bo to nie pierwszy serial, w którym główna bohaterka, policjantka jest delikatnie mówiąc dziwna. Osoba niedopasowana, skoncentrowana tylko i wyłącznie na sobie i swojej pracy, nie potrafiąca współpracować, mająca problemy w rodzinie. "Most nad Sundem" też ma taka bohaterkę. Co oczywiście nie zmienia faktu, że fajnie się te filmy ogląda. Co prawda wyczekanie do 20-tego odcinka, aby dowiedzieć się kto zabił jest lekką przesadą, ale taka teraz moda serialowa. Amerykanie zrobili "Detektywa", w którym karty zostają odkryte dopiero w 8 odcinku.
Ale znaczy tylko tyle, że tacy bohaterowie pociągają Skandynawów. Błyskotliwi outsiderzy, bez rodziny czy bliskich osób, najczęściej po przejściach i z jakimiś problemami osobistymi. Teraz czytam cykl, w którym na przeciw siebie staje dwóch policjantów: jeden alkoholik, właściwie taki żul z odznaką, który pomiędzy kolejnymi sprawami zapija się na amen (zwłaszcza w godzinach pracy), a drugi jest rasistą i gwałcicielem, który ani ze swoimi poglądami, ani skłonnościami (z jakiegoś powodu uwodzi, a następnie gwałci koleżanki z pracy) specjalnie się nie kryje. Obaj mają wyniki, więc szefostwo przymyka oczy na ich wyskoki. W rzeczywistości, po pierwszym czy drugim wyskoku wylecieli by na pysk pomimo wyników i pociągnęli by za sobą jeszcze połowę zwierzchników z komendantem głównym na czele.
Można wiedzieć jaki tytuł ma to, co czytasz? Mówię o tym cyklu z policjantami.
rok temu? wtedy pisałem o Harrym Holu i trylogii z Oslo: Czerwone gardło, Trzeci klucz, Pentagram. autor Jo Nesbo.