Odcinek wyjątkowo słaby w porównaniu z poprzednim. Piosenki może i dobre, ale kompletnie nie w moim stylu - poza tym twórcy serialu spełnili swoją obietnicę, że piosenki będą tylko dodatkiem do fabuły. Mogliśmy to zaobserwować w "I am unicorne".
*SPOILER*Jedyne co uratowało ten odcinek to powrót starej sprawdzonej Quinn, oraz matki Rachel. Pomysł z Kurtem i jego kampanią niesamowicie nuuudny. I na miłość boską- kupcie Blainowi dobre spodnie z nogawkami odpowiedniej długości! *koniec spoilera*
Chciałbym powiedzieć "mam nadzieję, że następny odcinek będzie lepszy", ale promo też jakieś szczególne nie jest. Na szczęście to tylko promo;)
Nie wierzę, że to piszę, ale ten odcinek był tragiczny. Nie wiem dlaczego, ale coś było nie tak. Co zaliczam na plus: piosenka w wykonaniu Shelby i Rachel- cudowna! To przebiło wszystko. No i ostatnia scena: Blaine z solówką na zakończenie wynagrodził mi wszystko i ten jego wewnętrzny konflikt: zagrać główną rolę czy nie... Darren zagrał to genialnie. Tylko dzięki tej scenie chcę wiedzieć co będzie dalej.
Nawet nie wiem kiedy minął ten odcinek, gdzie te 40 minut? Niewiele z nich pamiętam. Mało naszego Glee jako Glee, za dużo Quinn i jej marudzenia jaka to ona nieszczęśliwa i pokrzywdzona przez los- nuda!!! Trzeci rok mamy wałkować to samo? Kurt ma mądrego ojca, oby go więcej w serialu. No i od kiedy Blaine jest juniorem? Dobrze zrozumiałam dialogi? Juniorem był rok temu... nie wiem o co chodzi, może ktoś mi wyjaśni...
A Sugar czy jak jej tam: dramat, ta aktorka nie dość, że jest okropna, to gra okropną postać... Staram się nie nastawiać negatywnie, ale nie lubię jej na maksa! Brakowało mi Santany i ciągle Sama...
No i odrobinę Darren przesadził pisząc na Fb, że ten odcinek jest jednym z jego ulubionych... Za co?
A mnie wręcz przeciwnie mile zaskoczył ten odcinek. Wg mnie otwarcie sezonu było słabe, a teraz już trochę lepiej. Nie dało się nie zauważyć, że muzyki jest znacznie mniej, ale wyszło to na plus bo piosenki były świetne. Jedyne co mnie wkurza to Quinn. Trochę to było dziwne, że w drugim sezonie po urodzeniu dziecka jedyne o czym myślała to jak znów stać się popularną. A teraz znów chcę namieszać. Super, że Artie jest reżyserem. Nie byłam zbyt wielką fanką mundórków Dalton Academy, ale zaczynam zmieniać zdanie. Wolę Darrena jako Harrego (jeśli wiecie co mam na myśli;). Czekam na następny odcinek z niecierpliwością.
A ja tęsknię z mundurkiem Warblersów, bo Darren w "cywilnych" ciuchach wygląda okropnie! Te koszmarnie przylizane włoski, te muszki, te ciuchy klawna. WTH?!!! To jest naseksowniejszy facet na świecie, a przez ten image aż mnie odrzuciło od ekranu!
Jedyny plus, to że jak tak dalej będą paprać rolę Blaina, to Darren wyleci z serialu i wróci do Starkidsów (trzymam kciuki!)
myslę że darren uwielbia ten odcinek za to, za co ja go pokochałem - BRITTANY! ona jest taka mega cudowna!! wielbię jej postać! promo niesie ze sobą obietnicę kontynuacji jej 'pierwszoplanowości', dlatego też nie mogę się doczekać 3 odcinka. ;)
brakuje mi trochę santany.. i jej lesbijskiego wątku. chcę by była z moją britt ;>
i szczerze żałuję że Q powraca/udaje starą siebie. lubiłem ją w wersji skanks.. była bardzo hm.. gagowa. a ten nowy watek z chęcią odzyskania beth jest z dupy wzięty i totalnie niepotrzebny.
anyway.. BRITT NA PREZYDENTA!
"I na miłość boską- kupcie Blainowi dobre spodnie z nogawkami odpowiedniej długości!"
Jeśli chodzi o spodnie w ostatniej scenie - to było przesłuchanie do "West Side Story". Akcja tego musicalu dzieje się w latach 50, a wtedy była moda m.in. na podwinięte nogawki. Dlatego mi się akurat to bardzo podobało, znak, że Blaine naprawdę dobrze się przygotował. :)
OMG, Blaine chyba nosi ciuchy Kurta, muszki, kamizelki wtf? przecież on wcześniej się tak nie ubierał, np. na tej imprezie u Rachel wyglądał normalnie,a teraz wyglądają tak samo z kurtem, a myślałam że Blaine miał być tym nie steorotypowym gejem
3/4 odcinka było dobre. Naprawdę. Końcówka z Quinn- beton. Jeny sucza z niej jak ich mało. Nie ogarniam tej dziewczyny. Brawo dla Willa za to co jej powiedział. Myślałam, że ją znowu polubię, juz sama nie wiem co o tej dziewczynie myśleć. Duet Rachel& Schelby- ciarrrryyyy;D Kurt mnie powoli zaczyna nudzić. Finn nie irytował. Nawet był sweet. odcinek 7,5/10. Za koncówke odejmuje punkty.
A ja jestem zaskoczony i to bardzo. Na plus oczywiście. Początek sezonu był tragiczny, ten odcinek jakieś sto razy lepszy. Najmocniejszy moment, zdecydowanie rozmowa Quinn - Schuester w biurze. Sama Quinn na plus i na minus - już był piękny wątek nawrócenia się dla dziecka, już była ta piękna przemiana ale K**** NIE! Już myślałem, że zdzirowata Quinn poszła w cholerę, ale musiała wrócić. Odzyskać pełną opiekę nad dzieckiem... i to jeszcze "na ofiarę". To się nie może dobrze skończyć...
Za to podobał mi się Puck, omal łzy w oczach mi nie stanęły jak zobaczył mała Beth. Podobała mi się również Brittany, Hummel jak zwykle użala się nad sobą, jak to jego orientacja przeszkadza mu w zdobyciu sławy i niestety dalej nie kupuje tego wątku Sue ze startowaniem do kongresu z programem "antyartystycznym" i faktu, że przez to zyskuje ciągle popularność. Po prostu nie kupuje tego. Niestety muzycznie do kitu, same smęty, Bogu dzięki solówka Blaine'a wynagrodziła wszystko.
Ale ogólnie na plus.
7/10
Jak dla mnie odcinek słaby, jeden ze słabszych w całym dotychczasowym dorobku Glee.
Mogli by wreszcie wprowadzić znów trochę "współczesności" do muzyki, a przynajmniej, by było po równo, coś dla każdego, o tak.
W końcu ucięli trochę Willa, yeeess! Szkoda, tylko, że Santany się już nie widuje tak jak kiedyś, wgl prawie nie wiemy co u niej :(
Puck spoko, widać, że wydoroślał, plus dla niego. Quinn oczywiście wróci do swojego dawnego stylu życia. Mogli chociaż trochę dłużej zostawić jej buntowniczą stronę.
Z początku cieszyłam się, że Blaine dołączy do New Directions, ale nie wiem teraz on mi tam jakoś nie pasuje. I mógłby się trochę inaczej ubierać. Jednego Kurta już mamy w tym serialu...
@bitziol zgadzam się co do Blaine'a - początkowo myślałem, że idealnie wpasuje się w klimat, teraz... no cóż, bez obrazy, ale albo wygląda jak klaun (ostatni odcinek - różowa muszka) albo jak wyruchana sierotka. I jego dziwna mimika pod koniec odcinka - wtf?
Ale ogólnie, odcinek drugi mi się podobał (zawsze uważałem, że powinni sami zrobić w szkole jakiś musical, może nawet napisać swój) - po prostu dalsze rozwijanie akcji. Teraz tylko czekać na jakieś wielkie KABOOM w odcinku 3-cim.
No to naprawdę dłuuugo mogliśmy cieszyć się zmianą Quinn... :P wydaje mi się,że twórcy mają milion pomysłów na minutę, wprowadzają większość do serialu, a potem równie prędko z niego rezygnują. W jednej chwili Quinn mówi Shuesterowi, że nigdy nie wróci do Glee, by za kilkanaście minut właśnie to zrobić. Mówi, że właśnie odkryła prawdziwą siebie i że nie nadaje się na matkę, by za moment być zdecydowaną na przejęcie rodzicielskich praw :P trochę chaotycznie robi się w tym naszym Glee...
Odcinek podobał mi się ze względu na piosenki, wątek Kurta (szkoda mi go, że znowu jest niedoceniany... ale szczerze,aż samej chciało mi się śmiać,kiedy recytował Romea xD), pojawienie się Burta (chociaż na chwilkę:) i tańczącego Mike'a, niech pokażą go więcej!
Koniec odcinka bardzo zachęca do dalszego oglądania i wprost nie mogę się doczekać.
A jeszcze jeśli chodzi o Blaine'a. Na początku cieszyłam się, że będzie go więcej,ale teraz,tak jakoś... on chyba tu nie pasuje. Trochę szkoda,że nie śpiewa już u Warblersów.
Jak dla mnie zdecydowanie gorzej niz pierwszy odcinek sezonu :/ Glownie przez dobor piosenek. Podobnie jak jeden z poprzednikow uwazam, ze powinni przemycic do Glee takze wspolczesne utworki, a niestety coraz bardziej skupiaja sie na musicalach. Nie mam nic przeciwko musicalom, bardzo je lubie, chodzi mi natomiast o to, ze za to miedzy innymi kochalam Glee. Za obecnosc dobrze znanych utworow w zupelnie nowych aranzacjach, a tak to mamy odegrzewany kotlet i Broadway przeniesiony na szklany ekran. Zdecydowanie wole chorek wystepujacy na stolowce, szkolnym dziedzincu, korytarzu - jakos bardziej to do mnie przemawia ;) Scene mogliby ewentualnie zostawic na koncowy numer ...
No i Blaine .... przyznaje, ze bylam jedna z tych, ktore po pierwszym odcinku krzyczaly "nareszcie bedzie wiecej Blaine'a skoro przeniosl sie do ND!" ... No i kolejne rozczarowanie ... Zdalam sobie wlasnie sprawe, ze to Warblersi zajmowali sie przerobka wspolczesnych piosenek, wiec Blaine bedzie spiewal teraz tylko musicalowe przeboje - tak jak reszta skladu :(
Ps. Dalej tesknie za Samem .... :( .... i za Glee z pierwszego sezonu .... niestety :(
mnie również brak współczesnych piosenek w nowych aranżacjach :(. nie przepadam za musicalami.
co do odcinka, dużo gorszy niż poprzedni, miał więcej minusów niz plusów
+ quinn (udawanie zmiany)]
+ puck (jego zaangażowanie w bycie częśćią życia beth)
+ brittany (za bycie sobą :))
- piosenki!!!!!!!
- mało pary Finn & Rachel (właściwie nigdy nie przepadałam za nimi, ale teraz mi ich brakuje)
- Blaine (scenarzyści! coście mó zrobili :(
- powrót mamy Rachel
- za dużo Kurta (bardzo go lubię, ale w tym odc za dużo go było)
- Sue i jej głupia kampania wyborcza
Straszna padaka się stało ze śpiewają więcej tych idiotycznych musicalowych piosenek :/ Dawać uje z glee współczesne piosenki a nie jakieś shity musicalowe :/
oim zdaniem Quinn za szybko stała się normalną.. Myślalam, że to wszystko dłużej potrwa.
Puck i Beth <3
Jestem ciekawa czy Blaine przyjmie role...
8/10
Nie wiem czemu tak gadacie na Blaine. Mi tam się jego styl podoba. Ogólnie jego postać bardzo lubię : D
może Tobie nie podobają się musicalowe piosenki, okay, tylko że bohaterom Glee jak najbardziej się podobają, więc to chyba normalne że śpiewają takie a nie inne piosenki ; )
+całkowicie zgadzam się z @rybol_13 : D Britanny<3
właśnie obejrzałam 2 odcinek i wcale nie uważam żeby był jakiś tragiczny... podoba mi się wątek jak puck chce sie zbliżyć do córki. słodkie <3
Britt skradła show w tym odc. Była po prostu genialna, słodka, urocza i taka jednorożcowa :D Wielki plus dla Willa za jego tekst do Quinn, należało jej się. Piosenki były okej, ale trochę współczesności by nie zaszkodziło... Wątek Sue - wtf? Nuda, dno i kilometr mułu, dajcie jej jakiś porządny wątek a nie taki shit;/ Żal mi było Kurta w tym odcinku, trochę mu dołożyli... Oprócz Burta, który jak zwykle wymiata. Końcówka świetna, nie moge się doczekać co powie Blaine...
też mi się podobała rozmowa Will - Quinn. cieszę się z powrotu starej Quinn, ale nie podobają mi się powody jej powrotu, niech ona będzie taka, jak kiedyś... moja ulubiona postać.
Britt - genialna, jednorożce! uwielbiam. :)
podoba mi się też to, że jest więcej Mike'a, dali mu jakiś wątek. w sumie najmniej o nim wiemy ze wszystkich ludzi w chórze. :)