem nie odniosłem się do Ciebie personalnie, a jedynie do Twoich wypowiedzi, którym wytknąłem pewien brak konsekwencji.

"A wskaż przepis, że to jest niedozwolone! Co nie znamy prawa, w dodatku amerykanskiego... no jak to możliwe, przecież w filmach nigdy policjantka nie była w ciąży, to niemożliwe! Gimbusy naoglądały się filmów, a potem wydaje im sie to absurdalne."

Nigdzie nie napisałem, że policjantki mają zakaz zachodzenia w ciążę, albo żeby było to niezgodne z amerykańskim prawem czy przepisami policyjnymi. Błagam, nie udawaj, że nie dostrzegasz komizmu bohaterki i sytuacji, w której się znalazła. Że nie widzisz absurdu. W ogóle odnoszę wrażenie, że Ty do "absurdu" czy "komizmu" masz bardzo pejoratywny stosunek, albo myślisz że ja taki mam i starasz się mi udowodnić, że tego komizmu, absurdu, czy groteski w filmie "Fargo" nie ma. Otóż ja uważam, że to jeden z największych plusów tej produkcji, bez którego ten film nie byłby skończonym arcydziełem. Ty najwidoczniej tego nie widzisz i traktujesz go 100% poważnie. OK, można i tak, ale moim zdaniem sporo tracisz.

"Twierdząc, że to po prostu czarna komedia kpiąca z głupoty ludzkiej, nie docierasz nawet na centymetr głębokości przesłania filmu, drepcąc powierzchownie po nim."

Twierdząc, że ja tak twierdzę po prostu manipulujesz faktami, ponieważ nigdzie nie napisałem, że "Fargo" jest TYLKO czarną komedią. Napisałem natomiast, że jest czarną komedią i że kpi z ludzkiej głupoty. Nie zgadzasz się z takim stwierdzeniem?

"A jest odwrotnie: Fargo mówi jacy naprawdę są ludzie, mówi, że policjanci nie muszą być zawsze superinteligentnymi maszynami, a bandziory nie muszą być zawsze wybitnymi mistrzami zła.
Tymczasem serial wpisuje się w zwykły misz-masz: prości policjanci, którzy popełniają błędy kontra super-zbir, który wszystkich rozwala jak Rambo, nawet agentów FBI."

Ja to wiem, Ty to wiesz, większość ludzi, która obejrzała i doceniła "Fargo" to wie. Naprawdę nie musisz się wywyższać, jakbyś tylko Ty rozumiał fenomeny kina. Zresztą sam raczyłeś zauważyć, że postać Lorne Marvo jest wzorowana na bohaterze innego filmu braci - Antonie Chigurhu, więc dlaczego jego "doskonałość pod względem przebiegłości" jeszcze Cię dziwi? Jasne, może Ci się to nie podobać, ale w żadnym wypadku nie można tego uznać za wadę produkcji.

"jakie jest prawdopodobieństwo, że facet zobaczy na jakiejś drodze tego samego gościa jadącego samochodem 4 razy z rzędu. Jak już będziesz miał rachunek prawdopodobieństwa w szkole, to odpowiedz, bo jestem ciekawy."

To zależy od zmiennych. Jeśli jeden facet stoi przy drodze, lub idzie cały czas wzdłuż jednej drogi, a drugi gość jeździ wte i wewte przez cały dzień to prawdopodobieństwo jest olbrzymie. Dla przykładu - kiedyś jechałem 4 razy w ciągu jednego dnia tym samym autobusem. W sensie, że numer linii był ten sam, ale nie tylko. Pewnie Cię to zszokuje, ale to był TEN SAM autobus. Miał te same opony, podwozie, numer boczny, i nawet kierowca też był TEN SAM. Dasz wiarę? To się zdarza, gdy jeździsz dwa razy w ciągu dnia do jednego punktu i potem wracasz. Więc zobaczyłem 4 razy tego samego gościa, jadącego tym samym autobusem i wcale nie jest to jakoś wybitnie nieprawdopodobne zdarzenie ;) I nawet nie potrzebowałem wracać do szkoły żeby Ci odpowiedzieć, ale dzięki za dobrą radę i bardzo słaby atak na rozmówcę - jakby uczenie się czegoś w szkole miało kogokolwiek obrazić. Ale rozumiem, że sugerujesz, iż mój wiek wciąż uprawnia mnie do uczęszczania do szkoły. Czyli de facto chcesz po raz trzeci nazwać mnie "gimbusem", ale chyba stwierdziłeś, że głupio się tak bezmyślnie powtarzać z jednym z najbardziej żenujących tekstów i użyłeś eufemizmu. Good for you!

"Ale żeby było jeszcze śmieszniej, w filmie na samym końcu napisów pojawia się informacja, że wszystkie wydarzenia są fikcyjne. Nie wierzysz, zatem polecam ponownie obejrzeć "Fargo" z 1996 roku."

To już w ogóle nie ma żadnego związku z rozmową.

"Niezbyt mnie interesuje czy Coenowie są producentami serialu czy nie, bo jak dla mnie skompromitowali się właśnie nieszczęsnym 'To nie jest kraj dla starych ludzi' (pierwsza połowa - ok, potem zwykłe przekombinowanie). Zrobili przed Fargo kilka dobrych filmów, osiągnęli apogeum mistrzostwa w 1996 r, kiedy otrzymali Oscara za scenariusz i kupę nominacji. Niestety od tego roku równia pochyła i już nigdy nie zrobili czegoś tak dobrego. To są niezaprzeczalne fakty."

To też nie ma związku, a po prostu się usprawiedliwiasz. Nie wiedziałeś, że Coenowie są producentami serialu, wiec sugerowałeś twórcom plagiat (kradzież pomysłów, klimatu, muzyki etc.), gdy się dowiedziałeś to zacząłeś im umniejszać. Po co? Żeby usprawiedliwić swoją niewiedzę. Nie musisz tego robić, nie każdy musi wszystko wiedzieć. Ale skoro już wszedłeś na ten temat, to wiedz, że się nie zgadzam z Twoją opinią o "równi pochyłej", a te "niezaprzeczalne fakty" to jedynie Twoja opinia, cytując Lebowskiego - https://www.youtube.com/watch?v=pWdd6_ZxX8c

Mimo wszystko pozdrawiam.

ocenił(a) serial na 5
banchoo

"Czyli w jednej wypowiedzi twierdzisz, że film opiera się o przypadki, a w drugiej, że nie dostrzegasz w nim zbiegów okoliczności. OK, to się nazywa sprzeczność poglądów. "

Nie ma żadnej sprzeczności, przecież nie chodzi o zbiegi okoliczności, tylko o ich "absurdalność i naiwność". Przecież to się odnosiło do Twojego zdania:

"Przecież cały scenariusz tego filmu był oparty na głupocie i groteskowości bohaterów, która doprowadzała do absurdalnych, naiwnych i całkowicie przegiętych zbiegów okoliczności"

A napisałeś to zdanie w kontekście mojego pierwszego komentarza, jak stwierdziłem, że scenariusz serialu jest naiwny, słaby, o tak - można dodać - absurdalny. Ale wiesz jak to się nazywa? Odwracanie kota ogonem? Nie, czysta erystyka. Zawsze to samo. Gdy rozmawiam tu z kimś, każdy kto się nie zgadza ze mną używa tego samego wybiegu - fałszywych przesłanek / dowodów, stosuje zabiegi erystyczne, nawet pewnie nie zdając sobie z tego sprawy. Tylko że ja sobie zdaję i go besztam za to, więc standardowo: tu sobie poczytaj https://pl.wikipedia.org/wiki/Erystyka
To właśnie robisz i myślisz, że ktoś się na to nabierze? Nie ma co grzęznąć w tym temacie, bo robiąc takie rzeczy, całkowicie zostałeś zdyskredytowany na poważnego dyskutanta.

"Twierdząc, że ja tak twierdzę po prostu manipulujesz faktami"
Aha, że niby to ja to robię. Najpierw pierwszym komentarzem sugerowałeś dokładnie to o czym napisałem, a później nagle że nie.

"dlaczego jego "doskonałość pod względem przebiegłości" jeszcze Cię dziwi? Jasne, może Ci się to nie podobać, ale w żadnym wypadku nie można tego uznać za wadę produkcji."

Bo w Fargo nie ma ludzi doskonałych i tak przebiegłych, i tak super-odważnych, inaczej to nie jest Fargo, tylko jego popłuczyny. Mieszanie tego z innym filmem jest bez sensu.

"I nigdy nie słyszałem o tym by Coenowie wykorzystali prawdziwą historię. W zawiązku z tym poproszę o źródło tych rewelacji."

Wystarczy poczytać Wikipedię ang (wierzę, że po ang czytać potrafisz, choć mam pewne wątpliwości)
https://en.wikipedia.org/wiki/Fargo_%28film%29#Factual_basis

"To już w ogóle nie ma żadnego związku z rozmową."

Ależ ma, bo film pięknie wykręca się z podanej na początku informacji, tak że nikt tego nie widzi i pozostaje w nieświadomości (jak np. Ty). Znaczy, uważa, że to MOGŁO się wydarzyć. Zbyt absurdalne? Nie sądzę. To co się się dzieje z kolei w serialu nie mogło się wydarzyć, a serial nie tłumaczy na końcu odcinka, że to tylko fikcja, czyli pozostaje po raz kolejny niespójny w stosunku do filmu. Bo film wyraźnie orzeka: nabraliśmy was, wymyśliliśmy to, a serial z o wiele głupszym scenariuszem nawet nie raczy wspomnieć o tym.

"Dla przykładu - kiedyś jechałem 4 razy w ciągu jednego dnia tym samym autobusem. W sensie, że numer linii był ten sam, ale nie tylko. Pewnie Cię to zszokuje, ale to był TEN SAM autobus. Miał te same opony, podwozie, numer boczny, i nawet kierowca też był TEN SAM. Dasz wiarę?"

Tak jak powiedziałem - najpierw skończ kurs rachunku prawdopodobieństwa, bo zupełnie mieszasz dwie sprawy. W filmie mamy do czynienia z jednym ciągiem niepowtarzających się wydarzeń, podczas gdy Ty opisujesz sytuację, gdy często jeździsz autobusem 4 razy dziennie i pewnego dnia zdarza się, że to jest ten sam autobus. No wiesz, każdy wygra kiedyś 6-tkę jak będzie powtarzał losowanie milion razy w ciągu dnia. Nawet jednak, gdybyś opisywał sytuację pojedynczego zdarzenia, to nadal szansa trafienia na ten sam autobus i kierowcę jest o wiele większa od tej, o której ja piszę. Po pierwsze oczekiwałeś na jakiś autobus 4 razy, a więc jakiś przyjechał. Czekałeś na niego specjalnie na przystanku, a tam zatrzymują się autobusy. Im więcej razy będziesz dziennie przychodził na przystanek, tym większa szansa, że trafisz na ten sam autobus. Na obcą osobę nigdzie nie czekasz. Po drugie autobusy jeżdzą zawsze tą samą trasą, a więc jeśli odstępy czasu między kolejnymi dosiadkami będą te same, to jest spora szansa, że trafisz na ten sam autobus. W przypadku obcej osoby, nie możesz liczyć, że coś takiego się stanie. Daruj sobie dalsze sztuczki erystyczne.

ocenił(a) serial na 10
Gordon Geko

Oczywiście, że wiem co to jest erystyka, ale widać, że Ty niewiele o niej wiesz ponad to, co wyczytałeś w wikipedii. Szlachetna sztuka prowadzenia sporów to zacna umiejętność, z której każdy z nas korzysta rozmawiając z drugą osobą i argumentując swoje zdanie. Nawet Ty z niej korzystasz, tylko robisz to na tyle nieudolnie, że łatwo Cię wypunktować, wskazując na brak konsekwencji, logiki i używanie argumentów ad personam, co w erystyce jest uważane za absolutną ostateczność. Widzę jednak, że do logicznego argumentowania i sprytnego wskazywania interlokutorowi błędów odnosisz się równie niechętnie, jak do absurdu i komizmu.

"To właśnie robisz i myślisz, że ktoś się na to nabierze? Nie ma co grzęznąć w tym temacie, bo robiąc takie rzeczy, całkowicie zostałeś zdyskredytowany na poważnego dyskutanta."

Umiejętność prowadzenia sporów dyskredytuje z dyskusji? Schopenhauer się w grobie przewraca.

"Aha, że niby to ja to robię. Najpierw pierwszym komentarzem sugerowałeś dokładnie to o czym napisałem, a później nagle że nie."

Zdecydowanie manipulujesz. Jeśli tak nie jest, to wskaż mi fragment komentarza, w którym napisałem, że "Fargo" nie jest niczym więcej ponad zwykłą komedię. Nie zacytujesz, bo takiego fragmentu nie znajdziesz. Argumentowałem jedynie, że absurdalności scenariusza wynikają z charakteru filmu, który jest czarną komedią. Co nie oznacza, że nie jest dramatem. Ba, posiada też elementy thrilleru, ale wiele osób (w tym także Ty jak mniemam) w ogóle nie dostrzega groteskowości "Fargo" i traktuje go zupełnie poważnie, wiele na tym tracąc.

"Bo w Fargo nie ma ludzi doskonałych i tak przebiegłych, i tak super-odważnych, inaczej to nie jest Fargo, tylko jego popłuczyny. Mieszanie tego z innym filmem jest bez sensu."

Ponownie - to tylko i wyłącznie Twoja opinia, do której masz pełne prawo, ale nie wymagaj od innych, by wszyscy postrzegali to w ten sam sposób. Teraz moglibyśmy zniżyć ten dyskurs do poziomu dna, kiedy Ty mówisz, że "to jest bez sensu", a ja mógłbym odpowiedzieć "nie, wcale nie jest bez sensu". I tak moglibyśmy się przekrzykiwać w nieskończoność i nikt nikomu nie udowodniłby swoich racji. To dopiero byłoby bez sensu.

"Wystarczy poczytać Wikipedię ang (wierzę, że po ang czytać potrafisz, choć mam pewne wątpliwości)"

Znów to samo - przyznałem się do niewiedzy i poprosiłem o źródło, za co zostałem zbesztany. Nie wiem czy wypada dziękować, bo możesz to zinterpretować jako kolejną sztuczkę erystyczną.

"Ależ ma, bo film pięknie wykręca się z podanej na początku informacji, tak że nikt tego nie widzi i pozostaje w nieświadomości (jak np. Ty). Znaczy, uważa, że to MOGŁO się wydarzyć."

Nieświadom tego, że Fargo się nie wydarzyło naprawdę byłem tego w pełni świadom. Coraz ciężej mi pojąć Twoją logikę. Znaczy pojmuję - gdyby nie napis na końcu nie pojąłbyś, że to fikcyjna historia - tak można interpretować Twe słowa. I jeszcze masz pretensje, że dużo bardziej absurdalny serial nie traktuje swoich widzów jak debili i ufa, że sami się tego domyślą. OK, już widzę, że nie ma szans na żaden konsensus w naszej dyskusji.

Pominę akapit o autobusach, gdyż wyraźnie zaznaczyłem, że prawdopodobieństwo takiej sytuacji zależy od zmiennych - warunków w jakich jest poddawana próba. Następnie wspomniałem o przykładzie z facetem stojącym przy drodze i drugim jeżdżącym w kółko. Na koniec dałem żartobliwy przykład z własnego życia, dotyczący autobusu. Ty oczywiście odebrałeś to na tyle serio, że postanowiłeś mi wyjaśnić dlaczego tak się stało i dlaczego prawdopodobieństwo wzrasta w takich a nie innych warunkach. Mogę to tylko podsumować tak, że Ty uważasz za mniej prawdopodobne zobaczenie 4 razy z rzędu tego samego auta, a ja uważam, że mniej prawdopodobne jest wynajęcie dwóch przygłupów do uprowadzenia własnej żony. Gdyby dało się przeprowadzić badania statystyczne w tym zakresie to idę o zakład, że liczba osób spotykających kilka razy w ciągu dnia tę samą, zupełnie im nieznaną osobę (czy też widząca to samo auto), byłaby wyższa od liczby osób, które wynajęły przygłupiego porywacza do uprowadzenia własnej żony. Tutaj jednak wchodzimy już w dywagacje, a nie rzeczową dyskusję, więc proponuję na tym skończyć.

Pozdrawiam i życzę więcej luzu w dyskusji na forum, zamiast odbierania każdego sporu, jako ataku na własną osobę.

Gordon Geko

Aż tak daleko bym nie poszedł. Choć film jest arcydziełem, a serial? Serial jak serial, raczej dobry niż zły. Świętokractwem nazwałbym np Bates Motel, który jest kaszaną.

Gordon Geko

Coenowie stoja za tym serialem. Bardziej durnego postu dawno nie czytalem :D