Jeśli ktoś z Was nie może się doczekać wyemitowania w Polsce drugiego sezonu, to od razu mówię, że nie warto. Obejrzałam wszystkie 71 odcinków i powiem jedno: DNO. Jedynie Juan i Norma się nie zdradzili (poza jednym upokarzającym pocałunkiem Juana z Rosario). Oscar ma dziecko z jakąś puszczalską wariatką, a Franco zaginął i Sarita przez prawie cały czas rozpacza. Michel Brown dopiero po jakimś czasie zgodził się na partycypację w tym projekcie, ale od razu zaznaczył, że będzie krótko. I rzeczywiście, pojawił się ok. 60 odcinka i jego sceny trwały maksymalnie 3 minuty. To oczywiście nie wina Telemundo, ale skutecznie odjęło serialowi uroku. Synowie Juana i Normy: Juan David - beznadziejny aktor, ponadto ciemnooki i ciemnowłosy (a w pierwszej części niebieskooki blondyn), bez charakteru. Bliźniacy to jedyne zabawne postacie, choć uwikłane w zabójstwo i praktycznie zero jakiegokolwiek romansu. Dzieci Sary i Franca: aktorka grająca Gaby nawet dobra, ale jej wątek smutny i dramatyczny, z Andrésa zrobili homoseksualistę. Totalnie zniechęciło mnie to do jego postaci. Sorry, ale nie pasuje to do historii rodziny Reyes Elizondo (takie jest moje zdanie). Oscar przez cały sezon cierpi, że okłamuje Jimenę oraz pacyfikuje Rominę, z którą ma syna Duvana. Tylko dwie postaci zachowały sposób bycia z pierwszej części: Jimena i Gabriela. Rosario miała zdecydowanie większą rolę niż w pierwszym sezonie. Były odcinki, które głównie skupiały się na niej i jej obsesji na punkcie Juana Davida oraz rywalizacji o jego miłość z własną córką Muriel.
Dodam jeszcze krótką charakterystykę postaci: Juan- bardzo poważny, stonowany, prawie w ogóle się nie uśmiecha, ciągle zatroskany o synów, cichy i na szczęście wciąż szalenie zakochany w Normie. Norma-całkowicie oddana rodzinie. Za dziećmi wskoczy w ogień. Kobieta z charakterem i pazurem. Oscar - smutny, nieszczęśliwy, zakompleksiony, zrozpaczony, że Jimena nie dała mu dzieci. Agresywny w stosunku do kochanki, ale za to kochający swojego syna. Jimena- uśmiechnięta właścicielka domu mody, projektantka ubrań. Pozytywnie nastawiona do świata. Właściwie taka sama jak w pierwszej części. Sara - nieszczęśliwa, dająca sobą manipulować, cały czas poddana matce, trochę egoistka. Straciła swój charakter i pazura, które miała w pierwszej części. Franco - smutny, zamknięty, małomówny, mocno doświadczony poprzez niesłuszne więzienie. Agresywny i znerwicowany, ale wciąż kochający Saritę i swoje dzieci. Gabriela - taka sama, jak w pierwszej części, despotyczna, cały czas naiwna i zupełnie nieznająca się na ludziach, zwłaszcza mężczyznach. Don Martin - wariat, mający prorocze sny. Zmiana aktora całkowicie zepsuła postać. Lepiej, gdyby został uśmiercony. Quintina i Dominga - zmiana o 180 stopni, zero podobieństw do jedynki.
Danna Garcia w jednym z wywiadów powiedziała, że druga część nie skupia się już tylko na głównych postaciach, ale na rodzie Reyes Elizondo jako całości (jeśli ktoś nie wie, w Hiszpanii i krajach hiszpańskojęzycznych każdy ma dwa nazwiska: pierwsze po ojcu, a drugie po matce). I rzeczywiście. Bardzo mało scen tylko pomiędzy Juanem i Normą, czy Oscarem i Jimeną. Jedynym wątkiem miłosnym jest związek Juana Davida i Muriel, ale reżyser chyba nie miał na nich kompletnie żadnego pomysłu, bo oni w swoich scenach głównie się całowali. Wątku Andresa i Albina nie będę komentować. Generalnie żenada i strata czasu. Jeśli macie dobre wspomnienia po pierwszej części to radzę nie oglądać drugiej, bo nie warto się denerwować :) Ja na początku oglądałam z ciekawości, ale po kilku pierwszych odcinkach byłam tak wkurzona i znudzona zarazem, że oglądałam jedynie dla szlifowania mojego hiszpańskiego. Gdyby nie to, przestałabym.
Niestety, to nie jest ten poziom, dlatego Telemundo przycina fragmenty, zostawiając te najmniej ważne. A sam sezon powinien nazywać się "Zemsta Rosario", bo najwięcej jest właśnie jej. Ale chyba najgorzej zepsuli wszystko przez muzykę i postać Martina, bo to to w ogóle nieporozumienie. Ale oglądam całość, choćby z sentymentu.