Może jest to u mnie objaw jakiejś ciężkiej choroby, ale lubię Cepedę we "Fiorelli" i "Luz Marii". Jak na latynoamerykańskie telenowele są naprawdę porządnie zrobione (o 98% tych "cudów" nie da się tego powiedzieć), a to, co kocham najbardziej to piosenki pod napisy. Ten hiszpańsk! Wooow, wiem, to martwica mózgu...:)