Jeśli chodzi o część wizualną: 9/10. Każdy widział jaka jest, więc nie będę się rozpisywał.
Jeśli chodzi o fabułę, to od początku do końca czegoś mi brakowało, czegoś co sprawiło by, że Fate/Zero byłoby warte zapamiętania i nie byłoby tylko jednym z wielu anime. Niestety nie doczekałem się tego "czegoś".
Poza tym niemiłosiernie mnie drażniły ciągle przerywane walki. Zazwyczaj jak się już na coś zanosiło, to w większości przypadków zawsze ktoś przerywał, albo nagle się wojownikom odechciewało nawet gdy przeciwnik był na widelcu.
Jednak najbardziej rozczarował mnie Emiya Kiritsugu. Tyle gadania jak to on nie chce zmienić świat, a koniec końców okazał się zwykłym zagubionym dzieciakiem, który nie wiedział do samego końca czego tak naprawdę chce.
Więc za fabułę dam 7/10. (Wiem, że to anime jest na podstawie light noveli, ale oceniając anime powinno się je ocenić w całości.)
(spoilery)
Zakończenie jest jednoznaczne. Emiya chciał pokoju na świecie i szczęśliwego życia ze swoją rodziną. To co się stało po zniszczeniu naczynia Graala jest sprawą Kireia, który pragnął całkowitego unicestwienia, Graal spełnił jego życzenie, ponieważ nie odrzucił go on tak jak Kiritsugu (który sądził, że przyjęcie go będzie wiązało się z o wiele większymi kosztami niż myślał na początku - pamiętliwa scenka, w której zabija swoją żonę i córkę). Wojnę wygrał Kirei i jest to swoisty fenomen, ponieważ rzadko się zdarza, że zło triumfuje. Sam zastanawiałem się, czy dać tej serii 9/10 czy 10/10, pod względem grafiki jest genialnie zrobiona, muzyka również trzyma BARDZO wysoki poziom, wystawiłbym 9.5/10, ale filmweb nie daje takich możliwości :(
SPOLIER Od siebie dodam że seria była nierówna tzn. oglądając pierwszy odc. nie wiedziałem czego się spodziewać, drugi natomiast był trochę nieprzemyślany( Wpada "Jeździć" przywołuje wszystkich bohaterów zabrakło im tylko ciastek i herbaty(było to jeszcze wtedy gdy każdy ukrywał swoje umiejętności)), kolejne były dość nudne, ale gdzieś tak chyba od 12 epa, zrobiło się naprawdę ciekawie, końcówka - sam nie wiem. Co do walk to mnie denerwowało, że bohaterowie zamiast walczyć - snuli intrygi, do tego za mało walk jeden na jednego( jak pokazał się chociaż dwóch bohaterów to zaraz reszta się zlatywała i był "za duży tłok"). Emiya w połowie serii wydał mi się zaje*istą postacią, ale na końcu niestety poszedł w dół. Nie podobał mi się jeszcze ten "niby" romans Lansjera i jego mistrzyni, który został wpasowany w jego wcześniejszą historię - słabe i niepotrzebne.
W sumie zgadzam się ze wszystkim co napisałeś.
Gdy zobaczyłem tych wszystkich dumnych królów to pomyślałem - ocho, heroiczne walki się szykują. A tu lipa. Cały pierwszy sezon przegadany. W drugim sezonie przesadzili znów z akcją. Momentami ledwo nadążałem za trupami ;)
Zbrodnią było tak wczesne uśmiercenie najbarwniejszej postaci czyli czarownika. Pozostali byli mniej lub bardziej skomplikowani, ale jakoś nie zrobili na mnie takiego wrażenia. W całej serii brakowało mi też nieoczekiwanych zwrotów akcji.
Oczywiście masz prawo do takiej opinii. Osobiście uważam jednak, że anime obok komiksu, mangi, książki czy filmu jest kolejną formą przekazu i może być kierowana do widza w każdym wieku. Ostatecznie to od rodziców zależy na co pozwolą swoim pociechom.
Źle się wyraziłem. Nie chodziło mi o wiek odbiorców, a o fakt, że psychopata zabijający dzieci w żaden sposób nie jest ciekawą postacią. Jak dla mnie niepotrzebnie kwasi cały nastrój bo nie jest to miły widok, a tym bardziej nie uważam takiego bohatera za barwnego. Wolę nie psuć sobie nastroju takimi wątkami. Być może jestem zbyt wrażliwy na krzywdę dzieci chociaż nie wiem czy można być zbyt wrażliwym w tej kwestii.