Obejrzałam dzisiaj ten odcinek po raz 2 od wczoraj, bo właściwie to niecierpliwie czekam na
następny, ale też, dlatego, żeby dokładnie zinterpretować ostatnie sceny 6 odcinka... ten
różni się od pozostałych. Ma w sobie coś, co jeszcze bardziej zachęca mnie do jego
obejrzenia... nie wiem, co, ale przyciąga mnie niesamowicie. Mam nadzieję, że w
pozostałych odcinkach tej serii bd więcej wątków o San i Brittany... <3. Nie umiem tego ująć
w słowach, ale one są czymś, czego nie można nazwać... to po prostu poczuć. Wiem, że to
tylko serial, ale bardzo się do tego ich "uczucia" przywiązałam... pokazuje coś, czego nie
potrafię pojąć, ale wiem, że jest to piękne... Brak mi słów... Ostatnia składanka piosenek
"Adele" jest niesamowita, i w dodatku te ukazane uczucia Santany, gdy to śpiewała. Kurde,
zakochałam się. <3.