Obejrzałem oba seriale w przeciągu miesiąca i oboma jestem zachwycony. Różnią się dość mocno. Glina to taki zdecydowanie bardziej mroczny, filmowy obraz. Genialny scenariusz i genialne role Braciaka i Radziwiłowicza. Jako kino bardziej mnie ruszył Glina - po pierwszy odcinkach myślałem, że Pitbull jest znacznie lepszy, ale po obejrzeniu dwóch sezonów postawiłbym znak = pomiędzy tymi serialami. Pitbulla na pewno łatwiej się ogląda, bo jest tam więcej życia osobistego gliniarzy itd. , a Glina skupia się praktycznie tylko na śledztwie i trupach z małą domieszką życia osobistego postaci.
SPOILER SPOILER SPOILER
Szkoda, że Glina skończył się śmiercią Gajewskiego, bo to zamknęło w zasadzie drogę to nakręcenia kiedykolwiek 3 sezonu, chociaż z drugiej strony na siłę można Gajewskiego odratować, ale raczej nigdy Pasikowski nie zrobi kolejnej serii, bo Radziwiłowicz jest już za stary.
Jak dla mnie Pitbull miał zdecydowanie lepsze postacie drugoplanowe, ciekawsze główne wątki i lepiej napisane dialogi. Do tego w Pitbullu nawet udało się twórcom parę zabawnych motywów wpleść, a w Glinie chyba nie ma nawet jednej zabawnej kwestii (może oprócz nawiązania do "Psów" w jednej scenie z Chrześcijańską Unią Jedności).
Glina ma klimat i świetnego głównego bohatera, ale wg. mnie jest nieco słabszy od Pitbulla.
wg. mnie oba zasługują na miano najlepszych kryminalnych seriali ostatnich lat, z lekka przewagą Glin, godne polecenia o podobnej tematyce to oficer/oficerowie, krew z krwi,
Glina przebija o milion lat takie gnioty jak CSI
Ja już wolę CSI niż Oficera. Obejrzałem jeden odcinek i podziekowałem. Badziew.
To właśnie źle zrobiłeś bo pierwszy odcinek rzeczywiście za dobry nie był. Później akcja się rozkręca.