UWAGA SPAM!!
Właśnie skończyłam oglądać tą serię już chyba trzeci raz i jak zawsze... jestem zachwycona. Ta historia mnie po porostu urzeka, chociaż dla znawców mangi jest troszeczkę... niekompletna. Brakuje postaci... Mamy tu niewyjaśnione wątki, jak chociażby klątwa i jej rozwiązanie... no i przede wszystkim sama osoba Akito jest tutaj inna. W anime nie ma wątpliwości, że Akito to mężczyzna, podczas gdy w mandze to kobieta. Poza tym w mandze zdecydowanie koniec chwyta za serce... Co prawda w anime także, jednak manga... po prostu jest cudowna. Ten moment, kiedy Kyo i Tohru idą trzymając się za ręce, jako staruszkowie zawsze wyciska ze mnie łzy :) Ale zresztą to nie jeden taki moment ^^
Co mnie także zupełnie urzekło we Fruits Basket, to muzyka. Opening jest po prostu genialny.
Ogólnie jest to jedna z moich najukochańszych opowieści i wiem, że za parę lat wrócę do niej na pewno. Uwielbiam tą wrażliwą, nieco zbyt naiwną dziewczynę, którą z nieposkromioną wiarą idzie przed siebie i walczy z przeciwnościami losu. Uwielbiam jej wrażliwe serce otwarte na innych, przez co koi ich serca, choć nawet nie do końca zdaje sobie z tego sprawę. I chwilami... można jej pozazdrościć tej wiary w ludzi...