Przecież w końcu i tak chodziło mu o pozbycie się Dżofreja, a najlepsza okazja była wtedy, w sali
tronowej, gdy Petyr miał na swój rozkaz złote płaszcze.
Znacznie uprościłoby to całą historię, a przecież w końcu tak właśnie sie stało, sam spiskował z Tyrellami przeciwko bękartowi Jaimego Lannistera ;p
No i właśnie to wyjaśniała sławetna scena z dziwkami.... I nie o samego Joffa mu chodziło, przecież gdyby wtedy pomógł Nedowi, to na tronie zasiadłby Stannis, a to było ostatnie, czego Petyr mógłby chcieć. Czy Slynt dostałby wtedy Harrnehal (a od tego była już prosta droga, żeby właścicielem został Petyr)? Czy mógłby się zasłużyć sprowadzeniem Tyrellów? Czy w ogóle Petyr mógłby wtedy zostać na dworze? (tak samo zresztą jak Varys)
Ta, gdzie mówi do Rose, że chce wszystkiego?
Skąd niechęć Littlefingera do Stannisa?
Co tu ma do rzeczy Slynt? Rolą Slynta było słuchać Baelisha, który po to go przekupił, pytanie dlaczego skierował przeciwko Starkowi?
Dlaczego nie mógłby zostać? Miałby dług wdzięczności u Neda i Stannisa, Varys podobnie, zresztą nie o niego pytam. Akurat władcy zmieniają się, a Baelish i Pająk trwają - dlaczego miałoby się to zmienić?
Zastanów się, kim jest Littlefinger. Jest panem jakiejś zapomnianej przez bogów i ludzi wysepki. Nie ma forsy, nie ma wojska, nie ma koligacji - jest nikim. A przy tym bardzo ambitnym nikim, który ma wielką ochotę udowodnić całemu światu, że nie trzeba powyżej wymienionych przymiotów, by stać się KIMŚ, kto ma WSZYSTKO. Co mu może pomóc w uzyskaniu tego wszystkiego? Otóż chaos, destabilizacja.
Co by mu dało zabicie Joffreya? Ok, Cersei, Tommena i Myrcellę mógłby ew. też zabić. Ale pozostaje jeszcze Jaime i nade wszystko: Tywin, który raczej nie pogodziłby się z zabiciem córki i wnuków. Jak długo Złote Płaszcze wytrzymałyby starcie z armią Lannisterów? 10 minut? Kto opowiedziałby się za jakimś tam lordem Baelishem? Nikt, nawet Złote Płaszcze dałyby nogę, na czele ze Slyntem.
Ned nigdy nie uwikłałby się w mordowanie kobiet i dzieci, nawet wiedząc o kazirodztwie. Ze swoją uczciwością i honorem stanowił tylko przeszkodę dla Baelisha - więc został usunięty. Stannis też raczej nie zgodziłby się na udział w tego typu spiskach. Gdyby przybył do Przystani po fakcie, pewnie najpierw obciąłby Littlefingerowi palce, a później ew. uczynił lordem kolejnej rudery. Sam przejąłby władzę jako prawowity król, z poparciem lordów i ludu. Ciężko byłoby go wtedy podkopać.
Żaden z tych scenariuszy nie jest na rękę Littlefingerowi. On nie może działać otwarcie, babrać się z mordach i wojnach, bo nie ma do tego sojuszników. Występując otwarcie zostałby zgnieciony przez wielkie rody. On musi być ostrożny, postępować krok po kroku, wykorzystując oficjalne uprawnienia, manipulując. Używając języka Machiavellego, nie mogąc być lwem, musi być lisem ;)
Ta, z której wynikało, jak kocha Cat. Ja mam w ogóle wrażenie, że głównie dlatego ściągnął Neda do stolicy, żeby go w końcu zabić. Reszta wyszła mu, że tak powiem, przy okazji.
A Stannis pierwsze, co planował po objęciu władzy to zrobienie porządku w małej radzie. Varysa uważał za powód zgnilizny, jaka nastąpiła w KP, a Littlefingera też nie darzył zbytnią sympatią, że już o samym konflikcie interesów nie wspomnę (Stannis nienawidził burdeli).
Nie zapominaj też, że Petyr musiał zdawać sobie sprawę, że jego okłamanie Cat kiedyś wyjdzie na jaw, no i nie po to wywołał Wojnę Pięciu Królów, żeby ją kończyć w przedbiegu.
Joffem mógł manipulować do woli. To był pomysł Petyra, żeby oddać Harrenhal Slyntowi i wziąć go do małej rady. Nietrudno było przewidzieć reakcję lorda Tywina, że tym jednym ruchem pozbędzie się osoby, która mogłaby go wsypać.
"Wszystko przez tych durniów z rady – nasz przyjaciel Petyr, wielebny Wielki Maester i ten cudaczek bez k#tasa lord Varys. Co z nich za rada, skoro Joffrey wyczynia same głupoty? Czyj to był pomysł, żeby zrobić lordem tego tam Janosa Slynta? Przecież jego ojciec był rzeźnikiem, a oni dają mu Harrenhal. Harrenhal, niegdyś siedziba królów! Jego stopa i tak tam nie postanie, jeśli mam jeszcze coś do powiedzenia. Ponoć wybrał sobie na godło zakrwawioną włócznię. Ja bym mu dał zakrwawiony topór rzeźniczy. – Jego ojciec mówił spokojnym głosem, lecz Tyrion dostrzegł iskierki gniewu w jego złocistych oczach. – Albo pozbycie się Selmy’ego, to nie ma sensu. Zgadza się, jest stary, ale imię Barristana Śmiałego wciąż ma duże znaczenie w całym królestwie."
(nawiasem mówiąc to z Barristanem to był pomysł Varysa)
Skąd niechęć LF do Stannisa? A kogo byś wolał na jego miejscu - twardego, nieprzekupnego i bardzo konserwatywnego Stannisa, którego serce nie zna litości, czy prostego do manipulacji Joffreya (przy i tak planowaniu zastąpienia go Tommenem)? LF nie kieruje się kwestią niechęci, a możliwością manipulacji. Gdyby do władzy doszedł Stannis z Nedem (plus Davosem i Mel i pakiecie) jego możliwość działania byłaby żadna, a jak jeszcze wyszedłby na jaw jego przekręt ze sztyletem, to możliwe że i poleciałaby głowa. Chaos, chaos to jest to, co LF lubi najbardziej, a Stannis plus Ned plus Davos i chaos? ... no nie bardzo....
Dlaczego dał Slyntowi w łapę? Bo to było najprostsze rozwiązanie. Jak w bajeczce Varysa o najemniku.
"(nawiasem mówiąc to z Barristanem to był pomysł Varysa)"
Ale czy on tego nie zrobił specjalnie, licząc po cichu na to, że Barristan może przysłużyć się Targaryenom? (na przykład poprzez to co zrobił czyli poszedł do Daenerys) Z tego jak ja to zrozumiałem, to Varys przez cały czas po cichu wszystko sabotował, i działał na zgubę Lannisterów i na rzecz Targaryenów.
Chodzi mi o to że jak Varys robił coś źle w radzie, to nie dlatego że jest niekompetentny tylko bo tak mu akurat pasowało do jego intryg.
ZAWIERA SPOILERY
Oczywiście, że chodziło o wysłanie Barristana, żeby służył Daenerys (ciekawa jestem tylko jak to wyszło, powiedział mu, hej Selmy potrzebujesz swojego króla to jaka jedna łazi po Essos?")
Chodziło mi o to, że wszelkie działania LF czy Varysa w radzie były na niekorzyść obecnego króla, czy to Roberta czy Joffa, czy Tommena.
I jestem przekonana, że Varys działał też na szkodę Starków (mając na ich temat podobne zdanie co Dany), od kiedy pozwolił z pełną świadomością wierzyć Cat, że sztylet zabójcy Brana należał do Tyriona. Dlatego też nie kupuję ani żadnej jego kwestii do Neda, że chciał mu pomóc (tym bardziej, że jego rady doprowadziły do nedowej śmierci, a Varys nie jest głupi, żeby tego nie przewidzieć, nie kupuję też tej jego pomocy dla Tyriona, tak samo jak bardzo zastanawia mnie, co on tak naprawdę ma do Shae.
"No i właśnie to wyjaśniała sławetna scena z dziwkami...."
Jak się tak zastanowić to przez tę scenę wiele ludzi kojarzy tylko panie lekkich obyczajów a nie monolog LFa o tym, jak to on kocha Cat. W sumie interpretuję to tak, że nawet gdyby nie było to na rękę Petyrowi tak czy siak i tak zdradził by Neda - marzył o tym chyba od dawna, a pewnie od momentu, w którym wyzwał Neda i dostał po mordce <dobrze pamiętam? czy to było z Brandonem?>
Jak napisałam wyżej - "mam w ogóle wrażenie, że głównie dlatego ściągnął Neda do stolicy, żeby go w końcu zabić. Reszta wyszła mu, że tak powiem, przy okazji"
Wtedy jeszcze z Brandonem, ale to na jedno wychodzi, no i w końcu to Nedowi przypadło rozdziewiczenie Cat - wielkie niespełnione marzenie Petyra ;)
Myślę że odpowiedź na to pytanie jest w tej scenie, na początku:
0.00-2.49
http://www.youtube.com/watch?v=H2sTq_uBoLs