to nie byla strzelanina! tylko 2 strzały... po 2 - pisz w tytule, o ktory odcinek chodzi, by zachowac porzadek na forum... fajny klimat horrorowy byl pod koniec <3 ;)

Moim zdaniem, to dobrze, że tylko dzieciaki z Nd były. Brakowało mi Sugar i Joe. Świetny odcinek. Aż się popłaałam.

też mnie zastanawial brak obecnosci tych 2 osób...

Jeszcze Lauren Zizes nie ma, a przecież już wróciła.

może zmienila kółko zainteresowań i poszła na zapasy :)

To powinna chociaż gdzieś na korytażu być, czy coś....

Fakt, cały odcinek był czymś innym niż glee dotychczas na pokazywało, ale opłaciło się. Niech no ktoś powie (po tym odcinku), że obsada glee to marni aktorzy.

obsada glee to marni aktorzy :P a wiecie czemu Polacy tego aż tak nie widzą jak amerykanie? ze względu na to, że aktorzy mówią w języku innym niż nasz i tej sztuczności się nie dostrzega tak jak np. w "Trudnych sprawach". A występuje ona w glee jak najbardziej...

Może masz rację, ale ja np. nigdzie specjalnie nie dopatrzyłam się jakiejś rażącej, złej gry aktorskiej.

Porównać Glee do Trudnych spraw to już dno dna -,- uczę się angielskiego od dziecka więc sporo rozumiem, oglądam odcinki bez napisów żeby wciąż ten mój angielski polepszać i sama jakoś tej sztuczności nie wychwytuje. ;) bywają sceny absurdalne, komediowe, przesadzone... ale w ostatnim odcinku po tych strzałach wszyscy zagrali pięknie, co jeszcze bardziej widać w tych filmikach nagrywanych telefonem pokazanych na koniec odcinka.

W którym miejscu porównałam glee do trudnych spraw? wskaż palcem. nie wskażesz? a wiesz czemu nie wskażesz? bo ja porównałam "sztuczność aktorów" a nie serial w ogóle. A zrobiłam to aby uwypuklić co mam na myśli, żeby nie było watpliwości. (a jednak są...)

możesz się uczyć języka, owszem. ale jeśli z nim nie OBCUJESZ, nie masz do czynienia z native speakerami to nie zauważysz takich rzeczy jak brak kunsztu aktorskiego.

sory ale pie***sz że aż szczypie w oczy. Wspomnę tylko ze Glee co roku jest nominowane do największych serialowych nagród w Stanach(wiele z nich wygrali), w tym roku dostali nominacje w SAG Awards dla najlepszej serialowej obsady. Nie dostają tych nominacji za fajne piosenki, serial jest doceniany a jak już jest krytykowany to za swoją głupotę i czasami bezsens a nie słabą grę aktorską !!
I proszę cie wejdź trochę głębiej w internet, i poszukaj opinii, dobrych recenzji ludzi obiektywnych a nie dzieciaków i haterow z pod klipów Glee z Youtube i szmacianych portali serialowych.

wbrew Twoim podejrzeniom, nie szukam opinii hejterów ani żadnych innych. mam swoje oczy, swoje subiektywne odczucia i ... zgadnij co? mam prawo je mieć i wyrażać swoje zdanie. i niestety ani przekleństwami, ani owymi nominacjami nie narzucisz mi swojego punktu widzenia. lubie glee, oglądam je od zawsze i tak jak większość ludzi, nie podchodzi mi obecny sezon. to widać choćby po oglądalności, a raczej jej braku. z glee wyszło wielu wspaniałych aktorów, ale nie przesadzajmy że są oni jacyś wybitni jak Al Pacino czy ktoś tego pokroju...

To, że nie są Al Pacino to się zgodzę :"D, co nie zmienia faktu, że ten sezon bardziej mi się podoba, lepsze aranżacje piosenek, taki Sam, Blaine mają więcej wątków, ostatnio skupienie się na Santanie itd.
Masz pełne prawo do takiej opinii to raz, dwa malejąca oglądalność to przypadłość wszystkich seriali, wystarczy zobaczyć oglądalność świetnego DH na przestrzeni sezonów. Ale nadal, z tego co czytałam glee i tak dobrze się trzyma.

Mówicie serio? Jak dla mnie to był najgorszy odcinek Glee ever. Aż mi było wstyd, że oglądam coś takiego, aktorzy niestety się nie popisali, ale w ogóle co to był za pomysł?! Od kiedy to Glee jest serialem, w którym mamy takie sceny? To było totalnie zbędne i niepasujące, brrr.

I tak, "Trudne sprawy" to idealnie porównanie, w pewnym momencie razem z siostrą już wybuchnęłyśmy śmiechem, bo nie mogłyśmy wytrzymać tego napięcia - ale napięcie to nie wynikało z tego, że martwimy się o postacie, ale o to, że martwimy się, co takiego dzieje się z serialem, który kochałam.
Kiedy na samym końcu "dramatycznych" wydarzeń zaczęli się przytulać, i przytulił się do nich ten obcy koleś (który w ogóle był w damskiej toalecie) to już nie wytrzymałam, i na razie mam dość Glee na jakiś czas.
Szkoda, że nie mogli podzielić serialu na to, co dzieje się w szkole, a to, co dzieje się w Nowym Jorku. Gdyby nie Rachel i Kurt, w ogóle bym nie oglądała:( A szkoda mi to mówić.

Boski odcinek, najbardziej scena wzruszająca walczącego Sama o wyjście z sali, to było epickie <3